„Tydzień z Browarem Hopkins” nabiera
kolorów. Rozkwitł na dobre niczym romans czterdziestolatka z samotną
trzydziestolatką. Po niezbyt zapowiadającym się początku poziom piw wzrósł
drastycznie. Każdy kolejny trunek dostarcza mi masę niezapomnianych wrażeń. Jak będzie tym razem?
Może być naprawdę ciekawie, bo Transfuzja zbiera
cholernie pochlebne recenzje. Jest to jedno z debiutanckich piw tego
kontraktowca. I od razu taka petarda mówicie? Tak z progu, tak na wejściu, bez
ostrzeżenia, prosto z mostu? Pisząc te słowa jak zwykle nie piłem jeszcze piwa,
ale znam już skład, który faktycznie robi wrażenie – Foreign Extra Stout leżakowany z dodatkiem płatków czereśni i
gruszy macerowanych w whisky! Chodzi
o płatki/wióry drewna oczywiście, a nie o kwiaty. Tak podrasowany FES naprawdę
może być ciekawy. Bez oporów może mi sfilcować pewną część garderoby. Zobaczmy
zatem, czy tak się stanie.
Transfuzja to piękne piwo. Po prostu śliczne. Czarne
jak zło, jak najdalsze zakątki piekła. Czarne i nieprzeniknione niczym czarna
dziura (ta z kosmosu, a nie w moim portfelu). Wieńczy je pokaźna czapa beżowej
piany. Może i trochę dziurawej, ale dość żywotnej. Piana opada na tyle wolno,
że zdążysz się nią nacieszyć. Lacing
nie jest za specjalny, ale kogo to obchodzi?
Smak jest nieco dziwny, może nawet intrygujący. Piwo
jest stosunkowo gęste, bardzo gładkie i nieco śliskie. Bardzo przyjemnie sunie
po języku. Wolno i przyjemnie – to jest chyba najlepsze określenie. Wpierw
pojawia się łagodna kawusia i ciemne, lekko palone słody. Chwilę później do
akcji włącza się gorzka czekolada, asekurowana przez ulotne cienie kakao i orzechów
laskowych. Trochę dalej, tak w głębi czają się niuanse starego drewna,
sympatycznego karmelu oraz whisky.
Całość finiszuje umiarkowanie intensywną goryczką o szlachetnym
czekoladowo-palonym profilu. Nic tu nie zalega, nic nie zamula. Goryczka jest
wyraźna, ale nie narzucająca się. Doskonale spełnia swoją rolę. Wysycenie jest
niskie, stylowe. Również pasuje.
Smak jest świetny, ale aromat to dopiero poezja!
Kawa, gorzka czekolada, mocne kakao, prażone słody, drewno, praliny… Chcecie
więcej? Proszę bardzo: rodzynki, suszona śliwka, czarna porzeczka, likier, wiśnie
w czekoladzie, ciemne pieczywo, orzechy, karmel, whisky… Wyliczanka nie ma końca i to wszystko w forejn ekstra stałcie :D Nie w żadnym
dojebanym RISie, leżakowanym przez dekadę w stuletniej beczce po destylacie. Da
się? Da się. Całość jest rewelacyjnie skomponowana, dość intensywna, bogata i
złożona. Bardziej pachnie to jak owocowy likier zmieszany ze szlachetną ‘łychą’
niż piwo. Wow, takie napitki to ja poproszę. Nawet codziennie. Podać adres?
;>
Transfuzja od Hopkinsa to genialne wręcz piwo. Intensywność
i bogactwo smaku rzuca na glebę niczym agresywny doberman. Wielowątkowość i
złożoność aromatu kopie w zad, jak jakiś nakoksowany kickboxer. Piwo zostało genialnie zbalansowane, a goryczka jest
doskonale ułożona i bardzo szlachetna. Pełnia nie jest jakaś ogromniasta, ale
trzeba pamiętać, że mamy tu tylko 17° Plato. Daleko więc do wyklejającego
charakteru porządnego ruskiego Stoutu.
Zresztą nie o to tu przecież chodzi. Transfuzja ma dobrze smakować i nieźle
wchodzić. I w rzeczy samej piwo jest naprawdę dość lekkie w odbiorze i to nawet
pomimo wyraźnie zaznaczonej lepkości. Pije się je stosunkowo szybko, a banan
nie znika z gęby, nawet na sekundę. Powaga.
Czarne piwo i banan niezbyt do siebie pasują, ale tak właśnie jest w tym
przypadku.
Naprawdę genialne zrobione piwko, które urzeka swoją
niezwykłością i bogactwem doznań. Prawdziwe niebo w gębie! Skarpetki do
wyrzucenia, ale cóż - warto było ;D
OCENA: 9/10
CENA: nieznana
ALK.7,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 25.06.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 25.06.2016
BROWAR HOPKINS//STARY BROWAR KOŚCIERZYNA
Komentarze
Prześlij komentarz