Przejdź do głównej zawartości

KISS THE BEAST vol.2 - Ultra IPA


Na wstępie tegoż wpisu skupmy się na stopniowaniu stylu IPA. Najsłabsza będzie pewnie Session IPA, tuż za nią (a może i tuż przed nią) powinna być słynna APA. Dalej będzie po prostu IPA, następnie Double/Imperial IPA. No i gwóźdź programu, czyli Triple IPA lub jak chcą Birbanci i AleBrowar – Ultra IPA. No i właśnie taką Ultra ipę zamierzam dzisiaj ujarzmić.
Kiss The Beast vol.2 to jak nam sama nazwa wskazuje druga edycja tego piwa. Druga nie znaczy jednak taka sama. Gdzieś po drodze zniknął przydomek Belgian, ale na szczęście słowo ultra zostało, dając nam 19,1°Blg oraz 8,5% alko. Naprawdę mocna bestia. Strasznie chwalą sobie to piwko w sieci, a jak ludzie coś chwalą, to ja bardzo lubię to weryfikować. Sprawdzać, czy skubańcy mają rację, czy może coś im się poprzestawiało na poddaszu? ;p


Otwieram i przelewam, po czym klikam kilka parszywych fotek (tosterem, więc nie dziwcie się, że taka, a nie inna jakość). Kooperacyjny trunek ma iście królewską prezencję. Klarowne piwo mieni się odcieniami bursztynu i miedzi, a wieńczy go całkiem zgrabna i sporych rozmiarów piana. Kołderka jest puszysta, średnio pęcherzykowa, opada dość wolno, zostawiając sowite zacieki na szkle.
Próbujemy. Pocałunek Bestii to naprawdę tęgie piwo. Czuć tutaj ten balling. Przez moment jest słodkawo, wręcz karmelowo, lecz już po chwili bestia bierze Cię w żelazny uścisk i nie puszcza do samego końca degustacji. Jak wspomniałem karmelu tutaj nie brakuje, podobnie jak i olbrzymich pokładów słodowości. Konkretnie herbatnikowej, lekko opiekanej słodowości. Dalej mamy udziały żywicy oraz igliwia sosnowego. Tuż za nimi chowają się natomiast akcenty owocowe. Cytrusów raczej nie ma za wiele, chyba bardziej chodzi tu o słodsze owoce tropikalne typu mango, czy marakuja. No i ta goryczka. Czy 200 IBU? Nie sądzę, lecz faktem jest, że lupuliny dają porządnie o sobie znać. Żywiczno-ziołowa gorycz jest naprawdę mocarna, trochę zalegająca, ale sumarycznie sprawia miłe wrażenie (o ile miałeś kiedyś do czynienia z kraftem). Jest gładka i miękka, świetnie kontruje opasłą słodowość.

Wsadzamy kinola do szkła i wąchamy. Już na wstępie powiem, że piwo pachnie cholernie intensywnie. Wyobraźcie sobie, że czułem jego zapach już podczas robienia słit foci (tosterem – pamiętajcie), a snifter stał jakiś metr od mojego nosa!!! Naprawdę zapaszek pierwsza klasa. Premier szip, czy coś tam… Strasznie tu owocowo. Nie brakuje ani cytrusów, ani tropików – grejpfrut, mandarynka, mango, liczi, marakuja, papaja… Jest tego dużo. Tuż obok biegną bardziej słodowe klimaty – karmel, jakieś ciastka (biszkopty, herbatniki), przypieczona skórka chleba. W tle zaś baraszkuje przyjemna żywica, sosna, świerk i tym podobne naleciałości. Bardzo wyraziście to pachnie. Podobna mi się taki obrót sprawy. Obie łapki w górę :)
Ciecz jest szalenie intensywna w swoim odbiorze. Treściwa, bardzo pełna w smaku, o czysto wytrawnym finiszu. Goryczka jest naprawdę wielka, a całość bardzo dobrze zbalansowana. Owoce dają fajnego sznyta, podobnie jak te leśne klimaty. Pijalność jest przeciętna, głównie ze względu na coraz bardziej osadzającą się w gardle goryczkę, bo mimo wysokiego woltażu alkoholu to ja tu nie czuję wcale! Nic, a nic. Co jedynie troszkę w główce zaczyna szumieć…
Polecam to piwo. Naprawdę jest spoko. Jest kwintesencją kraftowego rzemiosła. Dziełem godnym piwnej rewolucji! :D
OCENA: 8/10
CENA: ok 9ZŁ
ALK. 8,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.2018
BROWAR BIRBANT & ALEBROWAR//BROWAR ZARZECZE

Komentarze

  1. Ja pod koniec już męczyłem się z tą goryczką. Po paru łykach nic nie wnosi i język drętwieje.
    Ciekawe doświadczenie ale nie będę robił powtórki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...