Wstyd się przyznać, ale Stary Browar Kościerzyna
jest mi zupełnie obcym przybytkiem, podobnie zresztą jak wiele innych polskich
(zwłaszcza tych nowych) browarów. Wiem tylko tyle, że jest on browarem
restauracyjnym lub brewpubem, a
Kościerzyna jest niewielkim miasteczkiem w województwie Pomorskim. Na chwilę
obecną taka wiedza mi w zupełności wystarczy.
Na piwa z tego browaru dość niespodziewanie
natrafiłem w Delikatesach Centrum na totalnym zadupiu zwanym Koniecpolem (to
dzisiejsze akurat dokupiłem później w Auchan). Byłem w sporym szoku, zwłaszcza
że craftu było tam więcej. Jednak z
tych nieznanych mi napitków były tylko piwa z Kościerzyny i to w kilku
rodzajach. Dodam, że ich cena była zadziwiająco atrakcyjna. A co robi Amator Piwa,
gdy widzi nieznany mu zestaw piw w okazyjnych cenach? Robi „Tydzień z
browarem…” ;) No właśnie! W sumie cała ta akcja miała miejsce dzięki mojej
kochanej Kasi, która jest wielkim uparciuchem. No, ale w sumie to bez znaczenia
kto dał impuls do działania. Ważny jest efekt.
Niniejszym rozpoczynam „Tydzień ze Starym Browarem
Kościerzyna”. Mam sześć piw do spróbowania, więc będzie się działo ;p
Otwieram i przelewam. Generalnie z piwem jest
problem o czym świadczyło już złowrogie syknięcie, towarzyszące przy zrywaniu
kapsla. AIPA z Kościerzyny jest piwem przegazowanym! Pieni się jak jasna
cholera, co skutkuje pianą o kosmicznych wręcz rozmiarach. W zasadzie w szkle
ląduje niemal sama pierzynka, zamiast piwa. Trzeba potem baaaardzo długo czekać
na możliwość dolewki, bądź chłeptać ową piankę jak kot mleczko ze swojej
miseczki. Jasno beżowa czapa w większości zbudowana jest z dużych i grubych
pęcherzy, lecz o dziwo skubana jest zadziwiająco trwała! A lepi się do szkła
jak tirówka do kierowcy TIRa ;) Dawno
nie widziałem tak zacnego i obfitego lacingu.
Samo piwo wygląda ślicznie. Jest klarowne, a miedziano-rubinowe kolory cudnie
pobłyskują w blasku słońca.
Przejdźmy w końcu do konkretów, bo człek jara się wyglądem,
a tu przecież piwo jest do wypicia. Ze względu na naprawdę długie czekanie,
nasycenie zmalało do w miarę normalnych rozmiarów, choć wciąż czuć wyraźne, ale
drobniutkie podszczypywanie na języku. Już po samym kolorze można stwierdzić,
że to będzie raczej taka słodowo-opiekana ajpa
i z grubsza się to zgadza. W ustach mamy zadziwiająco dużo opiekanej
słodowości, tostów, przypieczonej skórki chleba i herbatników, polanych może
nie szczególnie wielką, ale na pewno wyczuwalną ilością karmelu. Bez obaw mości
państwo – jankeskie chmiele oraz owoce również tu uświadczymy. Może
nieszczególnie w postaci cytrusów, lecz bardziej owoców tropikalnych, a także
nieznacznych owoców leśnych! W tle natomiast buszuje swoista doza akcentów
trawiastych, tytoniowych i ziołowych, zupełnie jakby to była angielska IPA. Jest
też i goryczka - średnio mocna, gładka, dobrze ułożona i raczej niezalegająca.
Jej ziołowo-pestkowy profil niekoniecznie jednak pasuje do piwa typu AIPA, ale
taki jest fakt. Całość pije się dość dobrze, lecz mam wrażenie, że do
prawdziwej amerykańskiej ajpy temu
napitkowi dość daleko.
Jak zatem piwo wypada w aromacie? Niestety również
nie za różowo. Przede wszystkim zapach jest nikły, płaski i zupełnie
niezdecydowany. Nie ma tu mowy o jakimkolwiek buchaniu ze szkła, wulkanach
zapachowych, czy fontannach aromatu. Jest troszkę słodowości, opiekanego
pieczywa, skórki chleba i trochę czerwonych owoców zakrapianych z lekka
niewielką nutką karmelu. Czysto amerykańskich chmieli naprawdę ciężko tu
odnaleźć. Bez cienia wątpliwości w ślepym teście wskazałbym, że to English IPA. W tle pojawia się subtelne
muśnięcie kwiatów i ledwo przebijających się akcentów ziołowych. O ile jeszcze
smak był umiarkowanym rozczarowaniem, o tyle zapach to już prawdziwy cios
poniżej pasa. On nie jest brzydki, tyle że cholernie mało wyrazisty i niemal
zupełnie niestylowy.
American IPA z Kościerzyny to dziwne piwo. Parametry
są niby okej, pełnia fajna, balans bardzo dobry, do tego odpowiednia do stylu treściwość.
Ciecz jest fajnie kontrowana przez wyraźną, dobrze ułożoną, choć niespecjalnie
tęgą goryczkę. Niestety na modłę brytyjską i to jest właśnie największym
grzechem tego napitku. Bardzo mało tu Ameryki, cytrusów nie ma wcale, że nie
wspomnę o jakiejś żywicy. Czerwone owoce
i owoce leśne to w zasadzie jedyny wyróżnik tego piwa. Coś co odróżnia go od
zwykłego angielskiego ESB, czy India Pale
Ale. Nie powiem, bo pije się to dość dobrze. Piwo wchodzi bez oporów, może
ze względu właśnie na tą harmonijną goryczkę. No, ale nie tego przecież
oczekiwałem. Nawet gdybym chciał, to nie byłbym w stanie podciągnąć tego choćby
pod East Coast’a. Dla mnie to
przeciętna angielska IPA. Koniec. Kropka.
OCENA: 4/10
CENA: 7.37ZŁ (Auchan)
ALK. 6,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.12.2017
STARY BROWAR KOŚCIERZYNA
Komentarze
Prześlij komentarz