Piątek. Koniec tygodnia i w sumie początek
weekendu dla normalnie pracującego człowieka. Żadnego lekarza, strażaka, czy polismena (o czterobrygadówce nawet nie
wspominając). Normalni ludzie tydzień pracy kończą w piątek, a ja właśnie w ten
dzień kończę „Tydzień z Fabryką Piwa”.
Wczoraj był Biały Karzeł, dzisiaj jest Czerwony
Karzeł. Nie wiem ile oni jeszcze tych karłów tam mają. Ponoć tylko dwa, ale kto
ich tam wie? Jak wiecie Wit IPA mi niezbyt podeszła. Nie była jakaś tragiczna,
ale chyba coś w tym piwie po prostu nie zagrało. Albo gitarzysta był na kacu,
ale klawiszowiec się naćpał. Tego nie wiem, ale mam nadzieję, na jakiś miły
akcent na zakończenie tego cyklu. Jakiegoś konkretnego kopa w zadek zrywającego
kapcie w nóg ;>
Szansa jest. Zresztą szansa jest zawsze. Przede mną
stoi Red Dwarf. Red AIPA w czystej postaci. W teorii piwo o czerwonej barwie. W
końcu nazwa nie wzięła się z dupy. Jeszcze nie otworzyłem butelki, więc wciąż
jest to tylko teoria. Już pędzę po sprzęt i otwieram…
Wpierw rzeczona teoria, która nie do końca
sprawdziła się w praktyce. Co prawda przy odrobinie wyobraźni można tę barwę
uznać za czerwoną. Ja jednak wyobraźni raczej nie posiadam i dla mnie to piwo
jest po prostu miedziane. Spowija je średnich rozmiarów piana koloru kremowego.
Kołderka jest drobna, opada w przeciętnym tempie i przepięknie zdobi szkło. Aż
miło popatrzeć na te wzorzyste firanki!
Wsadzam kinol do szkła (pokal się zwie) – jest
nieźle, ale nawet rzekłbym, że bardzo dobrze. Dominują chmiele ‘zza wielkiej
wody’, oferując nam bardzo rześką i wyrazistą mieszankę słodkawych owoców
tropikalnych i cytrusów. Po piętach depcze im prawie tak samo wyrazista
słodowość o silnych naleciałościach opiekanego zboża, przypieczonej skórki
chleba i karmelu. W to wszystko próbuje wetknąć nosa łagodna, acz wyczuwalna
żywiczna nuta oraz odrobina kwiatów i ziół. Całość wydaje się nieźle
skomponowana, harmonijna i wyważona. Podoba mi się, choć do beergazmu trochę
jeszcze brakuje.
Czas zmoczyć usta. Amerykańce nieźle dają po garach,
ale tylko przez chwilę, gdyż dość szybko do głosu dochodzi tutaj słodowa podbudowa.
Mamy tu opiekane pieczywo, skórkę od chleba, trochę prażonego słodu, karmelu i
herbatników. Ale jankesi również nie dają za wygraną. Atakują mnie słodkimi
tropikami, wyraźną żywicą i ulotnym cytrusem, który zupełnie nie zdaje tutaj
egzaminu. Z powyższego opisu wydaje się, że powinno być słodko, ale tak nie
jest. Swoje trzy grosze, a nawet z pięć groszy dorzuca tu bowiem konkretna i
mocna ziołowo-żywiczna goryczka, która porządnie walcuje mi kubki smakowe. Z
dziecinną łatwością kontruje ona ww. słodowość, dość długo zalegając na
finiszu. Rzut okiem na IBU – 65. Wg mnie może być nawet trochę więcej. Nie
mniej jednak wyraźne zaleganie do przyjemnych nie należy. Fabryka Piwa już nie
pierwszy raz ma z tym problem. Gdyby nie ten mankament piwo piło by się dużo
szybciej i przyjemniej.
Red Dwarf to bardzo pełne w smaku i umiarkowanie
treściwe piwo z balansem przechylonym w stronę masakrycznie wytrawnej goryczki.
Wytrawnej, ale też cholernie długo zalegającej i męczącej, która ujemnie
rzutuje na pijalność. Jankesie lupuliny robią fajną robotę, ale przez ową
gorycz cała praca idzie na marne. Piwo pije się zdecydowanie wolniej niż ustawa
przewiduje.
Ale bez przesadyzmu i czarnych emocji – Czerwony
Karzeł to wciąż całkiem niezły napitek, posiadający wielowątkowy smak i równie
złożony aromat. Piwo spokojnie daje się wypić, tylko trochę wolniej niż sobie
zakładaliśmy. Poprawcie goryczkę, a będzie piwo jak ta lala!
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK.5,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.10.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.10.2016
FABRYKA PIWA//SZCZYRZYCKI BROWAR CYSTERSÓW „GRYF”
Komentarze
Prześlij komentarz