Już wiem jak wywołać shitstorm – wystarczy napisać w internetach, że Sosnowiec to
śląskie miasto! Ale ja dzisiaj nie o tym.
Natomiast o śląskim browarze jak najbardziej. No
chyba, że Ruda Śląska też nie leży na Śląsku? Jak Ruda to oczywiście Browar Alternatywa,
który bardzo rzadko gości u mnie na blogu. Konkretnie chodzi o piwo Alternatywa
10#1.1 Porter Bałtycki.
Ja naprawdę rozumiem zamysł z tymi cyferkami i
hasztagami, ale za cholerę nie mogę tego zdzierżyć. No jak można tak nazywać
piwa? Ja po prostu tego nie kupuję. Wysiadam z pociągu i zamykam za sobą drzwi.
Wracając do samego piwa – mamy tu klasycznego
portera bałtyckiego 22º Plato, ale leżakowanego w beczce po szkockiej Whisky. Niestety producent nie informuje
nas po jakiej konkretnie, acz z etykiety dowiadujemy się, że chodzi o torfowe
klimaty. Zapowiada się więc bardzo ciekawie, przynajmniej dla tych, którzy
lubią asfalcik w piwie ;)
Porter Bałtycki od Alternatywy to ciemno brunatny
trunek, który nalewa się zupełnie bez piany.
W smaku faktycznie czuć lekką wędzonkę typu
torfowego, ale jest to taka ilość, która raczej nie odstraszy nawet
początkujących miłośników klimatów peated.
No po prostu jest tego mało. Gdzieś tam kapka smoły, dymu oraz bakelitu na
końcu języka. To wszystko. Przy czym całość jest dziwnie kwaskowa na finiszu.
Naprawdę nie mam pojęcia skąd taki efekt, ale zakładam, że nie jest to celowy
zabieg. Czyżby delikatne beczkowe zakażenie? Samo piwo bez dwóch zdań jest porterowe,
bardzo gładkie, umiarkowanie treściwe. Sporo tu gorzkiej czekolady, palonych
słodów i kawy bez cukru. W tle powiewa nieco chmielowych naleciałości. Palona
goryczka jest wyrazista, długa i w miarę konkretna, trochę też torfowa. Alkohol
świetnie ułożony, delikatnie rozgrzewający, ale nic ponadto. Smakuje to nie
najgorzej, ale niestety za słabo, by odpalić fajerwerki, czy choćby zimne
ognie.
Aromat jest chyba trochę lepszy, bo przynajmniej
bardziej wyrazisty. Torfowa wędzonka też jakby silniejsza. Jest świeży asfalt,
zjarane kable, smoła i podkłady kolejowe. Ale przede wszystkim nie czuć tu tego
kwasku, który bardzo brudził w smaku.
Morze gorzkiej czekolady zalewa mi nozdrza. Asystuje
jej średnio mocna kawusia, bez grama śmietanki, acz lekko już odstana. Po
piętach drepczą im palone słody, ciemne razowe pieczywo typu pumpernikiel oraz gorzkie
kakao „z wiatraczkiem”. Złożoność aromatu nie jest powalająca, ale trzeba
przyznać, że nieźle się to wącha. Daję kciuka w górę. Niezbyt wysoko, ale
jednak.
Mój dzisiejszy gość to bardzo dobrze zbalansowane i
gładkie w odbiorze piwo. Ułożenie także na spory plusik. Co innego intrygująca
w smaku kwaskowość. Z czasem idzie się do niej przyzwyczaić, ale pierwsze
kilkanaście łyczków jest naprawdę dziwne do zaakceptowania. Akcentów peated w smaku też jest stosunkowo
niedużo. No i mam wrażenie, że piwu brakuje trochę ciała. Chwilami naprawdę
jest pusto w smaku, a ciecz wypada nieco wodniście. Po prostu piwo nie jest tak
gęste, jak inne portery o tym ekstrakcie.
Hmmm, miało być tak pięknie, a wyszło tak sobie.
Browar Alternatywa jednak wciąż ma u mnie kredyt zaufania.
OCENA: 5/10
CENA: ok 15ZŁ
ALK. 8,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 26.11.2019
BROWAR ALTERNATYWA
Komentarze
Prześlij komentarz