Podjarany jak Rzym za Nerona, sięgam dzisiaj po
drugą nowinkę z Fabryki Piwa – Maori Kiss Single Hop Dr Rudi w stylu New
Zealand India Pale Ale. Dużo obco brzmiących wyrazów prawda? Byłem na dwóch
lekcjach angielskiego no to Wam tera co nieco wyjaśnie. Maori Kiss (Maoryski
Pocałunek) to piwo uwarzone z jedną nowozelandzką odmianą chmielu, co się zowie
Dr Rudi. Co to jest IPA to już powinniście wiedzieć, a jeśli nie wiecie, to
macie poważne zaległości w piwnym świecie (sto lat za murzynami jak nic).
Mój dzisiejszy gość to już trzeci nowozelandzki
‘jednochmiel’ tego producenta, w którym podstawowe parametry są takie same, a
poszczególne piwa różnią się tylko rodzajem użytej przyprawy, zwanej u nas
chmielem. Tu warto również nadmienić, że jeden z poprzednich single hopów
z Fabryki Piwa miał taką samą nazwę i niemalże identyczną etykietę, ale tam
użyto odmiany Waimea. Naprawdę łatwo się pomylić. Jeśli masz ksywę Stępień, a
Twoje bryle przypominają denka od słoików po ogórkach kiszonych, to masz
poważny problem. Albo zrób sobie przeszczep gałki ocznej, albo zainwestuj w
mikroskop. Tylko tyle Ci pozostało ;)
Rzeczona nowość wyglądem przypomina standardowe piwo, które
lekko opalizuje, a jego barwa zawieszona jest gdzieś pomiędzy ciemnym złotem, a
jasnym bursztynem. Wieńczy je wysoka, średnio ziarnista piana o żywocie,
którego mogą pozazdrości nawet Żółwie Olbrzymie. Aby było jeszcze ciekawiej na
szkle możemy podziwiać całkiem okazały lejsing.
Piwo jest nisko wysycone -
nic nie szczypie, nic nie łechce, nic nie smyra, a szkoda. Lubię, gdy
lekkie trunki mają dużo bąbelków. W smaku w roli głównej występują białe owoce
(winogrono, morela, brzoskwinia, gruszka, agrest) oraz wyraźna słodowość typu
herbatnikowego. Kwaskowych cytrusów bardzo niewiele, słodkich tropików także. W
tle natomiast pojawia się karmel oraz odrobina przypieczonego pieczywa oraz
zioła. Finisz zakończony umiarkowanie mocną goryczką o chmielowo-trawiastym
profilu. Gorycz nie jest przesadnie silna, nie zrobi Ci z ozora wycieraczki, a
mimo to delikatnie zalega. Nieźle się to pije, ale trochę brakuje tu rześkości,
szczypty jakiegoś wiaterku, bryzy. Mam wrażenie, że dzisiaj pite piwo zostało
otwarte dwa dni temu.
W aromacie na szczęście jest już dużo lepiej. Wyraźne i
intensywne białe owoce pestkowe (renkloda, morela, mirabelka) świetnie
korespondują z bardzo przyjemną i łagodną słodową bazą. Z tła co jakiś czas
przebijają się słodkawe biszkopty oraz minimalna trawiastość. Prosty jak budowa
cepa i niezwykle mało skomplikowany to zapaszek, lecz mimo to sprytnie wpasował
się w moje gusta.
Maori Kiss to lekkie, nawet smaczne, dobrze zbalansowane i
dosyć pijalne piwo. Przeciętna pełnia smaku co prawda nie zapewni nam żadnych
spazmów jak w przypadku barli łajna, czy RISa, ale nie o to tu przecież
chodzi.
Niskie wysycenie oraz nieco przydługawa goryczka to jego
największe (i w sumie jedyne) wady, które niestety ujemnie rzutują na świeżość
tegoż napitku.
Sprawę trzeba postawić jasno. Sumarycznie piwo nie jest złe,
ale do wybitnych też nie należy. Jest
to prosty, codzienny trunek, nie absorbujący zbytnio naszej uwagi. Nie trzeba
się nad nim zbytnio skupiać, tajemniczo marszczyć czoła, unosić brwi, czy
wtykać nos do szkła po same dziurki. No, chyba że chcesz zgrywać cwaniaka wśród
swoich nie imających się craftu kolegów ;)
Niedługo, może nawet za tydzień lub dwa rozpocznie się sezon
grillowy (sport narodowy Polaków) i takie właśnie piwko do karkówki będzie jak
znalazł!
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK.5,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.10.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.10.2016
FABRYKA PIWA//SZCZYRZYCKI BROWAR CYSTERSÓW „GRYF”
Komentarze
Prześlij komentarz