Buzdygana Rozkoszy znajo chyba wszyscy polscy birgicy. Piwo szturmem weszło na rynek
pod koniec zeszłego roku, wywołując powszechny ślinotok oraz bardzo duże
zainteresowanie i przeróżne dysputy wśród przytoczonej wyżej grupy osób. Jedni
jarali się nim jak gimby podczas pierwszego stosunku, innym natomiast piwo
ewidentnie nie podeszło. Inaczej mówiąc, miało ono tyle samo zwolenników, co i
przeciwników (to zupełnie jak w polskim rządzie).
Pomijając paradoksalną nazwę i całkiem ładny dla oka
kartonik, naprawdę nie za bardzo rozumiem, czym się tu tak podniecać? Że
wiórków kokosowych do piwa sypnęli? Przecież nie oni pierwsi. Że kawy do piwa
dodali? Przecież to już było… Parametrami też szczycić się nie sposób, bo
konkurencja co rusz rzuca na rynek coś z trójką z przodu. Tymczasem tutaj mamy
„zaledwie” 24 ballingi. Na widok takiego ekstraktu to można się było
masturbować, co najwyżej w 2013 roku, ale nie dzisiaj.
No dobra, dosyć już tego malkontenctwa, bom piwa
jeszcze do ust nie wziął, a tak trolluje
;p Jeszcze wyjdzie na to, że będę to wszystko musiał odszczekać, bo Buzdygan
zrobi mi z dupy jesień średniowiecza.
W tym momencie już sobie je popijam, mlaskam i się
oblizuje, bo naprawdę jest po czym. Bardzo to smaczne, gładkie, dosyć gęste i cholernie
pełne w smaku. Piwo długo spływa w dół przełyku, wyraźnie osadzając się na jego
ściankach. Jest wyraźnie słodko, czekoladowo, kakaowo, ale też i kokosowo. Tak,
wiórki zrobiły tutaj robotę, a że ja je bardzo lubię, no to mam powód do
oblizywania się. Paloność na dość sporym poziomie. Jest czarno, z takim
przyjemnie palonym słodem i przypalonym karmelem w posmaku. Kawa też daje o
sobie znać, ale jakoś ciężko się jej przebić przez solidną, wysoce słodyczkową
zaporę. Co ciekawe piwo wcale nie jest mulące, czy jakieś zaklejające. O dziwo
wchodzi bardzo dobrze. Delikatnie rozgrzewa od środka, ale sumarycznie etanol
jest świetnie ułożony i zupełnie nieinwazyjny. Nic mnie tu nie piecze, nie
pali, nie drażni. Naprawdę bardzo miło mi się to chłepta. Jestem na tak!
W zapachu również nie mogę się do niczego doczepić.
Piwo pachnie wyraziście i bogato. Alkohol jest zupełnie nieobecny, za co należy
głośno przyklasnąć. Może nie ma tu jakiejś olbrzymiej złożoności, ale i tak
jest bardzo dobrze. Też słodko, też czekoladowo z wyraźnymi akcentami
rozpuszczalnego kakao, wiórek kokosowych oraz lekko palonych słodów. Dalej mamy
nieco melasy, karmelu oraz kawy bez śmietanki. Ta kawa generalnie niewiele tu
zmienia, ale przypomina przynajmniej, że to wciąż RIS, a nie jakiś pierwszy
lepszy, słodki ulepek.
Naprawdę jest się czym zachwycać. Powaga! Buzdygan
Rozkoszy to kawał wyśmienitego napitku o bardzo fajnej pełni, przyjemnej
gładkości, doskonale ułożonym profilu i wielu innym zaletach. Owszem, nie ma tu
olbrzymiej gęstości, czy nut beczkowych, ale jak na zwykłego RISa z dodatkami
jest naprawdę doskonale. Zwłaszcza, że dodatki czuć bardzo wyraźnie. Szczerze,
to nawet nie mam za bardzo punktu zaczepienia, by się do czegoś przyczepić. No
może ta słodyczka jest z czasem nieco męcząca, ale ja przecież lubię napitki
stojące po słodszej stronie mocy. Dla mnie bardziej męczące są piwa zadziorne,
takie mocno charakterne skurczybyki, które spuszczają mi łomot podczas picia. Tu
jest grzeczność, ułożenie, szlachetność, gracja, szyk i elegancja.
Chyba jednak muszę odszczekać tą moją krytykę ze
wstępu posta: hau, hau, hau ;)
Oczywiście wynikała ona z czysto teoretycznych
przesłanek, ale fakt jest faktem – Buzdygan Rozkoszy to kawał zajebistego piwa!
OCENA: 8/10
CENA: ok 16ZŁ
ALK. 8,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.12.2018
BROWAR HARPAGAN//BROWAR CZARNKÓW
Pyszne piwo.Nie jest to Bounty w płynie jak niektórzy twierdzą ale solidna podstawa okraszone delikatnymi płatkami kokosa.Ciekawe jak smakowałoby niepasteryzowane?Jednak pasteryzacja zawsze coś tam z piwa nam zabierze. Spokojnie bez wyrzutów sumienia mogę polecić do powolnej degustacji. Fajnie że jest lekko słodkawe i przyjemnie klejące w ustach.Jak będzie się starzeć to piwo jest zagadką ale świeże już jest gotowe, masz to pij, nie czekaj
OdpowiedzUsuń