Przejdź do głównej zawartości

BAŁTYK ADRIATICO PORTER



Witojcie, witojcie. No i mamy kolejny porter bałtycki na blogu. Goddamn. Ileż można powiecie? To ja odpowiem: można, można. Tej zimy obrodziło nam porterami. Jest tego w pytę, od cholery, w ciul i jeszcze trochę ;D
Mój dzisiejszy gość to jednak nie byle jaki porterek. Jak głosi etykieta „uwarzony, fermentowany i lagerowany w górach u wybrzeży Adriatyku”. A konkretnie to w Italii - kraju pizzy, makaronu, wina, no i Fiata rzecz jasna. O piwku zrobiło się dosyć głośno w styczniu, kiedy to była jego premiera. Jest to klasyczny porter bałtycki, bez żadnych udziwnień, bez kupy nosorożca, wąsów hinduskiego pasterza, czy pyłu zebranego z ciemnej strony Księżyca. Co jedynie pokuszono się o dodanie czarnego ryżu Wenus. Nie wiem po co, na co i w jakim celu. Jest to kooperacyjne dzieło naszych craftowych wyjadaczy, czyli Pinty i włoskiego browaru Birra Amarcord.
Na uwagę zasługuję szczególnej urody butelka. Smukła „gęsia szyja” oraz minimalistyczna etykieta prezentują się niezwykle okazale. Widać, że ci makaroniarze to esteci ;)


Piwo w moim TeKu również jest cudne. Niemal czarna ciecz okryła się niezwykle drobną, puszystą, ale też zwartą pianką, która do złudzenia przypomina bitą śmietaną (wyłączając kolor, który jest beżowy). Rzeczona kołderka jest mega żywotna, do tego świetnie lejsinguje.
Czas na pierwszy kontakt. Ludzie nawet chwalo to piwo i ja się chyba pod tym podpiszę, choć od razu mówię - do najwyższej półki trochę mu brakuje. Ciecz jest odpowiednio gęsta i niebywale gładka, taka kremowa wręcz. Wysycenie bardzo niskie, czyli stylówa jak się patrzy. Pełno tu umiarkowanie mocnej kawy, sporo paloności, ciemnych słodów i gorzkiej czekolady. Stawkę zamyka natomiast dość wyraźny pumpernikiel, wspierany przez przypalony karmel z elementami spalenizny i popiołu. Daleko w tle brzęczy też chmielowa nuta, co jest oczywiście rzadkością w tym stylu (pewnie Włosi się nie znajo). Nie sposób tu także zapomnieć o goryczce – mocnej i wyrazistej (choć bez przesady), chmielowo-palonej, która może troszkę zalegać, ale nie robiłbym z tego większej afery. Alko dobrze ukryte, w zasadzie go nie czuć, poza lekkim pieczeniem w przełyku. Bardzo dobrze to smakuje, lecz fajerwerki można z powrotem chować do pudełka. Za mało doznań, by załapać się do TOP10.

W aromacie też jest całkiem wporzo. Bardzo porterowo tu jest, a o to przecież chodzi. Zapaszek jest w miarę intensywny. Sam włazi do nosa, nie trzeba wysyłać zaproszenia na piśmie. Co my tu mamy? Przede wszystkim różnej maści czekolada, do tego prażone słody, kawa zbożowa, przypieczona skórka chleba, ciemne pieczywo i lukrecja. Na deser zaś dostajemy odrobinkę karmelu, gorzkiego kakao, suszonych ciemnych owoców oraz… orzechów. Tak, chyba to są jakieś orzechy. Nooo… fajnie to pachnie. Aromat jest bogaty i ułożony. Nie wspomniałem o etanolu, bo w zasadzie go tutaj nie ma. Świetna robota J
Zadziorny to porterek, taki charakterny. Wystawia pazurki, niczym młoda kotka. Ta goryczka jest taka fest palona, nieco też chmielowa i lekko zalegająca, co może oczywiście wywoływać pewne konotacje z RISem. Piwu nie można odmówić pełni smaku, treściwości, ani też wytrawnego finiszu. Ciecz gładko i bez oporów wlewa się w gardełko, lecz jego pijalność nie jest duża jak można by początkowo sądzić.
Generalnie wg mnie jest to nader udana kooperacja. Bałtyk Adriatico Porter ma swój charakter. Jest piwem mega wyrazistym, agresywnym, buńczucznym. Lepiej nie wchodzić mu w drogę, bo ze łba zajebie…
OCENA: 8/10
CENA: ok 11.50ZŁ
ALK. 9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 09.01.2019
BROWAR PINTA & BIRRA AMARCORD

Komentarze

  1. Rzeczywiscie zadziorny ten porter, niemniej dla mnie również za bardzo ulokował się na jednej - wytrawno-palonej stronie szali - by mocno zapunktować.

    Hardened

    PS. Ciekaw jestem recenzji solipiwkowego baltic abyssa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...