Dwie wymrażane nowości z Browaru Spółdzielczego
wywołały kolejną gównoburzę w piwnym półświatku. Jak zwykle poszło o ceny i to
głównie w kontekście Kopyra, który jak wiadomo jest zwolennikiem wysokich cen
piwa, czy mówiąc dokładniej piwnych sztosów. Ja tradycyjnie mam to wszystko w
dupie i robię swoje. Wiecie, że nawet nie chce mi się pisać komentarzy na temat
tego, co o tym sądzę?
Dziś drugi wymrażany mocarz z Pucka. Królowa Lodu
spisała się znakomicie, ale to właśnie Lodołamacza jestem bardziej ciekaw.
Wymrażany koźlak, czy RIS raczej nikogo nie dziwi, ale żeby wymrozić podwójną ipę, to albo trzeba mieć wyobraźnię
pięciolatka, albo jaja ze stali. Kto to w ogóle wymyślił? Kto na świecie
widział, by wymrażać kultowe dziecko piwnej rewolucji? Jaki to ma cel? Żeby
było jeszcze bardziej gorzkie? Czy bardziej owocowe? Bardziej słodowe, a może bardziej
chmielowe? Sprawdźmy.
Piwo ma ładną prezencję. Może nie jest to Natalia
Siwiec, ale też jest wporzo. Ciecz jest lekko zamglona, bursztynowa z niewielką
domieszką miedzianych odcieni. Piana ładna, zwarta, bujna i drobna. Pięknie
krążkuje i diabelnie długo cieszy oko.
Smak nie jest jakiś nadzwyczajny. Z pewnością mocno
słodowy i okrutnie wyrazisty. O tak, słodu tu na pewno nie brakuje. Są też
tosty, opiekane pieczywo, biszkopty, melanoidy, karmel i morze żywicy. Z tyłu
chowają się niewielkie akcenty chmielu, ziół oraz cienie bardzo subtelnych
owoców, niech będzie że tropikalnych. Do gry dość szybko włącza się chmielowa
goryczka. Mocna i zdecydowana, ale też raczej krótka, niezalegająca i bardzo
przyjemna. Świetnie sobie radzi z opasłym słodowym cielskiem. Troszkę też czuć
gryzący alkohol, który nieco piecze w gardełko. Nie najgorzej to smakuje, choć
całość jest taka trochę mdła. Chyba za dużo tu tej słodowości. Brakuje mi tu
większego owocowego kopa, głównie cytrusów ma się rozumieć.
W aromacie za to miła niespodzianka, bo ze szkła
wyraźnie buchają kwaskowe cytrusy, wspierane przez słodsze tropiki – marakuję,
mango oraz liczi. Naprawdę przyjemnie owocowy to zapaszek. Strona słodowa
występuje dopiero na drugim planie wnosząc lekko opiekane, zbożowe nutki polane
sowitą ilością słodkiego karmelu i posypane cukrem kandyzowanym. W tle
natomiast egzystuje niewielka domieszka trawiastego chmielu, kwiatów, ziół,
lasu i żywicy. Bardzo rześko i świeżo to pachnie w odróżnieniu do tego, co piwo
oferuje kubkom smakowym. Alkohol w zasadzie nieobecny. Takie coś to ja kurna
rozumiem ;)
Piwo jest dosyć gęste, lepkie i wyraźnie czuć jego
ciężar. Body naprawdę jest zabójcze.
Trochę szkoda, że wymrażanie pchnęło ten trunek w smaku w stronę nadmiernej
słodowości, wyraźnie odzierając je tym samym z owocowej podbudowy. No, chyba że
jej tu zbyt dużo nigdy nie było, tego nie wiem. Lodołamacz to kawał mięsistego
napitku, dobrze zbalansowanego, ale chyba zbyt monotonnego jeśli chodzi o smak.
Pełnia jest duża, to samo tyczy się treściwości. Goryczka jest za to całkiem
sympatyczna, dość tęga, a przy tym nie unicestwia kubków smakowych. Sumarycznie
zatem smakowo piwo wypada niewiele lepiej niż przeciętnie, jestem wyraźnie
zawiedziony. Aromat natomiast to już zupełnie inna bajka. Jest mega intensywny,
bogaty i przede wszystkim rześki, a o to przecież chodzi w tym stylu.
Mimo to zaczynam się zastanawiać, czy wymrażanie nowofalowego
trunku ma większy sens?
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK. 11%
TERMIN WAŻNOŚCI: 14.02.2018
BROWAR SPÓŁDZIELCZY
Komentarze
Prześlij komentarz