No to lecimy z kolejną odsłoną porównań „Oko w Oko”.
Wpisy z tej serii pojawiają się ostatnio dosyć często, ale nie ukrywam, że
klikacie to całkiem nieźle, a i pomysłów też mi nie brakuje. Choć z drugiej
strony chciałbym też poznać i Wasze typy – jakie piwa mam ze sobą porównać??
Piszcie!
Dziś jak widzicie w ringu stają dwa piwa pszeniczne.
Obydwa klarowne, żeby było ciekawiej. Obydwa z koncernów, żeby było jeszcze
ciekawiej. Kasztelan Pszeniczne versus
Leżajsk Pszeniczne. Piwa oczywiście nie nowe, ale cóż lepiej ze sobą porównywać
niż konkurencyjne napitki w tym samym stylu? I to bardzo rzadkim stylu trzeba
dodać. Kristall Weizen się to zwie po
fachowemu :)
Piłem zarówno jedno, jak i drugie piwo. W ilościach
więcej niż jedno, ale na pewno nie więcej niż… powiedzmy cztery. Za każdym
razem daleko było do zbierania szczęki z podłogi, czy urywania czegokolwiek. Ot,
piwa do wypicia i zapomnienia. Które z nich zatem okaże się lepsze w
bezpośrednim starciu?
BTW, piwo od Carlsberga kiedyś nazywało się
Kasztelan Niepasteryzowane Pszeniczne Klarowne. Teraz zmienili na Kasztelan
Pszeniczne Niepasteryzowane, ale to wciąż to samo piwo.
Kasztelan
Pszeniczne
Z wyglądu perfekcja – barwa przyjemnie złocista,
idealnie klarowna (nie kłamali). Piana oczywiście obfita, ale dość brzydka (średnio
i grubo pęcherzykowa). Szybko się dziurawi, głośno syczy i w ciągu kilku minut
opada do milimetrowej warstewki.
Smakujemy. Ciecz fajnie buzuje w ustach. Bąbelków
jest sporo, ale jeszcze bez przesadyzmów w tym temacie. Owszem, czuć że to
pszeniczniak, ale czuć też taką pewnego rodzaju pustkę. Nie mówię tu o
wodnistości, ale z zamkniętymi oczami bym poznał, że piwo nie jest mętne. Sporo
tu słodu, jasnego pieczywa, biszkoptów oraz nieco pszenicy w oddali. Jest
słodkawo, ale wciąż dosyć rześko. Z tła można wyłapać nieśmiałe echa bananów, drożdży
(nie mam pojęcia skąd), chmielu i gumy balonowej. Całość wypada troszkę
sztucznie, ale w sumie tragedii nie ma. Jak na koncernowe warunki, to nawet
nieźle złożone piwo z tego wyszło. Umiarkowanie smaczne, ale na pewno dobrze
pijalne.
W aromacie także nie ma jakiegoś większego zawodu.
Jest co najmniej poprawnie, choć wiadomo, że chciałoby się lepiej. Zapach jest
umiarkowanie intensywny, ale w sumie dosyć przyjemny jak na doszczętnie
filtrowane piwo. Dominuje pszeniczna słodowość, wspierana akcentami biszkoptów,
gumy balonowej, kwiatów oraz dojrzałych bananów. Całkiem naturalnych trzeba
przyznać. W tle echa białego pieczywa.
Znośnie, w miarę przyjemnie, bez
szaleństw, ale też bez poważnych wad.
Kasztelan Pszeniczne to półpełne w smaku piwo, lekko
treściwe o dość dobrze zaznaczonym pszenicznym profilu. Smakuje i pachnie
przeciętnie, ale z drugiej strony wad jako takich nie posiada. Pije się to w
miarę dobrze. Nie jest zbyt słodko, czuć pszeniczne zacięcie, a przede
wszystkim jakiś smak. A to już coś! Jako alternatywa do jasnych koncernowych
siuśków byłoby jak znalazł.
OCENA:
5/10
CENA:
ok 3ZŁ
ALK.
5%
TERMIN
WAŻNOŚCI: 04.09.2018
CARLSBERG
POLSKA
Leżajsk
Pszeniczne
Jeśli chodzi pierzynkę, to wygląda to w zasadzie
identycznie jak u kolegi powyżej. Barwa też jest złota, ale o jeden ton
jaśniejsza. Taka powiedzmy blado złota.
W smaku Leżajsk to wyraźnie różniące się piwo w
stosunku do Kasztelana. Po pierwsze czuć zieloną butelkę, czyli tzw. skunksa. A
to bardzo niedobrze przy Weizenie. Druga
sprawa, że całość praktycznie nie jest w stylu. Poza nikłą nutą biszkoptów i słodu
pszenicznego nie ma tu nic z pszeniczniaka. Jest skunks, jest też sporo
chmielu, trawy, a nawet liści tytoniu. W oddali majaczy też nieco miodowych
oraz piwnicznych klimatów, więc mamy tu wyraźne utlenienie. Całość wypada mdło,
staro i nieciekawie. Fuj! Bez porównania do Kasztelana.
Zapach jest w zasadzie kontynuatorem nieciekawych
wrażeń smakowych. Piwo pachnie słodko, trochę słodowo, trochę miodowo, a trochę
też chlebkowo-biszkoptowo. Niby jest tam jakaś nieśmiała pszenica, ale to chyba
za mało, by komukolwiek się spodobać. Tu również czuć, że piwo nie jest zbyt
świeże. Co jakiś czas dolatuje do mnie taka specyficzna stęchła, piwniczna
nuta, kojarząca się też poniekąd z mokrą szmatą. Słabizna. Naprawdę żal to
wąchać.
Słodkie nie do zniesienia robi się z czasem to piwo.
Miód rządzi i dzieli. W asyście pojawia się też mokry karton! Jakby mało było
przykrych doznań…
Naprawdę kiepsko to wszystko wygląda. Pełno tu wad.
Widać na kilometr, że piwo jest już w bardzo podeszłym wieku, choć do końca
terminu ważności jeszcze dwa miesiące. Dawno już nie piłem tak okropnego piwa :(
Zwycięzca może być tylko jeden. To prawdziwy nokaut!
OCENA:
2/10
CENA:
ok 3ZŁ
ALK.
5%
TERMIN
WAŻNOŚCI: 25.07.2018
GRUPA
ŻYWIEC
Komentarze
Prześlij komentarz