Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta…
Jak co roku, tak i w obecnym, na blogu Piwa Naszego
Powszedniego nie może zabraknąć jakiegoś świątecznego akcentu. Kolęd Wam raczej
nie będę śpiewał, ale piwo świąteczne z chęcią wychylę ;) Browary w grudniu dwoją
się i troją, by dać satysfakcję miłośnikom piwa i świątecznych/korzennych
przypraw. Na rynku w tym czasie pojawiają się znane już wszystkim klasyki, jak
również całkiem sporo nowości o mniejszym lub większym zabarwieniu świątecznym.
Musicie jednak wiedzieć, że Christmas Ale
to nie jest jakiś mój ulubiony styl piwa, choć mam kilku faworytów w tej
materii (i nie jest to Harnaś Grzaniec).
Tak się akurat złożyło, że dzięki uprzejmości
Browaru Profesja stałem się posiadaczem jednego z wielu tego typu piw na rynku.
Kolędnik się zwie ów napitek. Jest to ciemny elj o dosyć podrasowanych parametrach i z solidną garścią przypraw
w składzie. Kurza stopa… czego tu nie ma? Kora cynamonu, kardamon, goździk,
gwiazdki anyżu, korzeń imbiru, gałka muszkatałowa, ziele angielskie, skórka
słodkiej pomarańczy, aframon madagaskarski, kolendra, eeeeeee… makarena! :D
Jedziem z koksem.
Piwo ląduje w szkle. Jest bardzo ciemno brunatne,
takie porterowe wręcz. Piana też niczego sobie – taka na dwa palce, zbita,
drobna i puszysta. Barwy ecru.
Umiarkowanie trwała.
Pierwsze wrażenie smakowe? Raczej przeciętne. Trochę
jakby brakowało mi tu pełni. Niby to osiemnastka, ale ciała nie jest jakoś
dużo. Czuć ciemną podstawę słodową, lekko opiekane klimaty, łagodną kawę,
nijaką czekoladę, sproszkowane kakao oraz prażone ziarno zbóż. Dalej są już
tylko przyprawy. Z tej niezmiernie bogatej mieszanki z całą pewnością mogę
wskazać na świeży imbir, gałkę muszkatałową, goździk i cynamon. Może gdzieś tam
w oddali majaczy jeszcze skórka pomarańczowa, ale to już tak naprawdę na
granicy autosugestii. Pomimo niewielkiej wodnistości piwo jest przyjemnie
gładkie w odczuciu. Aksamitne, takie kremowe na podniebieniu. Spore pochwały
należą się również za doskonale ułożony alkohol, którego w zasadzie nie czuć.
Jedyne co, to ciecz delikatnie grzeje od środka, co oczywiście w tym stylu jest
tylko i wyłącznie superlatywą. Nie najgorzej to smakuje, jednak brakuje mi tu
intensywności. Takiego wiecie, pierdyknięcia, zdecydowania. Wszystko jest takie
miałkie, powierzchowne.
Wąchamy. Przyznam się, że mam lekki katarek, ale
postaram się wyciągnąć z aromatu ile się da. Bez dwóch zdań piwo pachnie
wybitnie przyprawowo, korzennie. Intensywność jest nieco większa niż w smaku,
ale wciąż trochę poniżej moich oczekiwań. Na pierwszym planie imbir, kardamon
oraz gałka muszkatałowa. Tuż obok drepcze szczypta anyżu, cynamonu i goździków.
Z tą skórką pomarańczy jednak ponownie jest problem. Cholernie ciężko ją
wyłuskać z tego całego miksu przyprawowego. Wielkim plusem jest natomiast
świetnie schowany woltaż. W zapachu również zapominamy z czym mamy do
czynienia. Nie ma tu ani grama etanolu! Z ciemnych klimatów należy wymienić
opiekane słody, kakao, kawę zbożową oraz tanią czekoladę. Złożoność jest
całkiem spora, jednak nad intensywnością można by jeszcze popracować.
Kolędnik to półpełne w smaku piwo, przyjemnie
gładkie, o całkiem niezłym balansie. Nie może być tu mowy o nadmiernej słodyczy,
co często jest domeną takich napitków. Wielki szacun za ułożenie i zauważalny wątek
świąteczny, choć z drugiej strony nie wyczuwam jednej trzeciej dodanych
przypraw (chyba, że to przez moją małą dolegliwość). Szczególnie dotkliwie razi
mnie iluzoryczna ilość skórki pomarańczy, którą bardzo lubię. Bez wątpienia
minusem jest również mała wyrazistość oraz delikatna wodnistość smaku.
Tak więc całość wypada tak sobie. Czyżby przerost
formy nad treścią?
OCENA: 5/10
CENA: nieznana
ALK. 8,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.04.2019
BROWAR PROFESJA
Komentarze
Prześlij komentarz