Przejdź do głównej zawartości

MANGO TANGO - Juicy IPA pełną gębą!


Vox populi, vox Dei. W fejsbukowej ankiecie wybraliście nowość z Zawiercia!

Jak mawia stare dobre powiedzenie – lepiej późno niż wcale. W zasadzie po roku opóźnienia, w końcu na rynku pojawiło się Mango Tango z Browaru Na Jurze! Pewnie większość z Was już wie co to za piwo, ale dla nie będących w temacie szybkie info. Piwo uwarzono wg receptury Zbyszko (Zbyszka?) Kabzińskiego – zwycięzcy kategorii Juicy IPA VIII Częstochowskiego Konkursu Piw Domowych 2017, jak również zdobywcy tytułu Grand Championa tego konkursu, gdyż piwo to zyskało najwięcej punktów ze wszystkich zgłoszeń! A warzenie w komercyjnym browarze to po prostu taka nagroda (może nie finansowa, ale z pewnością podbudowująca ego każdego piwowara domowego).
Od samego twórcy wiem, że przy warzeniu na „dużych garnkach” receptura była jednak modyfikowana w stosunku do oryginału (w zasadzie to niemal zawsze tak się dzieje w mniejszym lub większym stopniu). Zbyszko do konkursowego piwa użył mieszanki suszu owocowego (rodzaj herbaty) o znanej już wszystkim nazwie, która posłużyła później jako nazwa własna komercyjnego już piwa. Ze świeżych dodatków pojawił się tylko sok i skórka z pomarańczy. W porozumieniu z autorem Browar Na Jurze postanowił dać więcej świeżości i efektu juicy. Co więc znalazło się w składzie? Trzymajcie się. Pure z mango, sok z ananasa, sok z pomarańczy, skórka świeżej pomarańczy, suszona skórka słodkiej pomarańczy, suszony kandyzowany ananas, mango, pomarańcza, jabłko, płatki krokosza, granatu, słonecznika i nagietka. Tańczysz? ;)
Nachmielono to Magnum, Perle oraz Summitem. Ja wiem, że ekipa z Zawiercia słynie z różnej maści dodatków w piwie, ale czy to aby nie jest przegięcie? Można by sądzić, że w zasadzie wrzucili do tanku wszystko co akurat mieli w browarze pod ręką. Ja jestem jednak spokojny. Piłem to piwo na częstochowskiej premierze i zrywało papę z dachu! Zobaczmy teraz jak wypada wersja butelkowa. 


Piwo ląduje w szkle. Jest sakrucko mętne, ale to był pewnik. Jego śliczna, intensywnie pomarańczowa barwa przywodzi na myśl soki owocowe (mi osobiście multiwitaminę). Pianka też niczego sobie – bialutka, średnio ziarnista, dość wysoka, ale nie wiedzieć czemu nie chce lepić się do szkła.
Można przyjąć założenie, że Juicy IPA to po prostu Vermont IPA z owocami/miąższem lub sokiem. Bo oczywiście w klasycznych NEIPA efekt soczkowatości powinien (choć nie zawsze jest) być osiągnięty bez pomocy żadnych dodatków. W Mango Tango efektu juicy jest od cholery i jeszcze trochę. Naprawdę ma się wrażenie picia jakiejś mutliwitaminy. Mętne to i dosyć gładkie, nieco nawet oblepiające. Fajnie szwenda się w buzi, skutecznie wypełniając dziury w zębach. Z owoców najbardziej czuć oczywiście mango, ananasa i słodką pomarańczę, częściowo w formie skórek. Na dalszym planie jawią mi się tu przyjemne cytrusy z różowym grejpfrutem na czele. Wszystko to rzecz jasna smakuje szalenie naturalnie. Słodowość nie może się bidulka przebić spod tej owocowej bomby, ale w sumie jakoś za nią nie tęsknię. Tło wypełniają nieśmiałe kwiatowe oraz lekko ziołowe nuty, fajnie komponując się z otoczeniem. Wysycenie jest średnie w kierunku niskiego (nie dziwi mnie to). Goryczka może i niewielka, ale jej grejpfrutowo-skórkowy profil bardzo tu pasuje. Piwo jest delikatnie gorzkawe i ja to kupuję. Okrutnie smaczne to Mango Tango :)

Wąchamy. Pachnie to strasznie zachęcająco. Dobitnie owocowo, bardzo naturalnie i wielowątkowo. Prym oczywiście wiodą owoce – intensywne pomarańcze, skórki cytrusów, do tego soczyste mango i ananas. W dalszej kolejności do nosa włażą nieco subtelniejsze akcenty kwiatów i dojrzałego grejpfruta. Po piętach depcze im nieśmiała żywiczność, podbita z lekka delikatnym słodowo-ciasteczkowym powiewem. Bardzo przyjemnie to pachnie. Te owoce są nie do podrobienia. Jestem pod olbrzymim wrażeniem!
Bardzo smaczny Vermont z tego wyszedł. Wzorowa gęstość, juicy oraz gładkość na podniebieniu. Pełnia raczej średnia, balans wystarczający, treściwość umiarkowana, chociaż nie jest to jakiś słodki napitek. Pije się go niebywale szybko. Niewielka goryczka oraz wszelaka owocowość sprzyjają opróżnianiu szkła. Wszystko dopracowane, złożone, szalenie naturalne, bogate. Mniam, mniam. Zapach także olśniewający! Naprawdę piwo na miarę wygranej w KPD :)
OCENA: 8/10
CENA: ok 8ZŁ
ALK. 5,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 08.07.2019
BROWAR NA JURZE

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Zwierzynieckie vs Zwierzyniec Pils

Będąc ostatnio na Lubelszczyźnie myślałem, że wyhaczę sobie nową Perłę AIPA, ale się nie udało. To znaczy specjalnie jakoś nie szukałem, bo byłem tylko w Lewiatanie i Stokrotce. W zamian wziąłem Zwierzynieckie i Zwierzyniec Pils. Owszem, obydwa możemy kupić tak naprawdę w całym kraju. Pilsa widziałem w wielu sieciach handlowych, a Zwierzynieckie bywa w Lidlu, tyle że w „konserwie”. Już od dawna chciałem te piwa ze sobą porównać, bo jestem ciekawy różnic oraz podobieństw (te etykiety są chyba celowo kolorystycznie tak samo zestawione, żeby janusze się mylili). Generalnie to jedno i drugie piwo już kiedyś pojawiło się na blogu. Zwierzynieckie nazywało się wówczas Zwierzyniec , a ze Zwierzyńcem Pils na razie nic nie pokombinowano. Co ciekawe, obydwa piwa wypadły niezbyt dobrze, bo dostały 4/10. Czy po wielu latach będzie podobnie? Czy piwa będą smakowały tak samo, jak kiedyś? Zwierzynieckie Piwo wygląda ładnie – jest jasno złote z dość obfitą, średnioziarnistą pianą. Niestety owa...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...