Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Brackie Žatecký Pils vs Žatecký Svĕtlý Ležák


Ramię w ramię… ręka w rękę… Nie. Dłoń w dłoń, twarzą w twarz… Aaaaaa – Oko w Oko!! No tak ;>
He, he! Przed Wami drodzy kraftopijcy kolejna odsłona tego popularnego cyklu. Ostatnio były piwa ciemne i ciężkie, a dzisiaj wręcz odwrotnie. W moim nie do końca zdrowym umyśle zrodził się pomysł porównania dwóch wg mnie bardzo podobnych piw. Obydwa są polskimi koncerniakami (choć jeden udaje czeski wyrób), obydwa są jasnymi lagerami i obydwa mają niemal identyczną datę ważności! Co jeszcze je łączy? Bardzo podobne parametry oraz wyraźnie zaakcentowane chmielenie czeskim chmielem Žatec (inaczej Saaz) i to właśnie głównie ten czynnik sprawił, że wymyśliłem sobie zrobić degustację porównawczą tych dwóch piw.
Co ciekawe, Brackie Pils (12º Blg) pojawiło się już w tej serii wpisów, gdzie porównywałem go ze zwykłym Brackim (warzonym w Cieszynie). Niedawno jednak zmieniono jego nazwę na Brackie Žatecký Pils, tym samym podkreślając czeskie akcenty w tym piwie. Od jakiegoś czasu pijam je regularnie i nigdy mnie nie zawodzi. Kosztuje naprawdę niewiele i w zupełności spełnia moje oczekiwania co do piwa codziennego, w miarę lekkiego, pijalnego, ale prostego w odbiorze.
Žatecký Svĕtlý Ležák natomiast, to wytwór stosunkowo nowy, udający typowo czeskie piwo, choć w rzeczywistości powstaje w Browarze Okocim. Piwo ma 11,3º Blg, więc niewiele mniej niż Brackie. Niby warzone jest pod nadzorem czeskiego piwowara Tomasa Lejseka. Taaa, jasne ;) Piłem je ze dwa razy i naprawdę nie było złe, jak na koncernowy wymysł. Cholernie jestem ciekawy jak wypadnie na tle konkurenta z Żywca?


Brackie Žatecký Pils

Piwo jest szalenie klarowne i pięknie złociste. Generuje niewielką, ale drobno ziarnistą pianę o ładnym białym kolorze, która jednak szybko ulega dezintegracji. Z związku z czym po kilku minutach nie ma nawet śladu po pianie.
Smakowo występuje tu dobrze mi już znana mieszanka nienarzucającego się słodu z delikatnymi, acz wyczuwalnymi nutami chmielu, trawy oraz liści tytoniu. Piwo jest odpowiednio wysycone, rześkie i bardzo pijalne. Nie jest wodniste, a jego pełnia jest średnia. W tle buszują echa zbóż oraz jasnego pieczywa. Goryczki niestety nie ma tu za wiele, ale w końcu to koncerniak, więc trzeba mu wybaczyć. Tak jak mówiłem – piwko proste w swojej konstrukcji, smaczne i takie łagodne można rzec. Idealne na lato, na upały, nad morze, nad jezioro, na grilla. Nie żeby nad nim cmokać, ale żeby je pić. Po prostu jak zwykłe piwo, od którego nie oczekujemy spazmów i orgazmów.
W zapachu też jest dobrze. Przez chwilę można nawet zapomnieć, że wyprodukował to „zły i podły koncern piwowarski”. Piwo pachnie niebywale świeżo i intensywnie. Dostajemy w nos mariażem rześkiego chmielu i przyjemnego słodu o fajnym chlebowo-zbożowym charakterze. Tłem sunie świeżo skoszona trawa, jakieś zioła, oraz ponownie świeże liście tytoniu. Na chwilę pojawia się tu nawet bardzo subtelna owocowość. Mhmm… jestem naprawdę zdziwiony ile można wywąchać z koncernowego jasnego lagera. Całość pachnie bogato, lekko i przyjemnie.

Gwoli podsumowania. Brackie Žatecký Pils jest piwem zdecydowanie wartym swojej ceny. W zasadzie wszystko jest tu na swoim miejscu poza goryczką. Trunek pachnie bardzo ładnie i równie dobrze smakuje. Pełnia, balans, rześkość, intensywność aromatu, pijalność – to jego niewątpliwe zalety. Naprawdę polecam :)

OCENA: 7/10
CENA: ok 2.40ZŁ
ALK. 5,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.02.2019
GRUPA ŻYWIEC


Žatecký Svĕtlý Ležák

Z wyglądu to piwo jest w zasadzie identyczne, więc pomijam ten akapit. No może posiada nieco większą pianę. Tylko tyle.
Przy pierwszym kontakcie trunek z Okocimia jest nie do odróżnienia od Brackiego. Widzicie co chmiel robi z piwem? Jednak po kilku łyczkach raz z jednego pokala, raz z drugiego, da się wyłapać niewielkie różnice (naprawdę niewielkie!). Tu również panuje bardzo fajna równowaga chmielowo-słodowa. Z pewnością nie jest to typowy, słodowy, koncernowy sikacz. Tu faktycznie jest chmiel. Bardzo przyjemny, świeży, lekko trawiasty, lekko ziemisty i tytoniowy. Łączy się on w odpowiedni sposób z całkiem sympatyczną nutą biszkoptowo-chlebkowego słodu. Goryczka równie znikoma, co u konkurenta, ale jakoś wcale mnie to nie dziwi. Żadne z tych piw nie może aspirować do miana Pilsa. A teraz różnice – piwo jest nieco mocniej wysycone dwutlenkiem węgla, a tym samym troszkę bardziej puszyste, nieco bardziej kwaskowe i rześkie. Choć to są naprawdę minimalne różnice. Druga rzecz to subtelna owocowość na finiszu. To zapewne od chmielu, ale w pierwszym piwie tego nie czułem. Głęboko w tle majaczą nieznaczne echa bliżej nieokreślonych estrów owocowych. Nie są to typowe cytrusy, ani też białe owoce. Bardziej coś pomiędzy. W każdym bądź razie bardzo mi się to podoba.
Sam zapach jest niemalże powieleniem wrażeń smakowych. Przyjemna chmielowość, świeżo ścięta trawa, zioła, może nawet kwiaty. Do tego dochodzi ta intrygująca owocowa nuta. Tutaj jakby trochę bardziej wyrazista. Jak dla mnie są to żółte kwaskowe owoce – na tyle mogę je sprecyzować. Słodowa strona napitku jest identyczna, z tym, co odczuwają nasze kubki smakowe. Piwo pachnie naprawdę świetnie! Szalenie świeżo, rześko, soczyście, zielono i bardzo apetycznie. Aż dziw bierze, że nie jest to piwo rzemieślnicze.
Napitek naprawdę mnie zaskoczył. Jest bardzo podobny do Brackiego, ale nie identyczny. Znaczy się jest jeszcze lepszy! :D
Strasznie intryguje mnie ta owocowa strona. Być może chmiel do tego piwa pochodzi z innego rocznika niż u oponenta? A może pochodzi z innego kraju/regionu? To również może mieć znaczenie. Tak, czy siak pojedynek wygrywa Žatecký Svĕtlý Ležák! Przewaga może nie jest duża, ale na pewno zauważalna.

OCENA: 8/10
CENA: ok 2.75ZŁ
ALK. 5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 25.02.2019
CARLSBERG OKOCIM

A jakie piwa mam porównać w następnym pojedynku? ;)

Komentarze

  1. Pana wysoka ocena tych bardzo słabych piw zakrawa na kpinę....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim pił Pan te piwa? Ile razy? Raz?
      Moja ocena zawsze odnosi się do stylu, który dane piwo reprezentuje. W kategorii jasnych lagerów te piwa są naprawdę dobre. Nie znaczy to jednak, że lepsze niż jakaś AIPA, która dostała np.6
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ostatnio w ślepym teście wszyscy wskazali żatecki leżak jako najgorszy sikacz - osoby znające się na piwie i nie mające najmniejszego doświadczenia, nikt się nie pomylił. Do rywalizacji stanęło prawdziwe Czeskie Medlesice prawdziwy Rampusak, krajowa Perła Eksport i krajowy Żatecki Leżak. Test o tyle ważny i istotny bo pokazał że nie warto opisywać ani tym bardziej pić piw koncernowych. Smutne to ale większości krajowych kraftowych też nie warto pić, szkoda kasy, czasu i zdrowia.

      Usuń
    3. Być może jakaś słabsza/nieudana warka. To się zdarza nawet koncernom...

      Usuń
    4. Brackie Żateckie piłem dwukrotnie, a Żatecky Leżak bodajże z 4 razy minimum, i to trochę z konieczności. To są złe piwa. Nie rozumiem Pana oceny i nie broni się ten argument że to ocena piwa w danym stylu, bo bynajmniej nie zmienia to jej wagi w zadnym stopniu. W Pana skali nie dałbym im więcej niż 4.

      Usuń
  2. Od dwoch lat pije zatecky lezak i brackie, codziennie po 8 piw, wiec powiem tak, Brackie zatecky pils wygrywa, po 8 browarach rano nie mam kaca i stan trzezwosci promila, piwko jest na tyle delikatne ze nie kopie jak te inne sikacze sieciuwki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...o kurcze 8 dziennie? Zapisz sie kolego do AA! Koniecznie! Tys nie degustator ale chyba alkocholik! Biedaku ty!

      Usuń
  3. zaróno brackie jak i żatecke zmaskrowały mnie jednostkową ilością podobniejak łomza eksport z promocji w tesco... nigdy wiecej! zapewne, jak wszytko, odnosi sie do serii producji, wiec nie wykluczam że mogła istnieć seria lekka, strawna i przyjemna. zdrówko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można napisać o tych produktach piwo. Oba to zwykłe sikacze. A Žatecký Svĕtlý Ležák jak każdy produkt z grupy Carlsberg wywołuje u mnie zgagę. Nie wiem czego oni tam dodają, ale z pewnością nie przestrzegają prawa czystości przy warzeniu piwa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...