Przejdź do głównej zawartości

ALCATRAZ

Jeśli wierzyć ćwierkającym wokół ptaszkom i pierwszym bocianom, to zima powoli się kończy, a ja wciąż mam od groma ciężkich i mocarnych, typowo zimowych piw w piwnicy. Nie żebym się smucił z tego powodu, wszak ja uwielbiam wyraziste i bezkompromisowe trunki, ale w miarę możliwości staram się dostosowywać pite piwa do pory roku. Nie jestem pod tym względem jakimś sztywnym konserwatystą – po prostu zimą ekstraktywne piwa lepiej mi smakują, choć czasem i w lecie wychylę szklankę jakiegoś mocarza. Drugą kwestią natomiast jest ich mnogość na rynku. Co rusz jakiś RIS, porter bałtycki lub Barley Wine. Nie żebym się smucił...
Jednym z tych właśnie ‘barli łajnów’ jest Alcatraz z Faktorii (Alcatraz, co to z którego w 1979 roku uciekał słynny Clint Eastwood). Wywar ten nie jest jednak klasycznym angielskim wydaniem tego stylu, lecz stanowi jego nowofalowe wcielenie. Nie poskąpiono tu jankeskich lupulin, a równe 100 IBU jak sądzę nie jest dziełem przypadku. 


Świeżynka z Faktorii prezentuje się jak pudel na psim konkursie piękności – praktycznie nie ma dla niej konkurencji. Generuje ona niesamowicie obfitą, gęstą i zwartą, a zarazem puszystą czapę piany kolory ecru. W dodatku rzeczona pierzynka jest niemalże nieśmiertelna! Jej czas opadania jest chyba dłuższy niż okres ostatniego zlodowacenia ;) Całe wieki musiałem czekać, aż zrobi się miejsce na dolewkę. Taka sytuacja.
Piwo jest bardzo nisko wysycone, a jego barwa jest dość miła dla oka. Ze szkła bowiem spogląda na mnie miedziano-brązowa ciecz, pod światło mieniąca się ładnymi burgundowymi refleksami (mimo, że jestem facetem nieźle znam się na kolorach ;).
W smaku także panuje bizancjum, jak mawia mój kolega Tomek. Pierwszy akord to solidny but na twarz od hamerykańskich chmielin, dzięki którym nie za bardzo wiem, czy to amerykańskie Barley Wine, czy Imperial IPA. Tropikalne, lekko słodkie owoce wydają się dominować nad nieco przygniecionymi cytrusami z grejpfrutem i pomarańczą na czele. W drugim akcie dostaję z kolanka w wątrobę od konkretnej, ale z deka przyciężkawej słodowej podbudowy, której pomaga z pozoru niewinna żywica. Słodowość jest dość silna, wyraźnie opiekana i po części karmelowa. Chwilami zahacza o rejony toffi i przypieczonej skórki chleba. W między czasie, a także na samym końcu dostaję z sierpowego od mocarnej chmielowej goryczki, która przewija się przez cały profil smakowy. Ziołowo-pestkowa gorycz mimo, że jest gładka to nieźle mnie masakruje, zwłaszcza że wyraźnie zalega na podniebieniu (100 IBU to nie som żarty). Pomimo tej niezbyt przyjemnej goryczki sumarycznie całkiem nieźle to smakuje. Odczucia są bogate, wyraziste i dosyć urozmaicone. Jak widzicie dostałem wpierdal i jeszcze się z tego cieszę! ;p Alkoholu choćbyś ze święcą szukał, to chłopie nie znajdziesz. Brawo!

Czas wsadzić nochal do szkła. Od razu czuć, że panuje tu większa równowaga na linii chmiel-słód, aniżeli miało to miejsce w smaku. Tropiki nadal się tu panoszą, choć nie są już tak dominujące jak wyżej. Słodowa baza jest bardzo ułożona i zbilansowana. Delikatnie opiekane klimaty przeplatają się z subtelnym karmelem, łyżką żywicy oraz odrobiną rześkiego cytrusa. Nieco w głębi egzystuje niespodziewana i intrygująca szczypta czerwonych owoców typu poziomka i truskawka. Kurde balans świetnie to pachnie! Mam ochotę wąchać bez końca. Smak był spoko, ale zapach to po prostu ambrozja! W dodatku tu również alko został doskonale ukryty. Nie wiem, jak oni to zrobili!
Mój dzisiejszy gość to niezwykle bogate w doznania piwo, które odznacza się niezłą pełnią smaku zakończoną niezwykle wytrawnym finiszem. Piwo oczywiście nie jest tak gęste i wyklejające jak potrafi być wzorowy Barley Wine, ale trzeba pamiętać, że mamy tu tylko 20° Plato. Goryczka jest konkretna jak lewy prosty Adamka za jego najlepszych czasów. Co prawda jej nadmiernie zaleganie koniecznie trzeba zaliczyć do wad, ale w sumie jest to jedyny mankament tego wielowątkowego napitku.
Pijalność Alcatraz jest nie jest jakaś powalająca, ale kto uważa, że wino jęczmienne powinno się pić wiadrami z pewnością jest w wielkim błędzie, bowiem jest to trunek wybitnie degustacyjny. Należy go pić powoli i z rozwagą, bo etanol tylko czeka, aż przejmie nad Tobą kontrolę.
Mimo oczywistych zalet tego piwa wydaje mi się, że jest ono nieco przechmielone, szczególnie w smaku (na goryczkę). Aromat natomiast to istny balsam na moje ciało i jednocześnie ukojenie dla mej grzesznej duszy.
Wciąż jednak nęka mnie pytanie – bliżej mu do American BW, czy IIPA?
OCENA: 8/10
CENA: ok. 10ZŁ
ALK.9,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 14.02.2017
BROWAR FAKTORIA//BROWAR ZODIAK

Komentarze

  1. skoro nie wiadomo czy blizej mu do BW czy do IIPA- to nazwanie tego BW jest błędem. Masakra jakaś- wszystko musi być zamerykanizowane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam do nikogo pretensji o nazewnictwo. American Barley Wine jest winem jęczmiennym na amerykańskich chmielach i w tym przypadku właśnie tak jest. Jednakże moim zdaniem ciut za mocno na wierzch wyszły te chmiele, a troszkę za mało tu słodowej bazy.

      Usuń
    2. "Masakra jakaś- wszystko musi być zamerykanizowane"

      Chciałem tylko nadmienić, że poruszasz dwie osobne kwestie. Jedna to fakt podobieństwa do IIPA, co generalnie jest zmorą polskich kraftowych BW. Druga to amerykanizacja - z moich doświadczeń wynika, że BW wykonany solidnie na modłę amerykańską wciąż pozostaje świetnym BW - amerykańskie chmiele nie niszczą jego charakteru, tylko go uzupełniają, a odbiorca nie ma wątpliwości, że to BW - polecam np. Old Guardian z browaru Stone.

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak