Pogoda nas ostatnio nie rozpieszcza, ale jakoś żyć
trzeba. Na papierze niby wciąż zima, ale za oknami chyba bardziej późna jesień.
W każdym bądź razie to wciąż dobry okres na mocne, rozgrzewające napitki.
Dzisiaj na przykład wybór padł na Battle Master 2018
od Brokreacji. Piwo stoi już u mnie od ładnych paru miesięcy, więc w końcu
musiałem się nad nim zlitować. Jest to Barley
Wine Bourbon Oak Aged. Czyli tak bardziej po polskiemu – wino jęczmienne
leżakowane z płatkami dębowymi z beczki po Bourbonie.
Nie jest to więc prawdziwy barrel ejdżing,
ale takie piwa też potrafią czasem wypaść sztosowo. Rzeczony napitek to
zwycięskie piwo Krakowskich Bitew Piwowarów Domowych, a uwarzono je na
podstawie receptury Marcina Marcia. Gratuluję Marcinowi i liczę na to, że trunek
będzie smakował wybornie.
To co? Lecę po szkłooo, łotwieracz i łaparat ;)
Piwo jest mocno wysycone, bo pieni się całkiem
żwawo. Posiada ładny, rubinowo-miedziany odcień i jest delikatnie zamglone
(osadu nie ruszałem). Piana dosyć pokaźna, puszysta, kremowa, średnio
pęcherzykowa, ale wystarczająco trwała. Lacing
natomiast znikomy.
W smaku jest bardzo gładziutkie, takie kremowe,
aksamitne. Ciała całkiem sporo, gęstość duża, czyli prawilna. Przeważa biszkoptowa
słodowość o lekko opiekanych cechach. Są zboża, ciastka i ciasteczka. Drugi
plan to przypieczona skórka chleba, polana z lekka karmelem. Piwo jest dosyć
słodkie, ale bez przeginki, a poza tym to barli
łajno, więc jakie ma być? Po jakiejś chwili do głosu dochodzą rodzynki oraz
suszone daktyle, które wnoszą tutaj pewną niespodziewaną rześkość. Stawkę
zamykają subtelne akcenty Bourbonu, a
także chmielu i kakao (!). W rzeczy samej finisz został muśnięty mleczną
czekoladą. Alkohol jest dobrze ułożony. Może coś tam z lekka czuć, ale nie
można się czepiać, że wali ruskim spirytem, czy bimbrem od dziadka. W sumie
całkiem dobre piwo tutaj sączę, ale niestety płatków dębowych nie odnotowałem.
Pora trochę poniuchać. Aromat jest naprawdę spoko.
Nie można narzekać ani na intensywność, ani na złożoność. Battle Master 2018
pachnie słodko, ale przyjemnie. Mnóstwo tu karmelowych klimatów, a i nawet
miodek się znajdzie. Są też bogate nuty opiekane – tosty, skórka chleba, herbatniki
i ciastka typu Pieguski soczyście okraszone bakaliami. Mam tu na myśli głównie
suszone owoce rzecz jasna. Śliweczki, rodzynki i daktyle. Naprawdę niebywale
zachęcający to zapaszek. Tło natomiast wypełnia subtelna dębina w starym stylu,
wanilia oraz szlachetny, może nawet nieco likierowy alkohol, który jest tutaj
fajnym uzupełnieniem. Całość jak najbardziej na plus :)
Pachnie pięknie!
Piwo jest bardzo pełne w smaku, odpowiednio gęste,
niebywale treściwe i piekielnie gładkie. Goryczka jest ledwo zauważalna, a
balans wyraźnie przechylony w stronę słodyczy. Nie jest to jednak żaden ulepek,
bo takich już trochę w życiu wypiłem.
Nie wiem, czy jest to trunek na miarę jakiegoś tam
zwycięskiego piwa, ale jedno wiem na pewno – smakuje to naprawdę dobrze, a
pachnie jeszcze lepiej niż smakuje. Trochę blado wypadają te płatki dębowe,
zwłaszcza w smaku odczuwam spory zawód. Gdyby nie ów mankament, byłoby naprawdę
cudnie.
A tak w ogóle to cena mocno nieadekwatna do
zawartości…
OCENA: 7/10
CENA: ok 18ZŁ
ALK. 10,7%
TERMIN WAŻNOŚCI: 04.08.2021
BROWAR BROKREACJA//BROWAR MARYSIA
Komentarze
Prześlij komentarz