Ludzie i ludziska. Piwosze i piwoszki. Oto przed
Wami kolejny pojedynek „Oko w Oko”. Niby wciąż to są tylko recenzje, ale
osobiście bardzo lubię porównywać piwa. Zwłaszcza, gdy mają one ze sobą coś
wspólnego, jakiś wspólny mianownik. Takie właśnie są założenia tego cyklu
wpisów.
Dziś porównam dwa dosyć podobne napitki, gdzie jak
sama nazwa mówi, motywem przewodnim jest mango – mój najbardziej ulubiony owoc
tropikalny! Oczywiście piw z tym dodatkiem jest dużo więcej (choćby Mangoł od Kazimierza,
Jungle Smoothie od Hopito), ale jedno z założeń mówi, żeby to były dwa piwa. Od
większej ilości są przecież Wielkie Testy ;)
Mango Tango z Browaru Na Jurze, gdy pojawiło się w
zeszłym roku, swoją nazwą wzbudziło wiele emocji, bowiem od razu skojarzyło się
piwnemu ludowi z trunkiem o łudząco podobnej nazwie – Tango z Mango z Pracowni
Piwa. Oczywiście to drugie jest już na rynku od dość dawna. Prócz nazwy łączy
je dodatek pure/pulpy tego pyszniutkiego owocu rodem z tropików.
Mango Tango już raz pojawiło się na blogu, czym
wzbudziło mój nieskrywany zachwyt. Przypomnę, że jest to piwo uwarzone na
podstawie zwycięskiej receptury Zbyszka Kabzińskiego VIII Częstochowskiego
Konkursu Piw Domowych 2017. Prócz miąższu z mango do piwa dodano pierdyliard
innych owoców i soków oraz płatki około tryliona kwiatów. Jednak nie będę tu
tego wszystkiego wypisywał, bo szkoda Waszego i mojego czasu.
Tango z Mango od Pracowni Piwa z kolei jest piwem
dużo prostszym w swojej budowie. W składzie prócz podstawowych rzeczy widnieje
tylko mango, laktoza oraz płatki owsiane. Jak prosto i jak logicznie. Szklanki
w dłoń i do dzieła! :)
Mango
Tango
Na pierwszy ogień idzie znane mi już Juicy IPA z Zawiercia. Piwo w szkle
prezentuje się przeciętnie. Owszem, jest spora i drobna piana, ale sama ciecz
jest jakaś taka błotnista, przybrudzona, o barwie ni to złocistej, ni to
pomarańczowej, ni beżowej. Oczywiście mętne to jak diabli.
Bierem do dzioba. Soczyste piwko sprawia wrażenie
mocno naznaczonego różnymi owocami. Dominuje mango, ale nie brakuje tu również
pomarańczy, ananasa, czy marakuji. Cytrusy bardziej w formie skórek, niż soku,
czy miąższu. Są też wspomniane wyżej kwiaty. O tak, jest fest kwiatowo. W tle
lekkie tony żywicy, ziół oraz chmielu w tradycyjnej postaci. Słodowość mocno
wycofana do defensywy, ale obecna. Jest i goryczka – średnio mocna, przyjemna,
ułożona, gładka. Taka naprawdę sympatyczna. Całość bardzo smaczna, szalenie
gładka, taka wręcz puszysta, kremowa w odczuciu.
Zapaszek jest równie przyjemny, intensywny, okrutnie
owocowy i soczkowaty. Daleki od piwnych klimatów. Ponownie rządzi świeże,
soczyste i dojrzałe mango. Tuż za nim podążają inne tropikalne owoce (cytrusy
oraz brzoskwinia/morela). Nuty kwiatowe chowają się nieco z boku, wyraźnie
dając wyszaleć się owocom. Tłem sunie biszkoptowo-herbatnikowa słodowość oraz
nieśmiałe akcenty chmielu oraz ziół. Przepięknie to wszystko pachnie. Niebywale
zachęcająco i zadziwiająco świeżo! Jestem na tak :)
Naprawdę bardzo przyjemne i smaczne piwo. Świetnie
skomponowane, wyważone, dobrze zbalansowane z wyraźną goryczką i fajną, ale nie
przeszkadzającą słodową bazą. Mango niby dominuje, ale robi dużo miejsca dla
pozostałych „graczy”. Mango Tango znika ze szkła w zatrważającym tempie. Takie
krafty to ja rozumiem :D
OCENA:
8/10
CENA:
ok 8ZŁ
ALK.
5,5%
TERMIN
WAŻNOŚCI: 08.07.2019
BROWAR
NA JURZE
Tango
z Mango
W wyglądzie kolosalna różnica. Trunek z Modlniczki
nosi soczyście pomarańczową barwę, pod światło wpadającą w intensywną żółć. W
zasadzie to wygląda identycznie jak sok pomarańczowy. Mętność horrendalna,
piany niestety brak. Dziwne.
Oponent z Pracowni Piwa smakuje zgoła odmiennie. Na
pewno mniej piwnie, a bardziej soczkowo. Mango woła mnie i krzyczy jak szalone.
Co dziwne, są też niewielkie skojarzenia z sokiem z pomarańczy i brzoskwini,
ale to może autosugestia przez barwę piwa. Całość bardzo aksamitna, gładziutka,
soczysta, świeża, ale niestety nieco jednostajna. Mało się tu dzieje, choć
piwko smakuje wybornie. Goryczka mniejsza niż powyżej, w sumie to ledwo
zauważalna. Mimo to bardzo słodko nie jest, raczej delikatnie kwaskowo. Smaków
typowo piwnych brak. Rześkie to jak diabli i wchodzi niemiłosiernie dobrze :)
Wąchamy. Zapach bez zarzutu. Piwo pachnie dosyć
wyraziście, strasznie świeżo, owocowo, dobitnie mangowo… He he ;) Zamykam oczy i
sądzę, że to jakiś soczek. Koło piwa to to nawet nie stało – tak bym rzekł. Ale
jeśli wiem, że to piwo z dodatkiem mango, to inna gadka. Fakt, że Tango z Mango
pachnie jednotorowo, ale ten tor jest okrutnie przyjemny. Mango jest wręcz
namacalne. Musieli go zużyć kosmiczne ilości. Naprawdę ciężko opisać, co tu się
dzieje w aromacie. Po prostu mistrzostwo!
Piwo jest jeszcze bardziej gładkie, bardziej
jedwabiste niż to z Browaru Na Jurze. Pijalność też minimalnie większa, ale to
pewnie dlatego, że jest bardziej słodkie, bowiem goryczka jest tu naprawdę
iluzoryczna. Odważę się rzec, że kobietom na bank
bardzo podejdzie ;) Zresztą mi też bardzo podchodzi. Naprawdę nie ma się tu do
czego przyczepić. Może jedynie do tego, że mango zdominowało to piwo wzdłuż i
wszerz, dzięki czemu nie ma tu żadnej różnorodności doznań. Ale czy to, aż tak
wielki problem?
Fruit
Ale
z Pracowni Piwa dostaje zatem dokładnie taką samą notę, jak napitek z Zawiercia,
bo nie jest lepsze. Jest po prostu inne, ale obydwa piwa szalenie polecam!
OCENA:
8/10
CENA:
11.99ZŁ (Z Innej Beczki)
ALK.
6,7%
TERMIN
WAŻNOŚCI: 20.07.2019
PRACOWNIA
PIWA
Komentarze
Prześlij komentarz