Przejdź do głównej zawartości

MOJA PIWNICZKA: PONAD 4-LETNI BEARNARD BARIBAL PORTER




"Moja Piwniczka" to regularny cykl degustacji porządnie wyleżakowanych piw (minimum 4-letnich), które pojawiają się na blogu mniej więcej raz na miesiąc w okresie jesienno-zimowym.
 

Witajcie w kolejnym, a zarazem ostatnim w tym sezonie wpisie z cyklu „Moja Piwniczka”. Przyszła wiosna, więc pora zrobić sobie przerwę na trunki leżakowane przez długie lata. Seria wraz z nowymi piwami pojawi się jak zwykle jesienią :)
Jak widzicie dziś wyjąłem z piwniczki butelkę Baribal Porter z papierową owijką, którą czas już dosyć mocno nadszarpnął. Zatem taka forma szaty graficznej na dłuższą metę słabo się sprawdza. A zresztą chyba mało kto w Browarze Czarny Kot spodziewał się, że ktoś będzie pił ich piwo prawie cztery lata po terminie. Ach, ten Czarny Kot – zakała polskiego piwowarstwa. Browar kontraktowy, browar widmo, hurtownia, sklep Dionizos, Browar Radom. Zwał jak zwał, ale opinię wśród beergeków mają straszną (powiedzmy, że to poziom Browaru EDI). Ciarki same chodzą po plecach…
No to co my tu mamy? Niby ma to być porter bałtycki, choć słowo bałtycki trzeba mieć w domyśle, bo ani na butelce, ani na stronce producenta nigdzie nie pada takie określenie. Jedynie parametry sugerują nam, że to zapewne ‘bałtyk’. Piwo jako świeże nie urzekło mnie absolutnie wcale. Dość powiedzieć, że wg mnie jest to najsłabszy krajowy reprezentant stylu i to w kraju, który tych porterów ma bardzo dużo i z reguły prezentują one w miarę wysoki poziom. Po prostu Polska porterem stoi i to dobrym porterem.
Okej, dość tego gadania. Zobaczmy wspólnie jak czas wpłynął na Baribala.

Producent
Browar Czarny Kot
Termin ważności
15.06.2015
Wiek (miesiące)
51
Zawartość alkoholu (%)
9
Ekstrakt (°Blg)
18,1

Otwieram. Piwo nie wystrzeliło w górę, więc kamień z serca. Fakt, że wysycenie jakby poszło ciut w górę, co objawia się sporą, ale też drobną i zwartą czapą beżowej piany, która jest wystarczająco trwała. Ciecz jest idealnie klarowna, ciemno brunatna z widocznymi pod światło rubinowo-miedzianymi przebłyskami. Naprawdę nice to wygląda. 


W smaku pierwsze co mnie zdziwiło to wyraźne utlenienie. Suszone owoce huczą, aż miło. Rodzynki, daktyle, figi, jednak bez powszechnych śliwek. Druga rzecz, że nie jest już tak słodko jak było. To może dziwić bardziej, bo sugeruje, że drożdże jeszcze coś podziałały w butelce i zjadły niemal całą resztę cukrów. Oczywiście czuć, że to waga lekka, bo nikła pełnia jaka była, taka jest. Piwo faktycznie trąca wodą na kilometr, ale jest to w zasadzie jedyny mankament tego ponad czteroletniego trunku. Bo w smaku jest naprawdę nieźle. Są opiekane słody, tosty, przypieczona skórka chleba, jakieś ciastka i andruty. W tle rozpuszczalne kakao i może jakaś kostka czekolady. Wszystko delikatnie muśnięte cukrem kandyzowanym. Alkohol zupełnie „wyparował”. Poważnie nie czuję ani grama etanolu! Dosyć smaczne, ale trochę jednak zbyt wodniste.

Podobnie jak w świeżym egzemplarzu, tak i tutaj lepiej jest wąchać niż pić. Zapach jest naprawdę całkiem przyjemny. Wyraźnie porterowy, opiekany, melanoidynowy. Mamy tu sporo nut mlecznej czekolady, melasy i prażonego słodu polanego karmelem. W drugiej rundzie na scenę wychodzi kakałko, kawa zbożowa i przypieczona skórka chleba. Stawkę zamykają subtelne tony andrutów, cukru brązowego, tostów, orzechów laskowych oraz suszonych owoców. Miło, wyraziście, wielowątkowo i bardzo sympatycznie. Alko pochowane wyśmienicie. W sumie ledwo co zauważalne. Można wąchać bez obawień :)
Wraz z upływającym czasem Baribal Porter wciąż lepiej pachnie niż smakuje. Aromat jest naprawdę bardzo fajny. Smak też nie najgorszy, ale pustka na języku psuje robotę jak cholera. No piwo jest wodniste bez dwóch zdań. I to nawet jak na osiemnastkę. Przecież piłem sporo porterów o takim ekstrakcie, ale to jest najbardziej rzadkie ze wszystkich. Co gorsza tego niczym nie nadrobisz. Mimo tego mankamentu piwo jest na pewno lepsze niż świeżak. Utleniło się naprawdę dobrze. Nie zepsuło, nie przegazowało, nie skisło. Ułożone jest jak ta lala :) Jak widać opłacało się trzymać go w piwnicy przez te kilka lat.
OCENA: 6/10

Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły na temat wyleżakowanych piw – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Komentarze

  1. Każdy chciałby mieć w swojej piwniczce jakiś drogi alkohol na specjalną okazję. Dlaczego tak jest? Trudno powiedzieć, ale alkohol w pewnym sensie jest dla wielu osób dosyć prestiżowym produktem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

OKO W OKO - Zwierzynieckie vs Zwierzyniec Pils

Będąc ostatnio na Lubelszczyźnie myślałem, że wyhaczę sobie nową Perłę AIPA, ale się nie udało. To znaczy specjalnie jakoś nie szukałem, bo byłem tylko w Lewiatanie i Stokrotce. W zamian wziąłem Zwierzynieckie i Zwierzyniec Pils. Owszem, obydwa możemy kupić tak naprawdę w całym kraju. Pilsa widziałem w wielu sieciach handlowych, a Zwierzynieckie bywa w Lidlu, tyle że w „konserwie”. Już od dawna chciałem te piwa ze sobą porównać, bo jestem ciekawy różnic oraz podobieństw (te etykiety są chyba celowo kolorystycznie tak samo zestawione, żeby janusze się mylili). Generalnie to jedno i drugie piwo już kiedyś pojawiło się na blogu. Zwierzynieckie nazywało się wówczas Zwierzyniec , a ze Zwierzyńcem Pils na razie nic nie pokombinowano. Co ciekawe, obydwa piwa wypadły niezbyt dobrze, bo dostały 4/10. Czy po wielu latach będzie podobnie? Czy piwa będą smakowały tak samo, jak kiedyś? Zwierzynieckie Piwo wygląda ładnie – jest jasno złote z dość obfitą, średnioziarnistą pianą. Niestety owa...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...