No i w końcu się doczekałem, a raczej to oto piwo
się doczekało. West Coast IPA z Browaru Wąsosz. Wielkim nieporozumieniem jest
fakt, że dopiero teraz biorę się za ów trunek. Już wyjaśniam dlaczego.
W czerwcu 2016 miał miejsce VII Częstochowski Konkurs Piw Domowych Bractwa Piwnego (CKPD BP). Główną nagrodą tego konkursu
było uwarzenie komercyjnego piwa na bazie zwycięskiej receptury (Grand
Championa) w Browarze Wąsosz. Przy współudziale samego zwycięzcy rzecz jasna. Proste
jak zachód słońca na etykiecie tego piwa. Rzeczonym zwycięzcą okazał się
Mariusz Bigielmajer (wielkie gratki). No i oczywiście swe piwo uwarzył jak mu
obiecano. Jego premiera odbyła się pod koniec września Anno Domini 2016.
Wszystko ładnie, pięknie, szkoda tylko, że na butelki tego piwa musieliśmy
czekać, aż kurna do lutego 2017!!! Nikt dokładnie nie wie, dlaczego we wrześniu
na rynku pojawiły się tylko kegi (w niewielkich ilościach jak można
domniemywać). Co najlepsze, z tego co się autor piwa dowiadywał, w lutym do
butelek trafiło to samo piwo, co na początku jesieni! To jest ponoć jedna i ta
sama warka! Zupełnie to nielogiczne, wręcz pojebane. Po kiego grzyba zajmować sobie
tank przez tyle miesięcy?! Poza tym przecież nowofalowy napitek z biegiem czasu
traci na swoim smaku, jak i aromacie! Ludzie w Wąsoszu, jeśli to info jest
prawdziwe, to apeluję do Was – ogarnijcie się! Nie róbcie tak.
Ufff… bebechy mi się gotują. Jedźmy z koksem.
West Coast IPA nalewa się z całkiem sympatyczną
pianą o kremowej barwie i niebywale drobnej budowie. Pianka jest nieznośnie
puszysta, zbita i trwała. Opada naprawdę wolno, ładnie i wyraźnie krążkując.
Samo piwo jest lekko mętne, dość ciemne jak na styl – jego barwa przypomina
krzyżówkę ciemnego miodu i herbaty.
Próbujemy… Łeeee, co to ma być? Chyba faktycznie to
piwo zostało uwarzone wieki temu! Wysycenie jest niemal zerowe, ale to nie jest
wcale najgorsze. Piwo jest mdłe, ciężkie, toporne, typowo miodowe z nutami opiekanego
słodu i karmelu. Jednym słowem – utlenione i to porządnie. W smaku nie czuć
prawie nic cytrusa, czy jakiegoś tropika. W ogóle pojawia się tam jakiś dziwny
kwasek… Naprawdę kaszana. No może jest tam jakaś żywica i chyba coś sosnowego,
ale co z tego?! Nie otake krafty walczyłem ;p Nie ma tu ani krzty rześkości,
czy świeżości. Jedyne co, to goryczka jest w porządku. Dość mocna i żywiczna,
nie zalega i jest naprawdę wyraźna.
W zapachu jest podobnie – lekka stęchlizna, solidna
słodowość, tosty, skórka od chleba, a w wokół morze karmelu oraz miodu. Może
pałęta się tam jakiś owoc tropikalny, ale naprawdę ciężko jest mu się przebić
przez to utlenienie. Aha, jest jeszcze ta żywica… ona jedyna się tutaj nie
poddała. Walczy do upadłego z upływającym czasem. Ze świeżością jednak to piwo
nie ma nic wspólnego. Prawie wszystkie użyte tutaj chmiele poszły się je***. Gdzie
tu jest IPA? Gdzie łest kołst mada faka…?!
Poważnie, absurdem było butelkowanie tego piwa
dopiero w lutym. Bo nie wierzę, że w ciągu dwóch miesięcy stałoby się, aż tak
podłe i utlenione. To faktycznie musi być pierwsza warka uwarzona dokładnie 2
września zeszłego roku. Nie ma bata…
OCENA: 3/10
CENA: ok 7ZŁ
ALK. 7,1%
TERMIN WAŻNOŚCI: 23.11.2017
BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ
Mam jeszcze dla Was bonusa ;) Tak się składa, że
znam Mariusza Bigielmajera osobiście i podrzucił mi on oryginalną butelkę swego
zwycięskiego piwa!!!! Tak dla porównania. No więc tak.
To są dwa zupełnie odmiennie piwa, mimo że oryginał
jest jeszcze sporo starszy! Skoro konkurs był w połowie czerwca ubiegłego roku,
to konkursowe piwo najwcześniej powstało… no w maju kurde. Po pierwsze jest w
pytę jaśniejsze. Jak na West Coast
przystało prezentuje typową złocistą barwę. Po drugie jest obecnie
przegazowane, ale w przypadku domowego piwa z takim stażem, to rzecz często
spotykana. No, ale Panie i Panowie piwo smakuje i pachnie jak dobra zachodnia
IPA. Jest wytrawne, bardzo goryczkowe, żywiczne, delikatnie kwaskowe w posmaku,
subtelnie słodowe. No i są owoce – rześkie cytrusy i całkiem sporo słodszych
owoców tropikalnych!! I w smaku i w aromacie. I to po takim czasie! Żadnego
utleniania. Jestem w głębokim szoku. Chyba pójdę do kościoła i dam na tackę…
Nie wiem dokładnie, czy zmieniono coś w recepturze
(chodzi głównie o zasyp słodami), ale to zupełnie inne piwo. Trochę starsze, a
o niebo lepsze! Wielkie ukłony dla Mariusza.
OCENA: 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz