Moi mili to już ostatnie piwo z cyklu „Tydzień ze
Starym Browarem Kościerzyna”. Piw było sześć, czas leci nieubłaganie, a łezka
się w oku kręci. No, dobra żartowałem z tą łezką…
Generalnie wiecie jak było. Czasem było dobrze,
czasem było źle. Może swoiste podsumowanie zapewni nam Ciemna 10º?
Wydaje mi się, że chyba trochę przekombinowali z tym
piwem. To znaczy z jego nazwą. Tu piszą Ciemna 10º, ale ekstrakt przecież nie
wynosi 10, tylko 11,8%. To jak ja mam to rozumieć do krasnej jędzy?! Zakładam,
że piwem chciano nawiązać do Czech i ich Bohemskiego Ciemnego, zwanego w kraju
„pepików” tmavý ležák. To taki
odpowiednik niemieckiego Dunkela. W
uproszczeniu można domniemywać, że autor miał na myśli ciemną czeską desitkę. Tylko czemu do cholery nie jest
to desitka, tylko niemal dwunastka?
„Hej Gerwazy! Daj gwintówkę, niechaj strącę tę makówkę!” ;)
Przelałem swoje żale i ściski dupy na papier,
tudzież ekran, więc mogę przejść do właściwej części recenzji.
Ciemno brązowe piwo nalewa się z ładną, choć niezbyt
bujną czapą beżowej piany, która jest drobna, puszysta i zwarta. Opada w
umiarkowanym tempie, jednak o lacingu
można tutaj zapomnieć.
Lekkie w smaku piwo sprawia bardzo przeciętnie wrażenie
na podniebieniu. Czuć, że jest to cienkusz – w ciemno z pewnością nie dałbym mu
rzeczywistych prawie dwunastu ballingów. Piwo smakuje raczej jak klasyczna
ciemna desitka. Jest bardzo lekkie,
bardzo łagodne i kompletnie nie inwazyjne. Mamy tu delikatnie opiekaną
słodowość, mamy też tosty, skórkę chleba i odrobinę rozcieńczonej kawy
zbożowej. Tłem natomiast sunie przyjemna, acz wyczuwalna doza szlachetnego
chmielu oraz świeżej trawy. Goryczka niewielka, w sumie ledwo co zauważalna,
jednak piwo słodkie nie jest. Wysycenie średnie w kierunku niskiego. W posmaku
na wierzch wypływa subtelna kwaskowatość. Całość średnio mi smakuje, no ale ja
nigdy nie byłem i raczej nie będę fanem tak delikatnych piw.
Tuż po przelaniu do szkła prawie nic nie czułem
zapachu. Czekałem więc i czekałem. Czekałem, aż piwo się porządnie ogrzeje, a
aromat zyska na sile. Nic bardziej mylnego! Nic takiego nie miało miejsca. To
piwo prawie wcale nie pachnie! Nie żartuję. Majaczy w nim ledwo namacalny
ciemny słód, przypieczona skórka chleba i odrobina prażonego jęczmienia. Nic
poza tym. Nawet jak się mocno skupisz i puścisz przy tym bączka, to i tak nic
więcej tu nie wyłapiesz (prócz swojego bączka rzecz jasna). Taka sytuacja.
Piwo jest tak lekkie i puste w smaku, że aż wodniste
poniekąd. Pełnia smaku… zaraz, zaraz. Nie będę nadużywał tego słowa. Że tu niby
jest prawie 12ºBlg? Bullshit! 10, a
może nawet 9. Na to mogę się zgodzić, ale na nic więcej. Ani to treściwe, ani
wytrawne. Ani słodyczy, ani goryczki. Fakt – piwo jest bardzo sesyjne i w sumie
nawet dobrze pijalne. Wchodzi szybko, ale wrażenia z picia są raczej nikłe. To
znaczy ono nie ma wad sensu stricto.
No, ale ludzie kochani nie tego się spodziewałem. Niby dobrze, że nie jest to
kolejny słodki ulepek w stylu „polish
dark lager”, no ale czeskie tmavé
ma jakiś smak i aromat. Tutaj natomiast jest pustka i nicość. Bezpłciowość,
obojętność, nijakość. Jestem na „nie”.
OCENA: 4/10
CENA: 4,99ZŁ (Delikatesy Centrum)
ALK. 3,9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 17.02.2018
STARY BROWAR KOŚCIERZYNA
Komentarze
Prześlij komentarz