Wiosna, majówka, grill, kiełba, wóda, no i piwo. Podczas
majówki nie może zabraknąć piwa. Dobrze o tym wiedzą nasze piwne koncerny. No
nie do końca nasze, ale zostawmy to. Wiosna to specyficzna w branży
piwowarskiej pora roku. Koncerny w tym czasie dwoją się i troją, by uwieść
klienta. Zwabić go, osaczyć, zrobić wodę z mózgu i w konsekwencji zmusić do
zakupu ich piwa. Z punktu widzenia piwnego blogera, hop heada, beer
geeka, czy każdego świadomego spijacza napoju z pianką, takie działania
często są tematem drwin i żartów. No bo jak tu nie wybuchnąć śmiechem, gdy
koncerny miast nowym i ciekawym piwem walczą o klienta zmianą szaty graficznej,
czy nową kampanią reklamową za grube miliony. Cóż z tego, że reklama jest
świetnie zrobiona i fajnie się ją ogląda, skoro w butelce jest wciąż to samo
piwo. Nudne, niemal bezsmakowe, bezpłciowe i bezemocjonalne siuśki. Te same
siuśki od wielu, wielu lat...
Ale spokojnie – nowe piwa też się pojawiają. Jak na przykład
dziesiąta już odmiana Redd’sa albo pięćdziesiąte wcielenie radlera. Ja jednak
dzisiaj nie o tym. Tematem niniejszego wpisu są dwie nowości. Jedna z KP, druga
z CP.
Na pierwszy ogień idzie Prażubr – że niby ojciec dobrze
znanego wszystkim Żubra. Nazwa idiotyczna, wręcz kretyńska, jednak mało kto
wie, że prażubr zwany też żubrem stepowym istniał naprawdę! Na terenie
dzisiejszej Polski również. Nie jest to więc tak do końca historia z palca
wyssana.
Macherzy z Kompani Piwowarskiej wznieśli się na wyżyny
swoich intelektualnych możliwości i wypuścili na rynek niepasteryzowane piwo.
Szacun! Gratuluję smykałki, pomysłowości i orientacji na rynku piwowarskim ;p
Tego właśnie było ludziom potrzeba! Kolejnego piwa niepasteryzowanego!
Historyjkę o tym, jakoby była to niepasteryzowana wersja
zwykłego Żubra można sobie włożyć między bajki. Pomiędzy Sierotkę Marysię, a
Pinokia. Prażubr ma 5% alko, a zwykły Żubr 6%. Czyżby więc jeden procencik
wyparował, ulotnił się cichaczem z piwa? Ludzie to jest zupełnie inne piwo!
Zrobione na bazie innej receptury. Nie dajcie się nabrać.
No, ale do rzeczy, bo Prażubr czeka ;)
Prażubr wygląd ma elegancki – obfita czapa
śnieżnobiałej, grubo ziarnistej piany wieńczy złociste i okrutnie klarowne
piwo. Tak klarowne, że można w nim dostrzec własne odbicie! Piana opada szybko,
zostawiając lekki lacing na szkle. W zasadzie wszystkie koncerniaczki
wyglądają w ten sposób, więc nie ma się czym podniecać.
Strach wąchać, ale piwny bloger to odważna bestia. Nie boi
się byle czego. Żadnego Żubra, czy nawet Prażubra. Prasłonia zresztą też.
Wącham, wącham i analizuję. Umiarkowanie intensywny zapach
jest dość jednorodny. Słód, słód, słód i w zasadzie nic więcej. No dobra,
odrobinę mokrego kartonu i jakiegoś chlebka też się tu znajdzie. Ale nic poza
tym.
Przodek żubra w smaku - jak można się było domyśleć - nie
oferuje żadnych ciekawych doznań. Łagodna słodowa podbudowa, jakieś zboża i
delikatne posmaki chlebowe. Piwo jest minimalnie słodkie, ale dość lekkie w
odbiorze i nieinwazyjne. Chmielu próżno się tu doszukiwać, a w tle majaczy
bardzo subtelna goryczka. Z biegiem czasu całość robi się trochę mdła i
nieciekawa. Powoli na wierzch wyłazi delikatny mokry karton. Wyraźnie brakuje
tu rześkości. Jakiegoś kwasku, czy choćby odrobiny chmielowych niuansów. Da się
to pić, ale emocji przy tym żadnych.
Kolejne bezpłciowe piwo, jakich wiele na rynku. W żadnym
stopniu nie jest lepsze niż zwykły Żubr, co tylko potwierdza mit, że brak
pasteryzacji to cudowne lekarstwo na nudne, wyprane ze smaku lagery. Czy w
ogóle są jeszcze ludzie, którzy dają się na to nabrać?
OCENA: 5/10
CENA: 2.60ZŁ (spożywczak)
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 12.10.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 12.10.2016
KOMPANIA PIWOWARSKA
Drugą nowością, którą biorę na warsztat jest Kasztelan
Pszeniczne Klarowne. Kolejny jak dla mnie idiotyczny pomysł. Oczywiście
istnieje takie coś jak Kristall Weizen, ale ja na przykład uwielbiam
bawarskie pszeniczniaki między innymi za ich mętność i konsystencję. No, ale w
sumie nie ma się co dziwić klarownemu piwu pszenicznemu, wszak piwne koncerny
są mistrzami filtracji! Mikrofiltracji zresztą też.
Nowość od Carlsberga prezentuje się zacnie. Piwo
wygląda naprawdę pięknie – zdobi je wysoka, biała piana. Dość drobna, ale
szybko się dziurawi. W efekcie opada szybko i bezgłośnie, tylko minimalnie
brudząc szkło. Kolor piwa też niczego sobie. Idealnie klarowna ciecz nosi ładne
złote wdzianko. Nie jest do blady odcień, wręcz przeciwnie. Barwa jest głęboka
i intensywna. Podoba mi się.
Biorę łyczka, potem następnego i następnego. O dziwo
wysycenie nie jest jakoś szczególnie wysokie, co jest przecież domeną
koncernów. W smaku faktycznie czuć pszeniczne klimaty. Słodki słód pszeniczny
dominuje, a tuż za nim podąża lekka chlebowość, odrobina gumy balonowej i
kwiatów. Jakieś takie trochę sztuczne mi się to wydaje. W tle pałęta się
szczątkowy chmiel oraz dosyć przyjemny kwasek, który wnosi tu lekki powiew
świeżości. Nie ma tu żadnych bananów, ani goździków, choć tego akurat byłem
pewien. Na bank jest to lager, nie mający nic wspólnego z drożdżami górnej
fermentacji. Pszeniczny, mikrofiltrowany lager, ot co.
Aromat to w zasadzie powtórka z rozrywki. Głownie słód,
pszenica, chleb i guma balonowa. Dużo gumy balonowej otoczonej sztuczną
landryną. Nie mam pojęcia skąd tutaj te landrynki. Jest też nieco kwiatów oraz
szczypta bananów! Tak, są banany, ale też jakieś takie sztuczne, chemiczne
(pewnie jakiś aromat). Bardzo perfumowy to zapaszek, choć wolę to niż słodowego
do bólu Prażubra.
W sumie, gdyby nie ta sztuczność, byłoby to całkiem niezłe
piwo. Oczywiście nigdy nie zastąpi prawdziwego Hefe-Weizena, ale zawsze
to jakaś odskocznia od podłych koncernowych lagerów pokroju Harnasia, czy
Warki.
OCENA: 5/10
CENA: 2,65ZŁ (Auchan)
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 07.09.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 07.09.2016
CARLSBERG POLSKA
Powszechnie wiadomo, że śmiech to zdrowie, dlatego też na
koniec zostawiłem sobie cytat wygenerowany przez pewną agencję zajmującą się
zmianą wizerunku etykiet marki Kasztelan Niepasteryzowane. A teraz uwaga, bo
będzie się działo ;) Pogrubioną czcionką pozwoliłem sobie zaakcentować
najśmieszniejsze fragmenty ;D
„Celem nowej identyfikacji marki Kasztelan Niepasteryzowane
jest budowa percepcji marki Kasztelan jako piwa niemasowego, produkowanego w małym, lokalnym browarze, ale z wyraźnym zachowaniem jego postrzegania jako
produktu specjalnego funkcjonującego na rynku mainstream.
Zaakcentowanie niepasteryzacji, świeżości i niemasowości
produktu osiągnęliśmy poprzez zastosowanie indywidualnych kodów
graficznych stosowanych dla produktów lokalnych, ręcznie robionych,
tradycyjnych. Stonowana, naturalna kolorystyka, przecierane fragmenty logotypu,
monochromatyczne ilustracje i ryciny budują regionalny i autentyczny
charakter produktu oraz podkreślają jego unikalność".
Niby śmieszne ale sporo osób to łyka
OdpowiedzUsuńTo znaczy łyka gadkę i pije to piwo. Prawdopodobnie myśląc, że to coś innego.
Tak więc zgodnie z hasłem: miliardy much nie mogą się mylić! Żryjmy gówno :)
P.S. Zastanawiająca koincydencja. Wczoraj zakupiłem tego kasztelana ale z puszki i co dziwne goździków było tam i to sporo...
Słabe to silenie się na złośliwości, autor bardzo chce się popisać swoją błyskotliwością, ale niekoniecznie mu wychodzi. Co to w ogóle za argument, że nazwa jest kretyńska? Chcąc krytykować, warto samemu trzymać poziom.
OdpowiedzUsuńChcąc trzymać poziom komentowania warto się przedstawiać, a nie pisać jako nołnejm.
Usuń