Jedziemy z drugim piwem z cyklu „Tydzień z Browarem
Staropolskim” i jego Piwną Mapą Świata. W poprzednim poście browar ze Zduńskiej
Woli zabrał nas w podróż do Anglii, dziś będziemy tuż obok, bo w Irlandii –
ojczyźnie Stoutu. Start tego „mini-serialu”
uważam za bardzo udany. Co prawda English IPA dupy mi nie urwało, ale to
naprawdę porządne i solidne piwo do żłopania hektolitrami.
Jak widać na załączonym obrazku dziś na wokandzie ląduje
Coffee Stout. Domyślam się, że chodzi o Dry
Stout, bo skład milczy odnośnie dodatku jakiejś laktozy, czy płatków
owsianych. Zresztą… milczy nawet na temat rzeczonej kawy! Co jedynie w krótkiej
notce na kontretykiecie browar raczył nas poinformować, że dodano tu kawę do leżaka w postaci ziaren. Trochę to dziwne,
bo chyba każdy rzemieślnik wymieniłby to ziarno w składzie.
Nie jestem wielkim pasjonatem wytrawnych stałtów, ale nieraz się już przekonałem,
że jakiś dodatek zmienia poniekąd mój punkt widzenia i myślenia. Zobaczmy jak
będzie tym razem.
Przelewamy i lecimy z koksem. Piana syknęła na mnie
jak jakaś żmija zygzakowata, czy inna gadzina. Nie dość, że nie była wysoka, to
jeszcze grubo ziarnista i dziurawa. Naprawdę brzydka. Opadła szybko i z głośnym
sykiem do milimetrowej warstewki. Kolor piwa czarny jak smoła, prawidłowy.
Wysycenie jest niskie, ale w tym wypadku to
zrozumiałe i jak najbardziej logiczne. Patrząc na parametry (14°Blg) jest to
taka mocniejsza wersja Dry Stoutu,
ale tego ciała to ja tu niestety nie czuję. Piwo jest bardzo lekkie, chyba
nawet zaryzykuję stwierdzenie, że delikatnie wodniste. Po prostu puste w smaku.
Smakuje jak taka rozwodniona kawa…. lura. Są lekko palone słody, jest też kawa
zbożowa, jakieś tosty, karmel i przypieczona skórka chleba. No i delikatna
chmielowa nutka w posmaku. Goryczka jest raczej niska, krótka i subtelnie
palona. Finisz także krótki, wytrawny. Generalnie mało się tu dzieje. Wieje
nudą jak cholera. Niby skojarzenia z kawą przeważają, ale dla mnie to trochę za
mało. Tych ziaren to chyba dali jak na lekarstwo…
Smak w żaden sposób zachwycający nie był, niestety
zapach jest jego niemal idealnym odzwierciedleniem. Coffee Stout z Browaru
Staropolskiego pachnie słabo i mało intensywnie. Porządnie trzeba dać nura do
szkła, żeby wyłapać więcej niż jedną składową. Dominuje tu kawa zbożowa! Dacie
wiarę? Nie tradycyjna kawusia, tylko jakaś tandetna zbożówka… Nie jest to
brzydki aromat, ale po prostu nie jest w stylu. Nie tego oczekiwałem po wiele
obiecującej nazwie. Dalej są już tylko prażone słody, sporo ciemnego pieczywa,
tostów i odrobina toffi. Trochę też mi się to wszystko kojarzy z takim ciemnym
ciastem… Murzynek się zwie ;) No słabizna, słabizna.
Cóż… piwo nie ma wad sensu stricto, spokojnie daje się wypić, ale to nie jest żaden
kawowy Stout. Mamy tu lekkie ciało, niską
pełnię, wytrawny finisz (i to jeszcze można by podciągnąć pod styl), nikłą
goryczkę i wyraźną słodowość, ale bardzo słabo paloną! W sumie to nie ma się co
dziwić - po słodzie Pale Ale i
Karmelowym Jasnym nie oczekujmy popiołu w gębie! To smakuje raczej jak jakiś Dunkel z dodatkiem kawy zbożowej. Ot, co!
OCENA: 4/10
CENA: 5ZŁ (Targi PIWOWARY)
ALK. 5,9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 16.10.2017
BROWAR STAROPOLSKI
Komentarze
Prześlij komentarz