Przejdź do głównej zawartości

MIŁOSŁAW BLACK IPA Z YUZU. Czy dodatki robią robotę?



Nie zamierzam tego ukrywać, więc powiem wprost – Browar Fortuna wziął się za siebie. W Miłosławiu ostro prą do przodu, sypiąc nowościami jak z rękawa, a przy okazji próbując nawiązać „walkę” z malutkimi rzemieślnikami. Warzą naprawdę odważnie. Warzą śmiało!
No właśnie. Najnowszym piwem z serii Miłosława Warzy Śmiało jest Black IPA z Yuzu. Black IPA to zapewne wiecie co to jest, ale yuzu brzmi nieco obco prawda? Otóż wbrew pozorom yuzu, to nie jest żadna chińska metoda szydełkowania, ani nazwisko słynnej japońskiej aktorki porno. Jest to po prostu owoc cytrusowy, podobny trochę do mandarynki, a trochę do cytryny. Widzicie ile się można dowiedzieć pijąc piwo? Parafrazując słynne szkolne powiedzenie – piwo óczy i wyhowóje ;)
Wracając do Black IPA od Fortuny… w składzie prócz suszonej skórki yuzu, mamy jeszcze suszoną skórką dobrze nam znanej pomarańczy oraz trawę cytrynową (trochę mniej znaną, ale już wielokrotnie spotykaną u kraftowców). Do tego dochodzi mieszanka amerykańsko-niemieckich chmieli, których nazwy pozwolę sobie pominąć. Za dużo obcych słówek jak na jeden raz byście przyswoili ;p


Wiem, że strasznie nudzi Was opisywanie wyglądu… Mało nie zasypiacie przy tym akapicie, więc dzisiaj go sobie odpuszczam. Pianka jest solidna jak widzicie, a piwo jest czarne (no prawie że) i niech ta wiedza Wam wystarczy.
Kurde chyba trochę przesadziłem z temperaturą, znaczy że zbyt mocno schłodzone jest to piwo, ale to nic. Minuta osiem i się ogrzeje. Spijam :) Od razu czuć, że brakuje tutaj ciała. Oj, wyraźnie brakuje. Od kiedy to ipę robi się z 13,5ºBlg?! Piwko jest ewidentnie wodniste – karny kutas już na starcie, nie dobrze. Na szczęście dalej jest tylko lepiej. Jankeskie chmiele (oraz niemieckie) robią nam dobrze w buzi. Czuję sporo cytrusów w formie skórek właśnie, są też jakieś żywice, owoce tropikalne, zioła i akcenty leśne. Wszystko to w ekstra świeżym wydaniu. Później do gry włączają się ciemne klimaty, czyli lekka paloność, nieco gorzkiej czekolady, kawy zbożowej i ciemnych słodów. Naprawdę fajnie to smakuje. Ilość bąbelków też mi się zgadza. Całość zwieńczona została przeciętnej mocy, szlachetną goryczką o wypadkowej ciemnych słodów oraz chmieli. Pije się to całkiem wporzo! Jestem na tak :D

Bierem do nosa. Znaczy się wącham. Tu także jest dobrze. Prawie wszystko mi się zgadza. Zapaszek został pięknie wyśrodkowany pomiędzy naleciałościami słodów, a nowofalowych lupulin. Z jednej strony lekko gorzka czekolada, prażone słody, nieco łagodnej kawy ze śmietanką, kakao i prażonej cykorii. Na drugim końcu barykady dumnie pierś prężą wyraźne skórki pomarańczy, cytryny i tego yuzu jak mniemam (uwielbiam tą nazwę). Dalej jest jeszcze pewna doza żywicy, kwiatów i akcentów sosnowych, czy tam świerkowych… zwał, jak zwał. W każdym razie czuć las iglasty, a to jest bardzo fajne. Ogólnie cały ten aromat jest fajny. Taki bogaty i całkiem wyrazisty. Jest co wąchać, jak to się mówi. Jest co propsować. Oba kciuki w górę! No dobra, półtora kciuka w górę, ale to też dużo. Da się tak w ogóle? ;>
Miłosław Black IPA to naprawdę ciekawy, smaczny i przede wszystkim szalenie pijalny eksperyment. Okej, pełnia smaku jest zdecydowanie zbyt niska, lecz poza tym - bądź, co bądź - niegroźnym mankamentem, piwo jest bardzo dobre. Bogate, złożone, dobrze nachmielone, przyjemnie cytrusowe, świetnie zbalansowane, ładnie pachnące, takie wyważone można rzec. Oczywiście goryczka mogłaby bardziej kopać po ryju, ale taka też w tłumie ujdzie. Po prostu zagorzali hop headzi niech lepiej sobie ten trunek odpuszczą. Reszta z pewnością się zadowoli. Owszem, może nie ma tu jakiegoś olbrzymiego pierdyknięcia, ale naprawdę nie ma co narzekać. Dodatki się sprawdziły, a o to przecież chodziło w tym wszystkim.
PS. Ach… gdyby to była „szesnastka” z pewnością byłoby oczko wyżej.
PS 2. Ludzie, zobaczcie jak to pięknie krążkuje! Wiem, że miało nie być o wyglądzie, ale nie mogłem się powstrzymać ;)

OCENA: 7/10
CENA: ok 6.50ZŁ
ALK. 5,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.08.2018
BROWAR FORTUNA

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...