Przejdź do głównej zawartości

Dwa OLD ALE z BIRBANTA? Czym to się różni?



Dziś dzień szczególny. Dzień próby, dzień testu. Bardzo lubię takie rozkminy ;)
Będziemy analizować dwa różne piwa od Birbanta. Dwa różne, ale mające ze sobą bardzo wiele wspólnego. Mowa tu o dwóch najnowszych odsłonach piwa Old Ale, które to po raz pierwszy światło dzienne ujrzało już dosyć dawno temu. Szczerze – nie mam pojęcia, czy chociażby jedno z nich jest powtórką, czy obydwa to nowinki. Nie ważne. Ważne jest to, że mam przed sobą dwa stare ejle do porównania. Jedno z nich zostało nalane do małej butelki i jest to wersja leżakowana w beczce po niemieckiej whisky Slyrs. Niezbyt znana łycha, ale ma swoich zwolenników. Druga butelczyna to już standardowe półlitra Old Ale, tyle że leżakowane z płatkami dębowymi. W stalowym tanku rzecz jasna. Bazowe piwo jest oczywiście to samo. Minimalnie ponad 19° Plato. Piwa będą się różnić, to pewne jak w banku. Ale w jakim stopniu i które z nich będzie lepsze?
Zaczynamy zabawę.



OLD ALE (Whisky BA)

Wersja po Slyrs to naprawdę wyśmienite piwo. Beczkę czuć chyba z kilometra! Aromat to w głównej mierze wspaniałe i niezapomniane połączenie kokosu, wanilii, dębiny oraz migdałów! Genialnie mi to pachnie :D Cholernie intensywnie, a przy tym wielowątkowo. Klimaty pochodzące od beczki to jeszcze nie wszystko. Do gry włącza się tu jeszcze całkiem wyraźny karmel, opiekana słodowość, tosty, skórka od chleba razowego i tym podobne klimaty. A wszystko to okraszone jest subtelnym sznytem suszonych fig, daktyli i rodzynek. Nie powiem, bo słodko to pachnie, ale za to jak sakrucko przyjemnie! Można wąchać bez końca. No, ale napić się też kiedyś trzeba. Nie po to kupiłem, żeby się spuszczać tutaj nad samym aromatem.
Smak także pozostaje w tych słodszych klimatach. Jest tu od groma słodowych naleciałości. Są melanoidy, głównie chlebek razowy, tosty i przypieczony spód od ciasta. Jest też sporo karmelu, są suszone owoce (choć nie jakoś szalenie intensywne) oraz migdały. To co najciekawsze pozostaje w tle – dość wyraźna wanilia, podbita dębiną, nutami whisky i nieśmiałym kokosem. Goryczka jest naprawdę znikoma. Alkohol niemal niewyczuwalny. Coś tam z lekka grzeje w gardełku, ale bez problemu da się o tym zapomnieć. Bardzo smaaaaaczne to jest!

Piwo jest pełne w smaku, bardzo treściwe, zdecydowanie słodkawe. Balans został wyraźnie zepchnięty w rejony ciuciaków, co w tym stylu jest dosyć zrozumiałe, zwłaszcza po leżakowaniu w beczce po whisky. Beczka zrobiła tutaj robotę, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Jedynym mankamentem jest chyba pijalność, która nie oszukujmy się – do najwyższych nie należy. Piwo z czasem robi się troszkę mulące, ale na szczęście to tylko 0,33 litra :)
OCENA: 8/10
CENA: ok 10.50ZŁ
ALK. 7,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.02.2018
BROWAR BIRBANT//BROWAR ZARZECZE


OLD ALE (płatki dębowe)

Pierwsze co, to muszę powiedzieć, że to jest wyraźnie inne piwo. No może nie zupełnie inne, ale różnica jest naprawdę znaczna. Tu nie jest, aż tak bardzo słodko, chociaż wcale nie twierdziłem, że w tamtym słodycz mi przeszkadzała. Zacznijmy od zapachu – pod nogami pałęta się mnóstwo karmelu, cukru kandyzowanego i opiekanego słodu. Do tego dochodzą akcenty suszonych owoców, migdałów, toffi, skórki od chleba, tostów i przypieczonego spodu od ciasta. Głęboko w tle majaczy odrobina drewna, tudzież dębiny. Owszem płatki dębowe swoje zrobiły, ale to nie to samo, co leżakowanie w beczce. Zresztą to chyba wie każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie o kraftowym piwowarstwie.
Smak to generalnie odzwierciedlenie wrażeń zapachowych. Tu także jest mniej słodko, ale wciąż nie brakuje słodowych i karmelowych trzonów. Melanoidy i tutaj odgrywają pierwszoplanowe role – skórka chleba, tosty, wafelki, przypieczone ciasto, herbatniki… Jest tego sporo. Dalej mamy suszone figi, daktyle i rodzynki. Może nawet odrobina wanilii się tu znajdzie. Stawkę natomiast zamyka ulotna nuta drewna, płatków dębowych, którą w rzeczy samej czuć. Tak więc piwo to również spełniło pokładane w nim nadzieje. Goryczka wcale nie jest większa, niż w wersji po Slyrs, lecz tutaj nie ma tyle wanilii, a kokosa w zasadzie wcale, stąd piwo sumarycznie wypada nieco mniej słodko. Alko jest znakomicie ukryte, chyba nawet lepiej niż u konkurenta. Totalnie nic nie smyra po gardziołku, więc szacun totalny.
Old Ale leżakowany z płatkami dębowymi różni się od wersji beczkowej, nie mniej jednak ogólny charakter piwa pozostał ten sam. Pełnia smaku oraz pijalność są identyczne. Co jedynie, to jest trochę mniej słodkie, czyli mniej treściwe. Pijalność wkracza tutaj o jeden level wyżej, ale przy półlitrowej butelce to niemal konieczność.
Sumarycznie jest to (podobnie jak druga wersja) wciąż bardzo smaczne, złożone i bogate w doznania piwo. Trochę odmiennie niż to małej butelce, ale trzyma ten sam bardzo wysoki poziom.
OCENA: 8/10
CENA: ok 9.50ZŁ
ALK. 7,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 25.01.2018
BROWAR BIRBANT//BROWAR ZARZECZE

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...