Swego czasu (ongiś, drzewiej, onegdaj) w Browarze
Widawa na świat przyszedł Miś. Była to pierwsza w kraju PIPA. Jak wiecie bycie
pipą to dość nieciekawa sprawa, toteż Miś szybko czmychnął z Widawy i osiedlił
się na Górnym Śląsku. Zmienił totalnie wizerunek, by nikt nie mógł go
rozpoznać. Od tamtej pory Miś robi za hajera i zowie się Czorny Miś.
Codziennie dyra jak wół na grubie, a po swojej szychcie wlewa w
siebie hektolitry ‘lechotyskaczożubrów’ ;)
Bajkopisarz ze mnie żaden, więc teraz będzie na poważnie.
Mój rzeczony gość nosi przydomek Silesian Black Ale.
Byłem na paru lekcjach angielskiego, więc rozumiem znaczenie tych słów.
Zastanawia mnie tylko dlaczego ten czarny ejl nie został po prostu
nazwany Polish Black Ale? Miś był pipą, bo miał polskie chmiele,
podobnie jest przecież z Czornym Misiem. Po jaką cholerę zatem konotacje ze
Śląskiem? Bo piwo jest czarne? Równie czarny jest Stout, czy niektóre
portery bałtyckie.
Dobra, zostawmy to. Skupmy się na tym, co czyha w tej małej,
jakże poręcznej buteleczce. Gdyby nie jeden bardzo ważny i ciekawy składnik,
byłby to zwykły i pospolity (często nudny) Black Ale. Gdyby nie słód
wędzony torfem Czorny Miś zapewne byłby równie interesujący jak hałdy na
Śląsku, czy pół tony węgla w mojej kotłowni. W tym piwie robotę robić ma
torfowa wędzonka! Kropka.
Miś górnik zdecydowanie lepiej wygląda w szkle niż na
etykiecie. Czarna, nieprzejrzysta, ale klarowna barwa pięknie się prezentuje na
tle bardzo wysokiej, drobnej i pierzastej czapy. Beżowa piana jest zwarta jak
szeregi Wehrmachtu i sztywna jak koci ogon. Jej żywotność jest wprost
proporcjonalna do objętości – skubana prawie wcale nie chce opadać! Lacing
także zdaje egzamin na piątkę.
Wędzone torfem słody czuć już z daleka. Aromat jest nader
intensywny i wyraźny. Bakelit, rozgrzany asfalt i spalone kable faktycznie
robią tutaj kawał dobrej roboty! Nie trzeba się ich doszukiwać ze świecą jak w
niektórych piwach. Tutaj torfowe klimaty są aż nadto wyraźne. Tuż za nimi
podąża ogniskowy dym oraz palone słody. Nieco z boku udziela się także prażone
ziarno kawy i gorzka czekolada. Z biegiem czasu z tła wyłania się niewielka
popiołowość, szczypta chleba razowego i palonego jęczmienia. Jakże zacny i
wspaniały to aromat! Mógłbym go wąchać bez końca :D
Piwo jest dość nisko wysycone, w smak bez żadnego problemu
dorównuje zapachowi. Pierwszy plan to wyraźne palone słody oraz nie mniej
wyraźna torfowość. Dosłownie jakbym żarł zjarane przewody elektryczne, polane
rozgrzaną masą bitumiczną. Naprawdę niezwykłe uczucie! Dalej mamy sporo
gorzkiej czekolady, świeżo parzonej kawy, kończącej się subtelnym popiołem w
ustach. W tle majaczy lekki tytoniowy sznyt z domieszką ogniskowego dymu.
Stawkę zamyka średnio mocna, palona goryczka, która jest krótka i szlachetna.
Pojawia się zupełnie znikąd i równie szybko zmyka gdzie pieprz rośnie. Bardzo
smaczny ten Czorny Miś. Dobrze, że wyjechał na ten Śląsk.
Piwo ma odpowiednią pełnię smaku, choć nie powiedziałbym, że
to aż 16°Plato.
Jego konsystencja nie jest jakoś szalenie gęsta, a mimo to ciecz oferuje
szeroką paletę doznań. Całość jest dość wytrawna i świetnie zbalansowana,
dzięki wyraźnej goryczce wspaniale kontrującej słodową bazę. Pije się to w
ekspresowym tempie, a z twarzy nie sposób zmazać widoku szczęści i ukojenia.
Takie piwa to ja poproszę! :)
Na uwagę zasługuje bardzo dobre wykonanie, jak również sam
zamysł. Czorny Miś od Kolaborantów to coś dla fanów bardziej odjechanych
smaków.
Ps. z braku czarnego misia, do zdjęć pozował mi biały miś, biały miś...
OCENA: 8/10
CENA: ok. 9ZŁ
ALK.6,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 15.04.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 15.04.2016
BROWAR WIDAWA&BROWAR KOPYRA
Komentarze
Prześlij komentarz