Przejdź do głównej zawartości

URSA NO GURU

Dzisiaj napiję się piwa z Ursa Maior. Wiem, że to brzmi dosyć nadzwyczajnie, ale zaraz wszystko wytłumaczę.
Bieszczadzka Wytwórnia Piwa ponad półtora roku nie gościła na tym blogu, w zasadzie z bardzo prozaicznego powodu. Po prostu w mojej okolicy pewnego pięknego dnia piwa z tego browaru przestały interesować hurtowników, a być może nieco wcześniej sklepikarzy i w końcu samych konsumentów. Ponoć Ursa Maior wówczas dużo straciła na jakości swoich produktów, chociaż ja myślę, że udział miał w tym także pewien shitstorm na FB. Chodzi o pewną dyskusję klientów z włodarzami browaru, dotyczącą jakości bieszczadzkich trunków. Ech... stare dzieje.
Ostatnio chyba niemal wszystkie sklepy (jak jeden mąż) ponownie skierowały wzrok i zainteresowanie w stronę Wielkiej Niedźwiedzicy. Wystarczyło wypuścić na rynek RISa! Na szczęście nie byle jakiego RISa, bo nie dość, że naprawdę tęgiego, to jeszcze na belgijskich drożdżach. Tym samym Ursa Maior dała piwnej gawiedzi pierwszego polskiego Belgian Russian Imperial Stouta!


No Guru nalewa się ze średniej wielkością pianą o przeuroczej, głębokiej barwie beżu. Piana jest drobna i puszysta, jednak opada, powiedziałbym dość szybko. Po dojściu do domu (jakieś 50 metrów) już niewiele z niej zostało.
Piwo jest czarne i nieprzejrzyste, jednak widywałem w swoim żywocie jeszcze bardziej czarniejsze trunki. Wysycenie raczej nie wymyka się wszelakim standardom – jest niskie i takie właśnie ma być.
Smak został zdominowany przez mleczną czekoladę, tudzież słodkie pralinki nasączone niewielką ilością alkoholu. Chciałoby się, by w tych pralinkach były jakieś owoce, jednak w tym temacie nie jest za różowo. Jak na RISa to trochę mało tu suszonych owoców, które zostały stonowane do naprawdę niskiego poziomu. Jest za to szczypta kawy (ale takiej zbożowej), nieco przypraw oraz sporo ciemnych, lekko palonych słodów, które wnoszą tutaj sporo ciała. W tle pałęta się niezbyt mocna goryczka, będąca wypadkową palonego zboża i alkoholu (chyba koniaku). Etanol jest wyraźnie obecny, a im cieplejsze piwo staje się bardziej dokuczliwy. Sumarycznie średnio mi się to podoba.

Aromat jest wyraźnie przyprawowy, widać że belgijskie drożdże odwaliły kawał dobrej roboty. Nie mniej jednak chyba wolę tradycyjne podejście do tego tematu, bowiem czuję tu goździk, kardamon, cynamon oraz nieco imbiru, przez co całość kojarzy mi się z jakimś piernikiem, a to nie jest fajne. Poza tym mamy tu słodką czekoladę, anyż, brązowy cukier, ciemne, przypiekane słody, karmel oraz odrobinę kawy zbożowej. Depcze im po piętach wyraźna alkoholowa woń, która niestety nie wywołuje u mnie przyjemnych konotacji. Zapach jest mocno rozbudowany, nie znaczy to jednak, że dostaję orgazmu z tego powodu. Cholernie brakuje mi tutaj (suszonych) owoców, które są przecież domeną każdego rasowego RISa. Całość jest bardzo chaotyczna i nieułożona. Czarno to widzę.
Piwo ma dość gęstą fakturę, jest bardzo pełne w smaku i nader treściwe. Baling i słodycz czujemy z nawiązką, co niestety ujemnie przekłada się na pijalność tego napitku. Miałem poważne problemy z opróżnieniem całego sniftera. Tej nieciekawej sytuacji sprzyja niezbyt mocna i alkoholowa goryczka, która dodatkowo jest nieco tępa.
Miało być tak pięknie, ale niestety nie wyszło. Mimo optymalnych parametrów wiele rzeczy do siebie tutaj nie pasuje, dzięki czemu piwo sprawia wrażenie niedopracowanego, chaotycznego, nieułożonego, a być może nawet przekombinowanego.
Innymi słowy kasa poszła się jeb..!
OCENA: 5/10
CENA: ok. 13ZŁ
ALK.9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 29.02.2016
BIESZCZADZKA WYTWÓRNIA PIWA/URSA MAIOR

Komentarze

  1. Miałem bardzo podobne odczucia odnośnie tego piwa :/

    OdpowiedzUsuń
  2. koincydencja zdarzeń jest zastanawiająca :) Dzisiaj przy okazji spraw służbowych odwiedziłem urocze miasteczko Leska. Wspomniany browar leży raptem parę kilometrów dalej więc nie mogłem sobie odmówić. Co prawda urocza Pani namawiała mnie na te napój ale w dniu dzisiejszym skusił mnie Podróżnik i Śnieg na Beniowej. Wielki smakoszem nie jestem ale mi bardzo smakują. Polecam.
    P.S. Wspomniana niewiasta twierdzi, że ponoć wysyłają piwa przez swój sklepik internetowy (??!!) wiec może to być sposób na dotarcie do ich trunków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem o tej internetowej sprzedaży. A miasto nazywa się Lesko, nie Leska ;)

      Usuń
    2. zgadza się - Lesko. W pośpiechu błąd się wkradł. Dzięki za czujność. A w uzupełnieniu, wieczór zakończyłem Renegatem - black ale. Super piwko - polecam.
      Na temat browaru Ursa słyszałem wiele sprzecznych opinii. Sam nie miałem, do wczoraj, okazji sprawdzić. Może miałem farta i trafiłem na ich lepszy okres. Chyba będę musiał skosztować tego RISA

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...