Browar Staropolski jaki jest każdy widzi. Daleko
mu do nowej fali, chodź lada chwila ma się to zmienić, bowiem na rynku pojawi
się obiecująca seria piw „Piwna Mapa Świata”. Na chwilę obecną jednak prym
wiodą tam jasne lagery, tudzież posmarowane większą lub mniejszą ilością miodu.
Anstadt to najbardziej prestiżowa (czyt. najdroższa) linia
piw browaru ze Zduńskiej Woli i jest to niejako hołd złożony Zenonowi
Anstadtowi, który był założycielem tego przybytku. Browar ten posiada tak dużą
ilość piw miodowych w swojej ofercie, że aż trudno mi to ogarnąć. Naliczyłem
ich co najmniej pięć (tak, pięć!), a może jest ich i więcej! Nie wiem na co, aż
tyle, ale w politykę browaru to ja się mieszać nie będę.
W każdym bądź razie fajne jest to, że podają ilość użytego
miodu, gdzie punktem wyjściowym jest 30gram na litr piwa. Niektóre miodziaki z
oferty są „podwójnie miodowe”, czyli mają 60gram/litr, a mój dzisiejszy Anstadt
to iście królewska liga – 90gram miodu na litr piwa! Czy, aby przypadkiem
potrójnie doładowany miodem trunek nie będzie zbyt słodki i zamulający? Zaraz
się przekonam.
Piwo nalewa się z bujną czapą zwartej, gęstej i sztywnej
piany o białej barwie i dość drobnej strukturze. Co ważne jej trwałość jest nad
wyraz duża – długo musiałem marznąć na dworze, by zmieścić resztę piwa. Piana
wspaniale i wyraźnie krążkuje, co tylko potwierdza jej szlachetny rodowód.
Kolor tegoż napitku jest bardzo ładny i przyjemny dla oka.
Jest to (a jakże!) miodowy i nader mętny odcień – brak filtracji plus miód robi
swoje.
Później obwącham to „cudo”, czas na pierwszy łyk...
Cholercia... jest słodko, bardzo słodko, zdecydowanie za słodko! Ratunku! Tego
właśnie się obawiałem. Piłem już przecież dość słodkawe Zduńskie Miodowe, gdzie
zawartość miodu wynosiła 30gram na litr, a tu jest go przecież trzy razy
więcej! Miód tak zdominował smak, że ciężko wyczuć tu coś więcej. Chyba jest
karmel oraz delikatna słodowość w tle, zahaczająca o zbożowo-biszkoptowe
klimaty. O chmielu można sobie jedynie pomarzyć, podobnie rzecz się ma z goryczką,
której nawet z mikroskopem tu nie znajdziecie. Całość nieludzko słodka i
ulepkowata, choć obiektywnie muszę stwierdzić, że cholernie naturalna. Widać,
że miód gryczany, to nie byle jaki miód.
W aromacie ów pszczeli wyrób nie jest już tak nachalny i
obezwładniający, nie mniej jednak wciąż jest go tutaj sporo. Świeży i naturalny
miodek nieźle współgra z dosyć przyjemnym słodem, niuansami chlebowymi i
ulotnym karmelem w tle. O ile się nie mylę błąka się tam również niewielka nuta
trawiastego chmielu (o dziwo!). Już z daleka widać, że zapach jest
niewspółmiernie lepiej zbalansowany niż smak i w sumie nawet mi się podoba, bo
miód już tak nie dominuje i nie trzeba się tak doszukiwać pozostałych aspektów.
Piwo jest pełne w smaku i nieludzko treściwe. Miodowa
słodycz niemal zwala z nóg, co przekłada się na stosunkowo niską pijalność.
Wyraźnie brakuje tu balansu, choćby cienia jakiejś goryczki or something.
Tymczasem jednowymiarowość spędza nam sen z powiek, trunek pije się ciężko i
topornie, choć nie można odmówić mu naturalności. Pytanie tylko, po co robić
tak nadnaturalnie słodkie i zamulające piwo? Sam aromat jest całkiem w
porządku, natomiast smak... OMG!
OCENA: 5/10
CENA: nieznana (paczka od producenta)
ALK.5,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 28.08.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 28.08.2016
BROWAR STAROPOLSKI
Komentarze
Prześlij komentarz