Przejdź do głównej zawartości

ZACNY ZALCMAN z PIWOTEKI




Kurde bele jestem trochę zaskoczony, że tak słabo podoba Wam się „Tydzień z Browarem Piwoteka”. Czytelność poszczególnych piw jest naprawdę dosyć niska. Wyraźnie niższa niż większości regularnych recenzji. Rozumiem, że moje fotki, to nie są gołe baby z wielkimi cycami. Wiem też, że opisywane piwa to dość specyficzne napitki, no ale żeby, aż tak marnie?
Może dzisiaj będzie lepiej, a jeśli nawet nie, to może chociaż jutro, bo na zakończenie tego tygodnia przygotowałem naprawdę porządny sztosik. Przynajmniej teoria na to wskazuje. No, ale póki jeszcze piątek, to muszę raczyć się czymś innym. W odmętach mojej piwnicy znalazłem piwotekowe Gose o nazwie Zacny Zalcman. Piwo nowe nie jest. To wiadomo od dawna. Co ciekawe jest to jedno z nielicznych trunków od Piwoteki, który reprezentuje czysty styl piwa. Nie ma tu żadnych odjechanych dodatków. Po prostu stylówa  jak się patrzy. Oczywiście z solą i kolendrą za kołnierzem, ale tak właśnie ma być. Lekkie, bardzo rześkie, pszeniczne piwo o delikatnie słonym i kolendrowym posmaku. Zobaczmy jak smakuje ten Zalcman. 


Tak jak nie jestem wielkim fanem tego stylu, tak piwotekowa odsłona piwa z Goslar smakuje mi nad wyraz dobrze. Piwo jest niebywale rześkie. Jak poranna bryza, jak majowy deszczyk,  czy cuś w ten deseń. Dość wysokie i drobne wysycenie dodatkowo podbija ten efekt. Mega rześkość, no i świeżość także, żeby nie było. Sól jest dobrze wyczuwalna. Już od pierwszego łyku zostaje charakterystyczny posmak na języku. Fajne to jest, bo nie przegięte, a z drugiej strony nie trzeba się tego doszukiwać. Nie brakuje tu również słodowej lekkości w iście pszenicznym wydaniu. Mimo wyraźnej mętności Zacny Zalcman sprawie niezwykle lekkie wrażenie. Na dalszym planie do gry włącza się całkiem sympatyczny kwasek cytrynowy. Ani nie za mocny, ani nie za słaby. Taki ucelowany w sam raz bym powiedział. Tłem natomiast sunie łagodna chmielowa nuta oraz niewielkie muśnięcie kolendry. Kurde, ależ mi to smakuje. Świetnie zostało to piwo skomponowane. Cudo normalnie (w swoim stylu rzecz jasna).
Podnieciłem się nie na żarty. Aż mi mały drygnął ;p Niestety aromat trochę tonuje moje podjarane emocje. Piwko pachnie naprawdę mało intensywnie, bo subtelnie to chyba złe określenie. Trzeba głęboko wsadzić nos do szkła i wziąć głęboki wdech, by poczuć zapach tegoż piwa. No, ale może tak ma być? 12% ekstraktu to przecież niewiele, a sam styl też jakiś wyrazisty nie jest. Już sam nie wiem co myśleć. Może już się za bardzo do porterów bałtyckich przyzwyczaiłem, które przecież mocno dają po nosie. To piwo jest bardzo lekkie w odbiorze. Ze szkła wyczuwam delikatne niuanse chmielowe, okraszone niewielką dozą słodu oraz pszenicy. Nieco z boku stoi coś niewyraźnego i kwaskowego, ale nie pachnie mi to jak czystej krwi kwasek cytrynowy, który w smaku był aż nadto wyraźny. Totalnie w tle można dopiero spotkać subtelną, ale jakże przyjemną nutkę kolendry. No cóż, nikły to zapaszek, ale generalnie przyjemny.

Ten Zalcman to pikny chłop jest. Jasno złoty, lekko zmętniony. Zwieńczony sakrucko obfitą czapą białej piany. Białej, puszystej i zwartej, która nader długo walczy o życie. Lacing zostawia niewielki, ale jak widać nie można mieć wszystkiego.
Piwo jest bardzo lekkie w smaku, okrutnie rześkie, takie świeże po prostu. Spore wysycenie, odpowiednia do stylu pełnia oraz wyraźnie kwaskowy charakter to jego dodatkowe atuty. Nie będziemy tu mówić o balansie, bo w tym wypadku nie ma to znaczenia. Całość jest zdecydowanie wytrawna i tego się trzymajmy. Ale ludzie kochani, jak to piwo wchodzi! Gładko, szybko i bez najmniejszych oporów. Nie powiem, że wchodzi jak woda, bo wodniste to ono nie jest. Ma smak i to naprawdę bardzo dobry smak. Soli dosypano tutaj tyle ile trzeba. Czuć ją dość  mocno, ale nie na tyle mocno, by zdominowała charakter tegoż napitku. Mam wrażenie, że liczono tu każde ziarenko, nawet najmniejsze. Wszystko po to, aby nie przegiąć z chlorkiem sodu. Smak jest genialny, zapach dobry, całość więc wypada bardzo dobrze :)
OCENA: 8/10
CENA: ok 8,50ZŁ
ALK. 4,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 06.06.2017
BROWAR PIWOTEKA

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...