"Moja Piwniczka" to regularny cykl degustacji porządnie wyleżakowanych
piw (minimum 4-letnich), które pojawiają się
na blogu mniej więcej
raz na miesiąc w okresie
jesienno-zimowym.
Obiecywałem
Wam comiesięczne wizyty w Mojej Piwniczce, ale jak zwykle nic z tego nie
wyszło. W styczniu nie znalazłem po prostu „luki antenowej”, by wlać w siebie
kolejne porządnie wyleżakowane piwko, bowiem zdegustowałem tyle nowych porterów
bałtyckich, że nie jeden browar nie ma nawet takiego wybicia na warzelni ;p Ale
spokojnie nerwusy – czas jest tutaj moim sprzymierzeńcem, więc rozluźnijcie
poślady i poluzujcie gumkę w majtkach.
Tak, czy
siak biję się mocno w pierś, chłostam pejczem po plerach i obiecuję obowiązkową
poprawę w tym temacie. Zima wciąż trwa, więc prócz dzisiejszego Komesa na pewno
coś jeszcze się pojawi w tym, jakże ciekawym cyklu.
A właśnie,
Komes Porter – ikona polskich porterów bałtyckich. Jeden z najbardziej znanych
w kraju, cenionych i chwalonych przedstawicieli tego gatunku. Zdobywca medali
na międzynarodowych konkurach piwnych. Już świeża wersja smakuje wybornie. Jak
zatem wypadnie ponad czteroletni egzemplarz?
Producent
|
Browar Fortuna
|
Termin ważności
|
19.05.2014
|
Wiek (miesiące)
|
56
|
Zawartość alkoholu (%)
|
9
|
Ekstrakt (°Blg)
|
21
|
W sferze wizualnej mamy porterową klasykę – niemal
czarne piwo przystrojone bardzo ładną pianką. Umiarkowanie obfitą, ale nader
zgrabną, drobną i powabną (zupełnie jak taka Kasia z mojej pracy ;)). Do tego
długo utrzymującą się. Pięknie się to prezentuje w firmowym goblecie.
Na wąchanko przyjdzie jeszcze czas, wpierw powiem
Wam jak to smakuje. A smakuje oczywiście wybornie, ale chyba troszkę mniej
odlotowo niż dobrze wyleżakowany Warmiński. Ciecz jest umiarkowanie gęsta,
pełna w smaku i dość gładka. Gazu jest mało, czyli stylowo. Sporo tu mlecznej,
słodkawej czekolady, pralinek i kakao. Kawa jeśli już jest, to bardzo łagodna i
z mleczkiem. Mistrzem drugiego planu są lekko palone słody oraz subtelne
pokłady lukrecji. Goryczka jest bardzo przeciętna, ale smaczna, ułożona i nad
wyraz sympatyczna. W tle hałas robią suszone owoce, ale przyznam szczerze, że
jak na czteroletnie piwo, to nie jest ich jakoś strasznie dużo. Bardzo smaczne
to jest, ale jakiegoś szału, to ja tu nie widzę niestety. Jestem z lekka
skonsternowany. Świeże Komesy są dużo bardziej zadziorne, palone i przede
wszystkim wytrawne. Ten egzemplarz wraz z wiekiem poszedł w smaku w kierunku
treściwości i słodyczy. Dziwne.
Czas na obiecane wąchanko. Nooo, tu już utlenienie
poszło chyba w tą właściwą uliczkę. Zapaszek jest mocny i intensywny. Bogaty i
złożony, wyraźnie estrowy. Mamy tu cudną śliweczkę, suszone daktyle, rodzynki
oraz figę. A wszystko zostało osadzone na pięknej czekoladowo-kakaowej
podbudowie. Dookoła krążą ciemne, opiekane słody, lekka kawusia, szczypta
karmelu oraz cukru kandyzowanego. O jakimkolwiek alkoholu możesz z miejsca
zapomnieć. Wbrew pozorom nie pachnie to jakoś nadmiernie słodko. Zapach jest
dobrze rozłożony i cholernie ułożony zarazem. Podoba mi się :)
Cóż, piwko jest bardzo smaczne, ale czy lepsze niż
świeżaczek? Niekoniecznie. Z pewnością jest inne, jego profil się zmienił, ale
ocena pozostaje taka sama.
Ps. Przy obliczaniu wieku dodałem 21-tygodniowe (5 miesięcy) leżakowanie w browarze, o czym informuje nas sam producent na kontrze.
Ps. Przy obliczaniu wieku dodałem 21-tygodniowe (5 miesięcy) leżakowanie w browarze, o czym informuje nas sam producent na kontrze.
OCENA:
8/10
Jeśli
ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne,
ciekawe artykuły na temat wyleżakowanych piw – już teraz zapisz się do
newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na
fejsie ;>
Komentarze
Prześlij komentarz