Uwaga! To nie jest żadne piwo z chili, jak myślą
niektórzy. Chill, czyli skrót od chillout. Kapujecie? Browar Kormoran
nieco namieszał swoim nazewnictwem, ale mam nadzieję, że tylko wybitnie nie
kumaci byli w błędzie.
Oto nowość prosto od Kormorana. Chill Beer Vermont
Pale Ale. W skrócie – Vermont APA. Zapewne nie jest to pierwsze polskie piwo w
tym stylu, ale z pewnością jedno z niewielu. Chodzi tu oczywiście o połączenie
mętności, soczkowatości i gładkości vermonta
z lekkością i sesyjnością apki. Kormoran
tym samym chciał zadbać o to, by np. po ciężkim dniu pracy uzupełnić
elektrolity zajebiście pachnącym i zajebiście pijalnym piwem (w ilości większej
niż jedno). Z takim właśnie zamysłem powstała seria piw o nazwie Chill Beer.
Tak, to jest na razie pierwsze piwo z całej serii. Wszystkie mają być w
przedziale 10-12,5º Plato. Zaiste zacny to pomyślunek. Ciekawe tylko na ile
wystarczy im pasji i zamiłowania, bo jakoś ostatnio z Podróżami Kormorana nie
jest za różowo. Kiedy będzie następne piwo z tego cyklu??? Nie wiadomo.
Szkoda, że nie podali tu pełnego składu, ale wiadomo
chociaż, że za vermontowską fakturę
ma odpowiadać słód pszeniczny, słód jęczmienny, płatki owsiane oraz płatki
pszenne. Jak widać – na bogato. Zerknijmy zatem, cóż z tego wyszło.
Do wyglądu zastrzeżeń nie mam prócz piany, która jest
znikoma niczym polskie zasiłki. Piwo jest prawilnie mętne, soczkowate,
pomarańczowo-złote w kolorze. Pięknie i apetycznie to wygląda.
Czuć, że to trunek oparty na amerykańcach, ale żebym
zjadł na nim zęby, to bym nie powiedział. Bardziej jest to poziom lepszych koncernowych
wyrobów nowofalowych niż topowych rzemieślniczych. Faktycznie piwo jest lekkie
w odbiorze, bardzo gładkie, rześkie, cytrusowe z subtelnym kwaskiem i fajną,
przyjemną goryczką na finiszu. Lupuliny nie zostają na podniebieniu, dzięki
czemu możemy się cieszyć krótką, niezalegającą i bardzo szlachetną goryczką.
Taką w sam raz, jak to się mówi. Prócz cytrusów moje receptory smaku odbierają
jeszcze sygnały od niewielkich akcentów ziołowych, chmielowych i kwiatowych. Wszystko
oczywiście w bardzo stonowanym wykonaniu, ale w końcu to APA, a nie IPA. Niuanse
słodowe są tutaj mocno wycofane do defensywy, ale z drugiej strony dobrze się
komponują z resztą towarzyszy. Odczucie soczystości jest w zasadzie bez
zarzutu. Piwo nie przelatuje między zębami jak woda, ale z drugiej też strony
zdajemy sobie sprawę, że ekstrakt jest raczej niski (12,5º Blg). Nie powiem, bo
smaczne to jest, choć nie popadam w jakąś wielką euforię.
Pora zarzucić kinola do szkła. Pierwsza wersja Chill
Beer pachnie naprawdę ładnie. Wyraziście, dosyć mocno, wielowątkowo, soczyście.
Przeważają oczywiście owoce stanowiące mieszankę cytrusów i owoców tropikalnych
z mango, ananasem i marakują na czele. Dalej mamy przyjemną i nie nachalną
słodowość typu zbożowo-ciasteczkowego oraz wiązankę kwiatów zmieszaną z nutami
świeżych szyszek chmielu, ziół i akcentów leśnych. Chodzi mi tu głównie o
igliwie sosny, czy innej choinki ;> W tle natomiast buszują echa mandarynek,
brzoskwiń i moreli. Całość pachnie niebywale świeżo i wybitnie owocowo. W tym
aspekcie mamy Vermonta jak się
patrzy!
Piwo jest półpełne w smaku, ale zarazem lekkie na
podniebieniu. Balans jest tutaj idealnie rozłożony. Goryczka w punkt kontruje słodową
stronę, jest niesamowicie gładka i ułożona. Dzięki czemu piwo jest
niewyobrażalnie pijalne. Wchodzi masakrycznie szybko i gładko. Nie trzeba się
modlić nad każdym kolejnym łykiem. Soczystość i całe to odczucie juicy również bez najmniejszego zarzutu.
Podsumowując wyszło z tego całkiem fajne, bardzo rześkie, łagodne, dosyć
smaczne i okrutnie pijalne piwo. Może wielu z Was to zdziwi, ale mam pewne
skojarzenia z Żywcem Session IPA, choć oczywiście tu mętność i faktura są
wyraźnie większe. Ale już sam aromat, a nawet smak są poniekąd bardzo zbliżone.
OCENA: 7/10
CENA: ok 6ZŁ
ALK. 4,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.07.2018
BROWAR KORMORAN
To piwko jest świetne!
OdpowiedzUsuń