Jeszcze niedawno zwracałem uwagę, że Fabryka Piwa
jako jeden z nielicznych browarów nie cierpi na biegunkę nowości,
nieszczególnie często oferując nam swoje nowinki. A tu proszę - cztery nowe
piwa w odstępie zaledwie trzech tygodni! Obczajcie jaką władzę ma piwny
bloger... he... he. W sumie dobrze się stało, bo dzięki temu mogłem sobie
pozwolić na kolejny cykl „Tydzień z...”. W planach mam też kolejne, ale o
wszystkim dowiecie się w swoim czasie ;)
„Tydzień z Fabryką Piwa” zacznę od jednego z dwóch trunków,
które miały swoją premierę na Piwowarach w Łodzi, gdzie miałem okazję już ich
próbować. Wrażenia miałem jak najbardziej pozytywne. Ciekawe czy wersja
butelkowa będzie równie smaczna?
Pacific
Avenue to West Coast Pale Ale. Zazwyczaj spotykamy się z West
Coast IPA, a tu mamy APA. Można i tak. Nie mam nic przeciwko.
West Coast w odróżnieniu od wersji „ze wschodu” to
piwa z reguły jaśniejsze, mniej słodowe i mniej słodkie, a bardziej wytrawne,
chmielowe i goryczkowe. To tak na marginesie, jakby ktoś jeszcze nie wiedział.
Pacific Avenue prezentuje się nieźle. Piwo jest co prawda
lekko mętne, ale jego urocza pomarańczowo-złocista barwa z pewnością dodaje mu
uroku. Piana chyba za mną nie przepada. Początkowo wysoka i zwarta, dość szybko
się rozrzedza i opada, tworząc wyraźny lacing na szkle.
W smaku jest za to świetnie! Już na progu widać, że to
‘zachodnie wybrzeże’. Piwo jest bardzo świeże i rześkie. Jak letni deszczyk o
poranku. Cytrusy, cytrusy i jeszcze raz cytrusy. A czy wspominałem już może o
cytrusach? Wysycenie także gra tutaj rolę – jest idealnie dobrane, umiarkowanie
wysokie, drobne i lekko szczypiące. Poza kwaskowymi cytrusami są tu również
owoce tropikalne, choć ich jest akurat niewiele. W tle można odnaleźć subtelne
nuty świeżej trawy, tytoniu, żywicy oraz ziół. Słodowa strona została dosłownie
zmiażdżona przez tą cudowną owocowość. I dobrze. Niech siedzi sobie cicho w
kącie i nie zamula. Tam jest jej miejsce. Goryczka to kolejny bardzo mocny
argument tego piwa. Chmielowo-grejpfrutowa gorycz jest po prostu genialna!
Mocna, konkretna, rześka i okrutnie wyrazista. Co prawda delikatnie zalega, ale
absolutnie mi to nie przeszkadza. Jeśli chciałbym nie czuć goryczki, to
napiłbym się Harnasia (fuj!).
Zbliżam nos do szkła. Rześkie i kwaśne cytrusy wołają do
mnie już z daleka: eat me, eat me! Cytryna, limonka oraz zielony
grejpfrut chcą mi nos rozerwać na strzępy, ale ja nie mam zamiaru oponować. Tuż
za nimi podąża urocze mango, liczi, melon i dojrzała morela. Wszystko do bólu
wyraziste, niemalże namacalne. Dalej na swej drodze do raju spotykamy jeszcze
przemiłe akcenty chmielu, trawy, iglaków oraz liści tytoniu. Na samym końcu
natomiast – podobnie jak w smaku – majaczy zupełnie wycofana i zamknięta w
sobie słodowość. Wszystko jest tu idealnie dobrane, skomponowane i wyważone.
Świetna sprawa! Genialny zapach. Można go wąchać do usranej śmierci, a i tak
się nie znudzi ;D
Nowość z Fabryki Piwa to nader wytrawny napitek. Cholernie
złożony, wielowątkowy, wyrazisty, smaczny i rześki. Pełnia może i nie jest jakaś
powalająca, ale wcale nie musi być. Balans został celowo przesunięty w stronę
chmielu i cudownie owocowej goryczki.
Doskonały smak i obezwładniający aromat przekładają się na
niebotyczną wręcz pijalność. Piwo wchodzi lepiej niż woda! Zresztą nie ma się
co dziwić – woda nie ma smaku, a to piwo smakuje naprawdę wybornie.
Brawa, brawa! Nie widzicie tego, ale aż uklęknąłem z
wrażenia ;)
OCENA: 9/10
CENA: nieznana
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.10.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.10.2016
FABRYKA PIWA// SZCZYRZYCKI BROWAR CYSTERSÓW „GRYF”
Komentarze
Prześlij komentarz