Kilka łykendów
temu, będąc na wycieczce odwiedziłem z Bractwem Piwnym Browar Miedzianka,
położony całkiem niedaleko Jeleniej Góry. Cholernie malownicze miejsce na
totalnym odludziu, ale za to jakie widoki! Panie! Nawet jakiś cycuch był…
;> Sam browar można bez wątpienia zaliczyć do restauracyjnych. Piękny,
nowoczesny, a jednocześnie przytulny, przeszklony i nastawiony na klienta
chcącego odpocząć i napić się dobrego rzemieślniczego piwa.
Oczywiście przywiozłem stamtąd odpowiednie suweniry,
bo w moich stronach nie ma szans na kupno piw z Miedzianki. Jednym z moich
trofeów jest West Coast IPA o nazwie
San FranTrzcińsko. Jak się okazuje Browar Miedzianka na swoich etykietach óczy i wyhowuje (przypomniał mi się "humor z zeszytów" ;p). Jak
można się dowiedzieć z opisu, Trzcińsko to miejscowość u podnóża Gór Sokolich,
poprzecinana wijącą się rzeką Bóbr. Mieścina ta zyskała od licznie
odwiedzających okolicę wspinaczy, przydomek San FranTrzcińsko. Łot i cała
historyja.
W Miedziance mają piwa niefiltrowane, więc na dnie
butelki osadziło się całkiem sporo syfu. Nawet, gdy go nie tkniesz podczas
przelewania, to i tak w szkle ląduje lekko zamglone piwo, co absolutnie mi nie
przeszkadza. Ciecz barwy ciemno złocistej spowija umiarkowanych rozmiarów piana
– średnio ziarnista i średnio trwała, ale za to obficie krążkująca.
W smaku ten łest
kołst nie jest chyba tak wytrawny, jak mógłby być. Co prawda chmielu może i
tu nie brakuje, ale słodu karmelowego też jest dosyć dużo. Finalnie zatem
otrzymujemy piwo średnio gorzkie, słodowo-chmielowe z umiarkowaną, ale jakże
szlachetną goryczką, która trąca fajnym ziołowo-żywicznym sznytem. Niestety w
posmaku wychodzi na wierzch odrobina mniej fajnej łodygowości, że się tak
wyrażę. Tak, karmel jest wyraźnie odczuwalny, a towarzyszy mu nieco biszkoptów
oraz samych ziaren zbóż. Dalej mamy albedo cytrusowe, sporo żywicy z domieszką
ziół, trawy oraz igliwia. Owocowa strona tego napitku jest naprawdę uboga, co
mnie trochę zasmuca. Nie mnie jednak pije się to nawet nieźle. Goryczka z
każdym łykiem staje się jakby silniejsza, co natomiast mnie cieszy.
Pora zarzucić kinola do szkła. Niestety nie mam
dobrych wiadomości. Aromat jest nikły i wątły, niczym obecna kondycja
reprezentacji naszego kraju w piłce kopanej. Owszem, są tu jakieś owoce
tropikalne, ale wciąż jest sporo karmelu, słodu, ciastek i herbatników. Strona
chmielowa jest wyraźnie stonowana, przygaszona. Cytrusów jak na lekarstwo, do
tego kapka żywicy i akcentów leśnych. Nic mi tu nie bucha, nic nie wali pięścią
w nos. Do wytrawności daleka droga. Sorry, ale niedużo mniejsze wrażenia
spotkamy na przykład w Kustoszu IPA z Biedronki. Nie tak miało być (Panie
Nawałka).
San FranTrzcińsko (co za trudna nazwa) to piwo co
najwyżej półwytrawne, pełne w smaku, lekko treściwe ze średniej mocy goryczką,
która jednak sama w sobie jest godna pochwały. Pije się je niezbyt szybko,
głównie ze względu na zbyt uwypukloną słodową stronę z wyraźnym karmelem na
czele.
Powiedzmy sobie szczerze – West Coast to to nie jest. Bardziej East Coast i to jeszcze wcale nie wyrywający z butów. Oczywiście
żadnych większych wad tu nie ma, ale niestety muszę być sumienny. Coś się tu
komuś chyba pomyliło. Nie wiem, może Nawałka układał tutaj recepturę? ;>
OCENA: 5/10
CENA: 10ZŁ (Browar Miedzianka)
ALK. 6,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.07.2018
BROWAR MIEDZIANKA
Komentarze
Prześlij komentarz