Przejdź do głównej zawartości

OKO W OKO - Książęce IPA vs Żywiec Sesyjne IPA


Szanowni Czytacze! Na kanwie popularności (by nie rzec hajpu) ostatniego wpisu z serii Oko w Oko, postanowiłem rzucić Wam kolejne mięcho na pożarcie ;)
No nie mogłem się po prostu powstrzymać. Nie jestem oczywiście pierwszy, ale takiej okazji nie sposób nie wykonać. Cóż lepiej nadaje się do bezpośredniej konfrontacji niż dwa stosunkowo świeże jeszcze piwa, wypuszczone przez złe i podłe koncerny? Dwie niezbyt chwalone, nowofalowe IPY od dwóch największych graczy na polskim rynku. No przecież takie porównanie samo ciśnie się na usta, czy może raczej na język…
Książęce IPA piłem już sporo razy (zarówno z kija, jak i z butelki) i zauważyłem trzy spostrzeżenia. Po primo piwo ma wahania formy (niby normalna rzecz, ale koncernom nie przystoi). Po drugie primo - każde, które piłem było lepsze niż dość wadliwy, testowany na blogu egzemplarz (prawdopodobnie z pierwszej warki). Po trzecie primo – to piwo naprawdę nie jest takie złe. Niby to ma być IPA, ale patrząc na parametry i goryczkę od razu wiadomo, że bliżej mu do Session IPA.
W Grupie Żywiec są bardziej otwarci i chyba świadomi tego co produkują, i swoje najmłodsze dziecko nazwali już prawidłowo, czyli właśnie Sesyjne IPA. W rzeczywistości więc porównujemy tutaj dwie sesyjne ipki, nie oszukujmy się. Nowość z Żywca też już kilka razy w siebie wlewałem, więc jakieś tam pojęcie mam. Za każdym razem piwo fajnie mi smakowało, ale nadmieniam, że warki które piłem miały daty ważności do 24 i 25 września 2018 roku. Wiem, że gro osób najeżdża na ŻIPA, ale ja je szanuję. Smakuje mi i kropka.
Jaram się tym porównaniem, jak małolata pierwszym okresem. Naprawdę jestem ciekaw, kto z tego pojedynku wyjdzie zwycięsko. Po cichu obstawiam Żywca, ale pewności nie mam. Zaczynajmy :)


Książęce IPA

Piwo jest klarowne jak pierwszy z brzegu koncerniak. Barwa przyjemna, typowo złocista, ale nie jakaś blada. Piana średnio obfita, dość drobna, puszysta. Opada umiarkowanie wolno, fajnie znacząc szkło.
W zapachu po staremu. Znam już to na wylot i muszę stwierdzić, że testowana flaszka raczej pochodzi z tych „lepszych warek”. Jest rześko, bardzo wyraziście, no i słodko. Nos w głównej mierze wyłapuje zest owoców cytrusowych, głównie z limonki, a także miąższ z pigwy. Dalej mamy białe owoce (jak przy nowozelandzkim chmielu) oraz coś jakby mango, czy inny tropikalny pierun. Jest też całkiem sporo tradycyjnego chmielu, garstka ziół oraz nieco naszych polskich brzoskwiń. Biszkoptowa słodowość jest dosyć wyraźna, ale fajnie komponuje się z tymi owocami. Tłem sunie niespotykana wcześniej przeze mnie nuta białego wina. Intrygujące to i raczej rzadko występujące przy amerykańskim chmieleniu. Pachnie to bardzo zachęcająco, ale niestety trochę daleko od kanonów stylu.
W ustach białe owoce łącznie z brzoskwinią i morelą wysuwają się na przód, spychając tropiki w daleką otchłań. O cytrusach nawet nie wspomnę, bo w zasadzie ich tu nie ma. Podobnie zresztą jak i goryczki, która jest wysoce homeopatyczna. Okej, coś tam niby majaczy, jakaś ziołowość, jakaś chmielowość, ale to z pewnością dużo poniżej progu, nawet dla Session IPA. Stawkę zamyka nieco mdła słodowość, okraszona nutką żywicy i akcentów leśnych (nie owoców, lecz igliwia). Całość wypada nie najgorzej, ale to wszystko zależy od Waszych oczekiwać. Na pewno jest to dosyć pijalne piwo. Smakuje umiarkowanie dobrze, choć ma kilka widocznych niedociągnięć.

Mhhmmm… Jak je podsumować? Słodkawe, w miarę pełne w smaku i w miarę rześkie piwo (nawet mimo słodyczy). Przyjemnie owocowe, ale szwankujące jeśli chodzi o balans i goryczkę. „Jankesi” objawiają się tu głównie jako różnego rodzaje owoce, minimalizując udział innych pożądanych przy tym stylu akcentów. Podsumowując – trafiła mi się dość dobra warka, ale mimo to szału ni ma. Widać, że to niskobudżetowy koncerniak.

OCENA: 5/10
CENA: ok 4ZŁ
ALK. 5,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 20.08.2018
KOMPANIA PIWOWARSKA


Żywiec Sesyjne IPA

Różnica w wyglądzie jest kolosalna, bowiem Żywiec jest wyraźnie mętny. Może nie jak typowy pszeniczniak, ale z pewnością jak typowy rzemieślniczy napitek. Barwa piwa jest nie tyle złota, co pomarańczowa. Piana nieco grubsza niż w Książęcym, szybciej się dziurawi, ale finalnie utrzymuje się przy życiu podobną ilość czasu.
Zapach z pewnością jest mniej intensywny niż u konkurenta. Wyraźnie inny, choć w zasadzie na równi przyjemny. Tutaj prym wiodą słodkawe owoce tropikalne (ananas, mango), a kwaskowe cytrusy są tylko dopełnieniem i to tylko w formie skórek. Co oczywiście wcale, a wcale mi nie przeszkadza. Drugi plan to dojrzałe morele, mirabelki i brzoskwinie. Jak fajnie, jak europejsko! Daleko w głębi można natomiast odnaleźć kwiaty, szczątkowe ilości żywicy, igliwia sosnowego oraz landrynek. Piwo pachnie tak owocowo, że jak się człek zapomni, to nawet nie zda sobie sprawy z nieznacznej, ale jednak obecności słodu w formie białego pieczywa oraz słabo wypieczonych ciastek. Podoba mi się taki obrót sprawy :D Żywiec pachnie mniej intensywnie, ale nieznacznie wygrywa tą partię. Teraz bitwa na smaki.
Jest to dobrze mi znana warka. Co tu dużo mówić? Są skórki cytrusów (nie za dużo, ale jednak), są nieśmiałe owoce tropikalne, no i niewielka kwaskowość w posmaku. W tle chowają się echa brzoskwiń, moreli oraz ślady igieł sosnowych. Niestety żywica gdzieś wyparowała. Nie będę natomiast wypowiadał się na temat goryczki, bo piwo po prostu jest jej pozbawione. Już Książęce wyraźnie kulało w tym temacie, ale tutaj jest wręcz dramatycznie. Bez ogródek można powiedzieć, że piwo jest słodkawe, a w zasadzie słodko-kwaskowe. Mimo to, wciąż twierdzę, że jest fajnie, że jest nieźle, że jest w miarę rześko i soczyście. Może nie wytrawnie, ale rześko. Ta owocowość naprawdę robi tutaj robotę. Chcąc nie chcąc, ta runda ponownie dla Żywca!
Piwo jest bardzo lekkie w odbiorze i delikatne w smaku, ale patrząc na ekstrakt (12º Blg) naprawdę nie rozumiem tej całej nagonki, że niby jest wodniste i puste w smaku. Smak ma i to bardzo fajny, tyle że za słodki. Zapach też niczego sobie – jest na wskroś owocowy i bardzo rześki. Pijalność również bez zarzutu. Piwko wchodzi jak Red Bull na kacu! Jedynie brakuje mi tu goryczki. Choćby niewielkiej, ale żeby była jakaś kontra do tych owoców i słodowości. To jest największy mankament tego piwa, które nawet mimo tego pije się niezwykle przyjemnie.
Naprawdę będę bronił tego trunku, bo ono broni się zajebistym, jak na koncernowe standardy zapachem. Dla mnie jest to obecnie najlepsze (poza udanymi warkami porteru) piwo z Grupy Żywiec. Oczywiście kładzie Książęce IPA na łopatki. To mówiłem ja – Amator Piwa.

OCENA: 7/10
CENA: ok 4ZŁ
ALK. 5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 25.09.2018
GRUPA ŻYWIEC

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...