Fortuna Kwaśna Pigwa to jedno z młodszych latorośli
browaru z Miłosławia, ale może zacznę od początku. W zeszłym roku Browar
Fortuna rzucił się na kooperację z belgijskim Boon, co to specjalizuje się w
warzeniu piw typu Lambic. Efektem
tego współżycia była Fortuna Wild Sour Pigwa, która jednak lambikiem do końca
nie była. W każdym razie piwo było bardzo smakowite. Pożycie tych dwóch
browarów jak widać było jednorazowe, bowiem w tym roku powstało piwo podobne,
ale jednak nieco inne i już bez udziału Belgów.
I tu do akcji wkracza Fortuna Kwaśna Pigwa. Można by
sądzić, że to jedno i to samo piwo, ale nie. Oryginał stanowił domieszkę 28%
oryginalnego Lambica. Najnowsza
Fortuna natomiast w całości powstała w Polsce i z prawdziwym lambikiem ma tyle
wspólnego, co ja z Brytyjską rodziną królewską. Mimo to podobieństw z
oryginałem jest więcej niż różnic – 8,5% piwa stanowi sok z pigwy oraz sok z
jabłek. Do tego dochodzi jeszcze cukier i naturalny aromat. Wygląda więc na to,
że Fortuna zrobiła to samo piwo, tyle że bez udziału Belgów, czyli bez Lambica. Spójrzmy zatem na efekt.
Kurcze blade! Fortuna Kwaśna Pigwa smakuje…
zajebiście! Piwo niesamowicie orzeźwia, jest przyjemnie kwaskowe i genialnie
zbalansowane. Dość wyraźne, ale drobne wysycenie dodatkowo wzmaga ten efekt,
delikatnie podszczypując język. Bez najmniejszego bólu dupy wyczujemy tu spore
pokłady pigwy, choć i ten sok jabłkowy też ma tu swoje miejsce. Mam również
wrażenie obecności nut cytrynowo-limonkowych, choć to pewnie ta pigwa płata mi
figle. Generalnie jest w pytę cytrusowo i cholernie świeżo. Całość naprawdę
wypada nad wyraz naturalnie. Oczywiście to wszystko spoczywa na subtelnej,
wręcz ledwo namacalnej słodowej podbudowie. Piwo smakuje naprawdę lekko, coś
jakby radler, czy inny nawadniacz. No wgniata w fotel po prostu! Jestem pod
olbrzymim wrażeniem.
W zapachu wcale nie jest gorzej. Najnowsza Fortuna
trzyma poziom bez dwóch zdań. Tu również mamy niebywale przyjemny mariaż
pigwowo-jabłkowy ze wskazaniem jednak na ten pierwszy owoc. Aromat jest silny,
strasznie rześki i rzecz jasna maksymalnie naturalny. Na drugim planie znalazły
się nieśmiałe akcenty słodkawej pszenicy, a także biszkopty i herbatniki.
Słodowość jest wyraźnie ciasteczkowa, ale to niczemu nie wadzi. Tło wypełniają kwiaty
oraz echa skórek cytrusowych ze wskazaniem na limonkę oraz mandarynkę. Taki
zapaszek okropnie zachęca do spróbowania, a o to przecież chodzi :)
Nie jest to piwo zakrapiane pigwą. Ono jest
przesiąknięte tym owocem! Mimo jej wyraźnej dominacji ciecz nie jest ani przez
moment nudna, czy męcząca. Ta idealnie dobrana kwaskowość naprawdę robi tutaj
robotę, dzięki czemu piwo jest świetnie zbalansowane i nie ma tu mowy o
nadmiernej słodyczy. Zresztą wszystko jest tu strasznie dopracowane, a
pijalność to jest jakaś bajka po prostu. Trunek znika ze szkła w zatrważającym
tempie! W zasadzie gdybym miał dwa żołądki to trzy minuty i byłoby po zawodach.
Każdy łyk powoduje, że chce się wziąć następny i następny i następny…
Piwo ewidentnie zwala z nóg (w swojej kategorii
oczywiście). Jest naprawdę mega orzeźwiające i lekkie w smaku. Wyraźna mętność
sprawia odczucie takiej fajnej puszystości w ustach, takiej kremowości, takiego
juicy. Trochę może to przypominać
bardzo dobrej jakości Vermonty, choć
tam efekt taki powinno się uzyskiwać z samego chmielu.
Fortuna odwaliła tutaj kawał porządnej roboty. To
nic, że prawie wcale nie przypomina to normalnego piwa. Takie właśnie miało
wyjść. Genialnie skomponowane piwo bez cienia żadnych mankamentów. Gorąco
polecam, póki jeszcze ciepło za oknem.
Ps. Tak, wiem. Na zdjęciu są owoce pigwowca, nie
pigwy.
OCENA: 9/10
CENA: 4.99ZŁ (Tesco)
ALK. 5,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 12.03.2019
BROWAR FORTUNA
Na początku sierpnia Kormoran wypuścił "pigwowiec i miód", wersję 1 na 100. Próbowałem, idzie chyba lepiej niż czysty podkład, zwłaszcza w upale. Kwaśnej pigwy Fortuny spróbuję, dla porównania, i oceny 9/10, co chyba da jej tu piwo miesiąca.
OdpowiedzUsuń