Kolejny Russian Imperial Stout na blogu!
Który to już? Piąty, dziesiąty, dwudziesty? Ciągle tylko te ‘risy-srisy’. Gdzie
nie pójdziesz tam RIS, gdzie się nie obejrzysz tam RIS. Idziesz do kibla się
odlać, a tam RIS. Idziesz do pracy, a tam RIS, do kościoła – też RIS. Idziesz
do lasu na spacer – znowu RIS. Nie Żubr, tylko RIS!
Kto przewidział, że imperialne ruskie Stouty w tak
krótkim czasie zaleją Polskę od morza, aż do Tatr. No kto?! Nikt, nobody, никто, żodyn. Nie mówię, że to źle. Wręcz przeciwnie!
Uwielbiam tego rodzaju piwa, a jak wiadomo od przybytku głowa nie boli ;D
Browar Perun też ma w dorobku swojego RISa, a nawet dwa
RISy. Zapewne pamiętacie grudniową gówno-burzę o Krainę Welesa? Niemal wszyscy birgicy
zarzucali wówczas Perunowi, że tego nie da się pić, że 19° Blg,
to jakiś session RIS, bieda RIS, że bliżej mu do FESa, itp., itd., et
cetera. Tak nie można, to nie przystoi, to oszustwo, matactwo, robienie
ludzi w balona... Zarzutów było wiele, ale Perun zlewał to wszystko ciepłym
moczem, bo w tankach leżakował sobie Bafomet! RIS pełną gębą. Jego parametry z
łatwością mogą wybić jedynki każdemu innowiercy, plującemu w twarz niemrawej
Krainie Welesa.
Żarty się skończyły. Czas chwycić diabła za jaja i się z nim
zmierzyć! ;p
Behemoth Bafomet jak łatwo zauważyć jest kolejnym piwem
Peruna powstałym we współpracy ze słynnym zespołem Adama „Nergala” Darskiego.
Co do ich twórczości, to mam ją głęboko w dupie, tak samo jak oni szeroko
pojęte Chrześcijaństwo (nie moje klimaty i już). Chodzi mi natomiast o samą
etykietę, która jest tak świetna, że zapiera dech w piersiach i odejmuje mowę!
Jak dla mnie mistrzostwo świata.
Ja tu pierdu, pierdu, a przecież piwo mam do wypicia.
Zrzucam kapsel i zbliżam nos do butelki. Bodajże trzeci raz w życiu po
powąchaniu piwa głośno zakląłem (dobrze, że nie było mamy w pobliżu, bo by mi
gazetą przez łeb strzeliła). Ciecz pachnie bardzo słodko, deserowo i
czekoladowo. Mleczna i deserowa czekolada chwyta mnie za nozdrza i za cholerę
nie chce puścić. Pomaga jej w tym pokaźna dawka wanilii i wyrazistego kakao. Z
biegiem czasu z tła wyłania się bardzo subtelny i w niczym nie przeszkadzający
alkoholowy likier oraz delikatna opiekana słodowość, przy czym samej paloności
praktycznie tu nie ma. Może ociupinka kawy zbożowej, ale nic więcej ponadto.
Piwo w szkle wygląda elegancko i dystyngowanie. Beżowa piana
jest drobna i puszysta, rośnie do sporych rozmiarów i opada w żółwim tempie,
niczym mój sprint na setkę. Lejsing także bez zarzutu. Bafomet jest
bardzo ciemnym i nieprzejrzystym napitkiem. Czarnym niczym ślepia Belzebuba!
Muszę przyznać, że bardzo urodziwie to wszystko razem wygląda.
Smak to prawdziwe niebo w gębie. Przede wszystkim
wszechogarniająca czekolada. Mnóstwo czekolady pod każdą postacią (gorzka,
mleczna, deserowa, gorąca czekolada, praliny). Nie pamiętam, abym kiedykolwiek
pił tak czekoladowe piwo! Tuż obok udziela się przyjemna wanilia, którą
wyczytałem w składzie, a nieco dalej wyraźne kakao. Bardziej w głębi natomiast
pojawiają się prażone słody, zmieszane z łagodną kawą, razowym chlebem i
odrobiną słodkawego karmelu. Z tła wyłapałem zaś lekką i zgrabną orzechową
nutę, która jeszcze bardziej urozmaica ten wyjątkowo smaczny trunek. Całość
wyraźnie deserowa, nieco słodkawa, choć sytuację na finiszu ratuje umiarkowanej
mocy palona goryczka. Jest krótka, ale stanowcza. Nie zalega i nawet nieźle
kontruje słodową bazę. Mimo zabójczego dla przeciętnego żula woltażu, alkoholu
to ja tu kurna nie czuję! Nie wiem jak to jest możliwe, ale piwerko nawet nie
grzeje w przełyku. Absolutnie nic, zero, nul. Szok w trampkach normalnie!
Wysycenie jest niskie, drobne, poprawne.
Bafomet kładzie długi i wyraźny cień na swojego starszego,
ale dużo lichszego braciszka. Mój dzisiejszy gość to istny książę ciemności –
gęsty, złożony, likierowy, nawet nieco oleisty i zabójczo mocny (mocz czuć w
głowie, ale nie w smaku). Piwo ma oszałamiającą pełnię, gładkość oraz niebywałą
wręcz wielowątkowość. Fakt – z początku jest dosyć słodkie, jednak z biegiem
czasu goryczka przybiera na sile, choć nigdy nie dominuje. Przekłada się to na
całkiem niezły balans i stosunkowo wysoką pijalność. Jednak ostrzegam: nowość
od Peruna to typowo degustacyjny wywar, który należy pić powoli i z rozwagą.
Nadmiernie spożycie większych ilości grozi trwałym kalectwem, ślepotą i paraliżem
kończyn górnych.... Żartowałem, co najwyżej film Wam się urwie i będziecie mieć
kaca jak stąd do Hollywood ;)
OCENA: 9/10
CENA: ok. 11ZŁ
ALK.11,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.03.2017
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.03.2017
BROWAR PERUN//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ
wszędzie RIS ? napewno ?
OdpowiedzUsuńwchodze do sklepu i pytam o risa- za późno, za późno, nie ma, zarezerwowany, nie ma, za późno... i tak praktycznie z każdym...
powstają tego takie ilości że szkoda gadać
POZDRAWIAM :)
Witam. Nie bierz tego zdania dosłownie. To była pewna metafora. Oczywiście nie w każdym miejscu i sklepie można kupić RISa, ale faktem jest, że ostatnio trochę tych piw nam się namnożyło :)
Usuństacja paliw Moya Wolbrom -wczoraj był ten RIS i wiele innych.
OdpowiedzUsuńsuper obsługa -super wybór ,mnóstwo nowości