Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Tyskie Klasyczne vs Tyskie Niepasteryzowane


Tak Kochani, dziś kolejna odsłona „Oko w Oko”. Jak pisałem, czytacie to całkiem nieźle, a i mnie samemu taka formuła również się podoba, więc ochoczo biorę się do pracy ;)
Przy ostatnim wpisie pytałem się Was, jakie piwa chcielibyście wybrać do analizy porównawczej. Niestety mój apel spotkał się z zerowym odzewem – ładnie to tak olewać piwnego blogiera? ;p Skoro Wy milczycie, to ja pozwoliłem wciąć cugle w swoje ręce i skonfrontować ze sobą dwa Tyskacze (ale żaden nie jest wersją regularną). A co tam! Kto blogierowi zabroni? Że niby nie pijam koncerniaków? Bzdura. Coraz rzadziej, ale wciąż mi się zdarzy (zwłaszcza przy grubszej imprezie) „raczyć” się jasnym pełnym z koncernu. Szczerze, to myślałem, że wersja niepasteryzowana odeszła już do lamusa. Naprawdę dawno już jej w sklepach nie widziałem.
Tyskie Klasyczne na blogu pojawiło się w pierwszych miesiącach jego istnienia. Oczywiście niczym się nie wyróżniało na tle pozostałych koncernowych popłuczyn. Od tamtego czasu piłem je kilka razy. Rzecz jasna za każdym razem z takim samym skutkiem. Ot, zwykłe piwo to codziennego żłopania, bez zastanawiania się nad jego smakiem.
Tyskie Niepasteryzowane natomiast, to przynajmniej w teorii bardziej ciekawe piwo. No bo przecież każde piwo niepasteryzowane jest lepsze niż pasteryzowane prawda? Bullshit, nie zapominajmy o mikrofiltracji. Drugim wabikiem na nieświadomego Kowalskiego jest w tym piwie chmielenie na zimno. I tu faktycznie muszę przyznać rację, że zabieg taki ma sens. O ile oczywiście sypnie się do tanku odpowiednią ilość chmielu, z czym niestety koncerny mają wielki problem. Dla nich chmielenie na zimno to raczej tylko pusty slogan, sprytnie wykorzystywany, by opróżnić kieszenie piwnych Januszy. Oczywiście nie twierdzę, że koncerny kłamią. Skoro tak jest napisane, to jest to prawda. Szkoda tylko, że jakoś nigdzie nie chwalą się, ile tego chmielu zużyli na hektolitr piwa.


Tyskie Klasyczne

Piwo jak piwo – wygląda zupełnie zwyczajnie. Złote w barwie, ze średniej wielkości białą pianą, która opada szybciej niż trwa puszczenie bąka po solidnej porcji fasoli na obiad. Klarowne do bólu. Tak, z daleka widać, że to koncerniak.
W smaku też jest zupełnie pospolicie. Dominuje lekka słodowość typu zbożowo-chlebowego. W tle jakieś słodkie biszkopty oraz namiastka nut trawiasto-chmielowych. Goryczka znikoma, a w zasadzie to niemal niezauważalna. Dobrze, że chociaż wad sensu stricto tutaj nie ma. Słodkawe, typowo słodowe piwo, puste w smaku, ale o czystym profilu.
Zapach jest znikomy niczym dźwięk lotu komara w sąsiednim pokoju. Czuć, że to piwo, ale nic szczególnego w tym nie widzę, czy raczej nie czuję. Trochę słodu, trochę ziarna zbóż, nieco chlebka i odrobina trawiastego chmielu. Nie pachnie to odrzucająco, powiedziałbym nawet, że dość rześko, ale z intensywnością są spore problemy. Sumarycznie jednak wącha się to nawet dobrze.
Z pełnią smaku są pewne problemy, ale trzeba mieć na uwadze, że to tylko ‘jedenastka’, więc nie wymagajmy cudów. Balans jest do kitu, bo goryczka postanowiła zrobić nam psikusa i spierdzielić, tam gdzie raki zimują. Mimo wszystko pijalność tego napitku wcale nie jest najgorsza. Po czwartym krafcie można już pić bez obawień! Będzie wchodzić jak woda ;)

OCENA: 5/10
CENA: ok 2.50ZŁ
ALK. 5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 04.07.2018
KOMPANIA PIWOWARSKA


Tyskie Niepasteryzowane

Z pozoru piwa wyglądają identycznie, jednak jak się dobrze przyjrzałem, to zauważyłem, że to jest o pół tonu jaśniejsze. Reszta bez zmian, tj. klarowność oraz piana. No, może tutaj redukuje się ona o kilka sekund później, ale finalnie spotyka nas to samo.
Tyskie Niepasteryzowane w smaku nie jest kopią Klasycznego. Występuje tu większa równowaga na linii słód-chmiel. Piwo jest lepiej zbalansowane, bardziej nachmielone, a co za tym też idzie i bardziej goryczkowe. Oczywiście wciąż jest lichutko w tym temacie, ale przynajmniej jakaś goryczka jest i nie trzeba jej sobie wmawiać, a to już coś. Chmielowo-ziołowe niuanse dojść fajnie tutaj współgrają ze zbożowo-chlebową nutą słodu, urozmaiconą nawet o szczyptę karmelu. Generalnie jednak cały czas daleki jestem od jakiegokolwiek zachwytu.
Zapaszek także różni się od poprzednika. Nie jest aż tak do bólu koncernowy, ale z drugiej też strony nie jest już tak czysty. Prócz słodu, chleba i zbóż, pojawia się niestety ździebko mokrego kartonu i co gorsza diacetylu! Tak, jest tutaj nieco masełka. Niby minimalnie, ale jednak. Całość jest oczywiście podszyta nieśmiałą nutką trawiastego chmielu. Mimo to, uważam iż chmielenie na zimno nie zdało tutaj egzaminu. Czemu mnie to nie dziwi?
Pełnia jest tutaj równie niska, co u oponenta powyżej. Balans natomiast wyraźnie lepszy. Goryczka jest obecna i zauważalna, choć wciąż dosyć niska trzeba przyznać. Odczuwam jednak wrażenie, że piwo nie jest tak rześkie i świeże, jakby można byłoby od niego oczekiwać. Wciąż daje się je pić, ale te śladowe ilości karmelu, jak również mokry karton i diacetyl działają wyraźnie na jego niekorzyść. Gdyby nie te wady, Tyskie Niepasteryzowane byłoby dzisiejszym zwycięzcą. Niestety z dwojga złego, pojedynek wygrywa nieznacznie Tyskie Klasyczne :)

OCENA: 4/10
CENA: ok 2.50ZŁ
ALK. 5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.10.2018
KOMPANIA PIWOWARSKA

Komentarze

  1. Następny Kopyra nam rośnie ... ale tez dobrze, można oszczedzic czas na czytanie czego innego :P

    OdpowiedzUsuń
  2. These are truly great ideas in concerning blogging.
    You have touched some good factors here. Any way keep up wrinting.

    OdpowiedzUsuń
  3. Yurdum Kitap Kitap Al Kapıda Ödeme

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...