Końcówka roku obrodziła nam w mocarne i
rozgrzewające RISy. Nagle niemal każdy browar zapragnął mieć w swojej ofercie
czarnego jak noc, niezwykle treściwego i tęgiego Russian Imperial Stouta.
I nieważne, że często, gęsto są to wysoce niedoleżakowane wersje, którym
niezmiernie daleko do ideału tego stylu, który sobie wyśnił konsument tuż po
tym jak zobaczył na etykiecie magiczne trzy literki: RIS.
Wiele zarzutów padło między innymi na grudniową nowość od
Peruna, która zowie się Kraina Welesa. Niedoleżakowanie wielu polskich RISów to
jedna strona medalu, ale imperialny Stout o ekstrakcie 19% to już duży
cios poniżej pasa, który mało kto jest w stanie wybaczyć. Generalnie wg BJCP
piwo o takim ekstrakcie może już nosić miano RISa, ale mimo to wielu beer
geeków poczuło się urażonym, bo spodziewali się co najmniej 5°
Plato więcej.
Moim zdaniem i jedni i drudzy mają rację, a prawda leży gdzieś
pośrodku. Według wszelakich standardów Kraina Welesa jest RISem. Na etykiecie
są widoczne parametry piwa, więc klient wie co kupuje, a jak mu nie pasuje, to
przecież wcale nikt go nie zmusza do zakupu.
Rzeczony trunek posiada iście królewską prezencję. Smoliście
czarna i głęboka barwa świetnie komponuje się z beżową pianą, która jest
niezwykle drobna, gęsta i zbita. Kolejnym jej atutem jest niespotykana
żywotność – piana opada niezmiernie wolno, zostawiając umiarkowanie duże
zacieki na szkle.
Piwo jest dość nisko wysycone, a ciała ma tyle na ile
wskazuje zadeklarowany ekstrakt. Nie jest ani wodniste, ani tym bardziej jakoś
szalenie pełne w smaku. Pierwszy akord należy tutaj do łagodnej kawusi,
podsyconej nieco lekko palonymi słodami i szczyptą przyjemnej czekolady, która
rozwija skrzydła dopiero w drugim akordzie. Oprócz niej mamy tu jeszcze trochę
karmelu, odrobinkę suszonych owoców i kapkę popiołu w głębi. Finisz został
wypełniony niezbyt mocną, acz wyraźną paloną goryczką, która nosi wszelkie
znamiona szlachetności. Jest krótka, ale skuteczna. Robi co do niej należy i
szybko zmyka w kąt. Piwo nie jest tak gęste i wyklejające jak większość tego
typu napitków, aczkolwiek podoba mi się jego wielowątkowość i dobry balans.
Aromat jest dosyć wyraźny, ale chyba nie tak bogaty, jak
można by sobie to wyobrażać. Główni aktorzy, czyli niezbyt mocna kawa i
umiarkowana paloność nieźle dogadują się z subtelną ilością czekolady i
prażonych słodów. W tle doszukałem się także niewielkiej dawki popiołu,
szczypty suszonych owoców oraz kilku gram alkoholu, który od razu zaznaczam –
nie jest jakoś szczególnie dokuczliwy, choć dosyć wyraźny. No, na pewno nie
jest to czekoladowo-owocowy likier (czyt. rasowy RIS), ale daleko mu także do
typowego obrazu nędzy i rozpaczy.
Piwo ma średnią pełnię smaku, jest dobrze zbalansowane i
umiarkowanie treściwe. Słodyczy nie ma zbyt wiele, a w jej miejsce bardzo
szybko pojawia się niezwykle skuteczna i całkiem przyjemna goryczka. Pijalność
także można zaliczyć do atrybutów, bowiem Krainę Welesa pije się dość żwawo.
Głównie dzięki temu, że piwo jest świetnie zbalansowane, a przy tym niezbyt
mocne (jak na ten styl) i mało likierowe.
Sumarycznie jest to niezły napitek, zwłaszcza bacząc na
wrażenia smakowe. Z aromatem jest już troszkę gorzej (stosunkowo nieduża
złożoność oraz obecny alkohol), ale i on daleki jest od jakiejkolwiek tragedii.
OK. Umówmy się – do typowego RISa mu daleko, ale spokojnie
można je wypić, bez kręcenia nosem. Nie bez kozery można nazwać go Session
RIS, choć wywołuje też pewne konotacje z Foreign Extra Stoutem.
OCENA: 6/10
CENA: ok. 10ZŁ
ALK.8,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 07.08.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 07.08.2016
BROWAR PERUN//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ
Komentarze
Prześlij komentarz