Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - The Gravedigger Bowmore BA vs The Gravedigger Laphroaig BA


Moje kochane piwoludki jedziemy z koksem! Oto kolejna odsłona piwnych pojedynków :)
Nie ukrywam, że seria „Oko w Oko” to obok Mojej Piwniczki najbardziej ulubiona część prowadzenia tego grajdołku, zwanego potocznie blogiem. Takie bezpośrednie porównywanie podobnych do siebie piw, niesie ze sobą bardzo wiele frajdy oraz niekiedy i zaskoczenia.
Dziś na ten przykład biorę na języki dwa RISy od Brokreacji. Dwa słynne Gravediggery ma się rozumieć, obydwa leżakowane w beczkach po torfowych Whisky! Podstawka jak zawsze jest ta sama, ale beczki inne, choć o takim samym charakterze. Przyznam, że to jeden z najbardziej emocjonujących wpisów z tego cyklu. Jaram się jak snopek siana :D Wszak jestem wielkim orędownikiem zarówno imperialnych Stoutów, jak i torfowych klimatów. Po prostu nie mogłem lepiej trafić! Kolejna rzecz, że bardzo cenię sobie całą serię tych piw. Pomysł jest naprawdę znakomity. Przecież pierwszy Gravedigger pojawił się już dobre kilka lat temu, a Brokreacja wciąż wypuszcza kolejne wersję różniące się tylko rodzajem beczek, w których dojrzewa to piwo. Tych wersji było już naprawdę dużo. Czapki z głów…
A co w tym wszystkim najlepsze, to fakt, że podstawowa wersja ‘grabarza’ dostała u mnie maksymalną notę – 10/10! To teraz już wiecie skąd u mnie ten ślinotok ;p



The Gravedigger Bowmore BA

W wyglądzie zdziwka nie ma. Piwo jest totalnie czarne, jedno z najczarniejszych jakie w życiu widziałem. Piana nie wysoka, ale dobrze zbudowana, drobno ziarnista, zbita, puszysta, umiarkowanie trwała. Lacing niewielki.
Piję. Piwo fest palone, fest wyraziste, zadziorne, bardzo charakterne. Od zawsze takie było. Oczywiście jest odpowiednio gęste, strasznie gładziutkie i aksamitne w odczuciu. Niepodzielnie rządzi tu gorzka czekolada, mocna świeżo parzona kawa bez cukru oraz wyraźnie palony słód. No kurczaki pieczone jest moc. Już po chwili w swe szpony łapie mnie bardzo mocna, kawowo-palona goryczka, która oczywiście trochę zalega, ale ten typ tak ma. Wybaczam. Samych akcentów torfowych jest jednak niewiele. Jest troszkę dymu z pewną domieszką asfaltu, smoły, nafty i jodyny. Szału jednak nie ma. Daleko w tle odnalazłem nieśmiałe nutki spalenizny, starego dębowego drewna oraz łiskacza. Ciecz delikatnie piecze w język i przełyk, ale nie powiedziałbym, że jest zanadto alkoholowe. W końcu mamy tu ponad dyszkę alko. Sumarycznie jest nieźle, ale spodziewałem się o wiele więcej.

W zapachu jest podobnie, choć akcentów torfowych jakby jeszcze mniej. Dominuje czekolada deserowa, do spółki z ‘małą czarną’, palonym słodem i lukrecją (!). Drugi plan to lekkie tony orzechów, ciemnego pieczywa razowego oraz przypalonego karmelu. Dopiero hen, hen daleko w tle można namierzyć nieśmiałe akcenty torfu, dymu, smoły i szkockiej Whisky. Alkohol został tutaj całkiem nieźle ukryty. Piwo zalatuje etanolem dosyć łagodnie, co mnie bardzo cieszy. Niby wszystko okej, ale nie ma tutaj tego pierdyknięcia na jakie liczyłem. Jest w porządku, ale fajerwerki zostawiam na inną okazję.
Pełnia smaku tego Gravediggera jest znakomita, podobnie jak jego gładkość oraz gęstość. Ułożenie oraz balans też jak najbardziej na plus, natomiast trochę mnie boli raczej nikła doza niuansów torfowych. No chyba, że już na dobre mi się poprzestawiało na poddaszu i wymagam Bóg wie czego? W każdym bądź razie piwo jest naprawdę dobre i warte uwagi. Polecam zwłaszcza początkującym fanom torfu. Z pewnością nie odrzuci, a wiadro nie będzie potrzebne.

OCENA: 7/10
CENA: ok 18ZŁ
ALK. 10,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: 17.05.2021
BROWAR BROKREACJA


The Gravedigger Laphroaig BA

To piwo wygląda identycznie jak jego brat, co jedynie pianki było ze trzy milimetry mniej.
Ciach do mordki. No jest różnica i to całkiem spora bym powiedział. Piwo jest trzy-, albo i czterokrotnie bardziej torfowe! Fani klimatów peated będą wniebowzięci! Zjarane kable, smoła, gorący asfalt, podkłady kolejowe, nafta, masa bitumiczna – można by wymieniać bez końca. Do tego ta pancerna goryczka. Zajebiście palona, wyraźnie kawowa, ostra, tęga, torfowa, mocarna, obezwładniająca. Mamusiu ratuj! Jakież to piwo jest charakterne. Spuszcza łomot niemiłosiernie i jeszcze się pyta, czy jest fajnie. Gorzka czekolada 90%, mocna kawa, że łyżeczkę postawisz, cholernie ostro palony słód i ogólnie pojęta spalenizna. Tak właśnie to smakuje. No kurde, bez kija lepiej nie podchodź ;) Sam alkohol obecny, dostrzegalny, ale chyba nie nazbyt dokuczliwy. Lekko rozgrzewa od środka, ale nie jest tak źle.
Właściwie w zapachu mamy powtórkę z rozrywki. Torf dominuje i miażdży przegrodę nosową swoją siłą i rozmachem. Smoła, asfalt, zjarane kable, nafta, ebonit, masa bitumiczna, podkłady kolejowe, sadza. Ufff… Nie każdemu to podejdzie (w razie czego miej przy sobie wiadro). Ja natomiast uwielbiam te klimaty! W drugiej turze do nosa włażą nuty gorzkiej czekolady, fest palonego słodu, tęgiej kawy i spalenizny. Coś jakby przypalony chleb, zboże, czy coś w ten deseń. Na finiszu dostajemy przypalony karmel w otocze z dębiny oraz Whisky. Co ważne – alkohol całkiem nieźle się tu wkomponował. Owszem, czuć że to mocne piwo, ale szlachetność to jego drugie imię.
Oj dawno nie wąchałem i nie piłem piwa o takim rozmachu, o takich muskułach, o takiej charyzmie. Wszystko jest tu napompowane do granic możliwości. Trunek jest niemiłosiernie wytrawny, gorzki jak piołun, szalenie wyrazisty i niebagatelnie torfowy. Beczka zrobiła robotę. Bowmore się do tego nie umywa. Bez dwóch zdań werdykt może być tylko jeden – Laphroaig niszczy system! 

OCENA: 9/10
CENA: ok 18ZŁ
ALK. 10,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.05.2021
BROWAR BROKREACJA

Komentarze

  1. 1.Nie zawiodłeś, jak zawsze wysoki poziom testu, poczucie humoru i obiektywizmu. Jesteś debeściak. Mógłbyś pisać książki.
    2.Szkoda że brakło w teście wersji Bourbon Ba.
    3.Będzie tegoroczna wersja Imperium prunum? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Wielkie dzięki! :D
      2. Bourbon to zupełnie inne klimaty, więc nijak się to ma do torfu.
      3. Tegoroczne IP zakupione, ale poczekam kilka lat do cyklu "Moja Piwmiczka" :)

      Usuń
  2. 2.Ok,teraz rozumiem, chodziło Ci o piwa leżakowane w beczkach po torfowych whisky a nie o wszystkie Gravediggery.
    3. No to czekamy 4 lata. Świeżaka niedługo spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Graveddiger w wersji laphroaig ba jest genialne. Siedzisz na fotelu w domu a w ustach czujesz dym,popiół i wędzonke jakbyś był na dworze i włożył głowę do wędzarni.Ten posmak pozostaje w ustach jeszcze bardzo długo.Beczka też zrobiła swoje. Polecam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Zwierzynieckie vs Zwierzyniec Pils

Będąc ostatnio na Lubelszczyźnie myślałem, że wyhaczę sobie nową Perłę AIPA, ale się nie udało. To znaczy specjalnie jakoś nie szukałem, bo byłem tylko w Lewiatanie i Stokrotce. W zamian wziąłem Zwierzynieckie i Zwierzyniec Pils. Owszem, obydwa możemy kupić tak naprawdę w całym kraju. Pilsa widziałem w wielu sieciach handlowych, a Zwierzynieckie bywa w Lidlu, tyle że w „konserwie”. Już od dawna chciałem te piwa ze sobą porównać, bo jestem ciekawy różnic oraz podobieństw (te etykiety są chyba celowo kolorystycznie tak samo zestawione, żeby janusze się mylili). Generalnie to jedno i drugie piwo już kiedyś pojawiło się na blogu. Zwierzynieckie nazywało się wówczas Zwierzyniec , a ze Zwierzyńcem Pils na razie nic nie pokombinowano. Co ciekawe, obydwa piwa wypadły niezbyt dobrze, bo dostały 4/10. Czy po wielu latach będzie podobnie? Czy piwa będą smakowały tak samo, jak kiedyś? Zwierzynieckie Piwo wygląda ładnie – jest jasno złote z dość obfitą, średnioziarnistą pianą. Niestety owa...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...