Oj ciężki to będzie tydzień. Ciężki pod względem
logistycznym, bo przecież cały czas chodzę do pracy (z wyjątkiem czwartku rzecz
jasna) i nie zawsze mam czas na pisanie recenzji i degustację. No, ale czego
się nie robi dla bloga prawda? ;)
Drugim z kolei piwem z Browaru Tenczynek jest u mnie
Bock, czyli tradycyjny koźlak, należący do Klasycznej Kolekcji. O stylu nie ma
się co rozpisywać, bo jest to coś, co każdy piwosz zapewne dobrze zna, a
przynajmniej powinien znać. Skupmy się zatem na opakowaniu.
Etykiety Kolekcji Klasycznej nie są może jakieś
rewelacyjne, ale z drugiej też strony nie są przesadnie brzydkie. Mamy tu
całkiem sporo przydatnych informacji. Jest pełny skład, wartość IBU, obszerny
opis tego co w butelce, info o food
pairingu, a nawet imię i nazwisko piwowara. Szanuję.
Osobiście koźlaki odbieram bardzo pozytywnie. Swego
czasu, a było to jeszcze sporo przed erą piwnej rewolucji, były to piwa,
którymi się wprost zachwycałem. Półciemna barwa, od groma melanoidów, spory
ekstrakt – to było coś. Teraz, po spróbowaniu setek imperialnych Stoutów, setek porterów bałtyckich i
kilkudziesięciu innych mocarzy, wiem gdzie jest miejsce takiego koźlaka. Ale
spokojnie – wciąż potrafię docenić dobre piwo w tym stylu.
Otwieram i cykam kilka beznadziejnych fotek, by
wybrać właśnie tą najgorszą. Przelewam, a tu zdziwko. Piwo jest bardzo ciemne,
nawet jak na koziołka. Ciemno brązowe, takie brunatne właściwie (na zdjęciu
nawet czarne wyszło). Dopiero pod światło mieni się odcieniami miedzi. Ciecz
została przyzdobiona dość pokaźną czapą piany w kolorze ecru. Niestety piana początkowo zbita i drobna, szybko się dziurawi
i opada szybciej niżbym tego sobie życzył.
Przyznam się bez bicia, że bardzo dawno nie piłem
koźlaka, ale teraz już wiem, że tak naprawdę niewiele straciłem. Oczywiście
Tenczynek Bock złym piwem nie jest. Co to, to nie. Jest zdecydowanie poprawny,
może nawet i w miarę smaczny, ale sprawia jakieś takie niewyraźne wrażenie. A
może ja po porostu zbyt wiele oczekuję? Mamy tu mnóstwo opiekanej słodowości,
jakichś tostów, sporo skórki chleba, ciastek i ciasteczek. Nawet ociupinki kakałka można by się tu doszukać. Całość
oczywiście spowita niewielką, acz wyczuwalną dozą karmelu. Co ciekawe piwo
słodkie nie jest. Swoją obecność bowiem zaznacza bardzo przyjemna chmielowa
goryczka o deklarowanej wartości 32 IBU i ja w to wierzę. Jest to więcej niż
styl przewiduje, ale kto bogatemu zabroni? Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że
jest to najmniej słodki Bock, jaki w
życiu piłem. Niekoniecznie mi to pasuje, ale grymasić nie zamierzam. Dość
dobre, choć nieco monotonne piwo. Spójrzmy co powiedzą moje nozdrza.
Pozwoliłem piwu się porządnie ogrzać, co by oddało
całą pełnię aromatów. Niestety mimo to, wciąż nic mi tu ze szkła nie bucha. Powiedziałbym
nawet, że zapach jest wyraźnie stonowany. Jakiś taki nieśmiały, jak kilkuletnie
dziecko wobec nieznajomych. W zasadzie mamy tu powtórkę tego, co w smaku, ale
troszkę w innej kolejności. Prażone słody również dominują, natomiast drugi
plan to o dziwo słodkawy karmel, który uprzednio pełnił rolę bardziej poboczną.
Dalej mamy dobrze już znane ciastka, herbatniki, tosty i przypieczoną skórkę
chleba. Głęboko w tle chowają się jeszcze niewielkie echa chmielu i nut
kakaowych, co też jest niezmierną rzadkością w koźlakach. I w sumie to by było
na tyle. Zapaszek jest chyba bardziej stylowy, ale wciąż mnie nie kupił. Cały
czas mi czegoś tu brakuje.
Mimo prawilnych parametrów Tenczynek Bock
niespecjalnie zaskakuje pełnią smaku, a już tym bardziej treściwością
spodziewaną przy tym stylu. Owszem, nie można go uznać za wodniste, ale prawda
jest taka, że chciałoby się więcej ciałka. Bardzo zaskakuje mnie ta stosunkowo
wysoka goryczka, która na finiszu wręcz kieruje piwo w stronę wytrawności. Wrażenie
to potęguje jeszcze niewielki udział nut karmelowych, co też jest pewnego
rodzaju ewenementem. Nie piłem chyba nigdy półwytrawnego koźlaka, a tutaj udało
się to osiągnąć.
Zyskuje oczywiście na tym pijalność, która jest w
tym przypadku na bardzo wysokim poziomie. Mimo sporych parametrów piwo znika ze
szkła bardzo szybko. Alkoholu jest całkiem sporo, ale został on idealnie
wkomponowany w całość, więc nie czuć go zupełnie.
Cóż, jak widać jest to autorski projekt nie
trzymający się kurczowo konserwatywnych schematów. Sumarycznie piwo wyszło
nieźle, ale jakoś nie specjalnie mnie urzekło. Ot, do wypicia, ale bez zachwycanie
się nad nim.
OCENA: 6/10
CENA: nieznana
ALK. 6,8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.11.2018
BROWAR TENCZYNEK
Komentarze
Prześlij komentarz