Tematem niniejszego wpisu jest Popieprzone ARA. Fajna nazwa stylu piwa. Lubię popieprzone filmy, lubię popieprzone książki, lubię też popieprzone pomysły, ale najbardziej to lubię dobrze popieprzone flaki (taka zupa). Taaa, nie ma nic lepszego niż dobrze doprawione flaczki ;)
OK. No, ale co z tym popieprzonym piwem? Kto go tak
okrasił tym pieprzem? Ano sprawcą całego zamieszania jest dobrze mi znany Browar
Spółdzielczy z Pucka i Browar Gzub. Dobrze kombinujecie cwaniaczki – jest to
piwo kooperacyjne. Złodziejskie było piwem festiwalowym tegorocznego Craft Beer
Camp, więc nie ma lipy.
Teraz do rzeczy. Co to jest ta cholerna ARA? Nie
jestem jakiś totalnym bezmózgiem, ale poza
wielką papugą nic nie przychodzi mi do głowy. Na szczęście na etykiecie jest
wyjaśnienie – American Rye Ale. To nie
prościej byłoby nazwać je żytnie APA, albo Rye
APA?
Kooperacyjne dzieło Browaru Spółdzielczego i Gzuba
nalewa się z sympatyczną czapą białej, mieszano ziarnistej piany, która jest
bardzo trwała i żywotna. Trzyma się szkła jak rzep psiego ogona, tworząc
wspaniały i niezawodny lacing. Piwo
jest mętne i dość ciemne, jak na ten ekstrakt. Nie wiedzę tu złota, a bardziej
bursztyn wykopany gdzieś nad Bałtykiem.
Jeden łyczek, drugi, trzeci. Kurde dobre to jest, niezłe. Gładkie, smukłe i bardzo aksamitne. Wyraźnie owocowe, z przewagą
słodkawych tropików. Samych cytrusów jest tu raczej niewiele. Na dalszym planie
egzystuje sowita słodowość typu zbożowo-herbatnikowego. Nieco dalej natomiast pojawia
się nieco żywicy, ziół oraz trawy (WTF?). Całość spina fajna i przyjemna nuta
karmelu. Jest też i chmielowo-ziołowa goryczka. Bardzo ułożona, krótka i
szlachetna. Niezbyt mocna, ale zauważalna. Pozostawia miłe wrażenie w ustach. Pieprzu
nie odnalazłem mimo usilnych poszukiwań.
Smak jest całkiem niezły, ale w aromacie jest chyba jeszcze lepiej. Niebiańskie owoce tropikalne bezbożnie łechcą moje
podniebienie. Mango, marakuja oraz liczi robią co mogą, by mnie obezwładnić. Pomaga
im odrobina cytrusa, kwiatów i różowego pieprzu! Jest pieprz! Powaga. Później
do gry włącza się karmelowo-zbożowa słodowość, która jednak cały czas pełni
rolę poboczną. W tle majaczą jeszcze cienie ziół i gumy balonowej. Całość
bardzo rozbudowana, ale chyba trochę ciut chaotyczna. Ta guma balonowa nie za
bardzo tu pasuje. Generalnie jednak wciąż jest to bardzo przyjemny zapach.
Złodziejskie to nawet fajne i wielowątkowe piwko. Dodatek żyta
dodał mu sporo gładkości i ciała, przez co - mimo 13° Plato - pełnia nie jest mała. Balans
jest odpowiedni. Goryczka niby nie przewraca kubków smakowych na drugą stronę,
ale wystarcza by zbilansować niewygórowaną przecież słodową podbudowę. Piwo pije
się szybko i przyjemnie. Ciecz dobrze gasi pragnienie. Pieprz natomiast spełnił
oczekiwania tylko w aromacie, bo w smaku próżno go szukać. Nie ubolewam jednak
nad tym ani trochę, bo w takim piwie robotę mają robić przede wszystkim
amerykańce.
Generalnie spoko piwo. Nie rzuca na glebę, nie odmienia stanów świadomości, ale pozostawia cvałkiem sympatyczne wrażenie :)
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.10.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.10.2016
BROWAR SPÓŁDZIELCZY & BROWAR GZUB
Komentarze
Prześlij komentarz