Przejdź do głównej zawartości

SPECTRUM Bourbon BA z Browaru Szpunt


Browar Szpunt rzadko gości w mych skromnych progach, a szkoda, bo jest to kontraktowiec o dość uznanej i stabilnej pozycji. Inaczej mówiąc – jest poważany i szanowany na naszym krajowym pierdolniku, zwanym piwnym środowiskiem. Browar ostatnimi czasy wypuszcza na rynek takie perełki, że grzechem byłoby obok nich przechodzić i nie sięgnąć po nie.
Jak widzicie dziś na tapecie ląduje Spectrum BA. Jest to nowsza wersja starszego Spectruma (bez tych dwóch literek z tyłu). Pierwowzór był zwykłym RISem, ten drugi natomiast jest tym samym piwem, ale starzonym w beczce po bourbonie, konkretnie po Jacku Danielsie. Takiej informacji nie znajdziemy na butelce, ale zapytałem wujka Gugla i potwierdził. Z pozoru mamy tą samą etykietę i ciężko te dwa piwa odróżnić. Jednakże szukajcie małego dopisku „Barrel Aged” na froncie z lewej strony. Poza tym wersja beczkowa to mała butelka, a podstawka to flaszka półlitrowa, więc pomylić nie sposób.
Warto odnotować, że piwo zostało uwarzone na bazie receptury Piotra Tomaszewskiego, który zdobył I miejsce w kategorii RIS na KPD 2014 w Żywcu. Ponoć obecnie należy on do ekipy browaru (jeśli się mylę, to mnie poprawcie). 


Bardzo mi się podoba ta nowa szata graficzna Szpunta, która zaczęła się bodajże od piwa Wormhole. Holograficzny, mieniący się paletą barw wzór graficzny na jednolitym tle, to naprawdę małe dzieło sztuki. Trudno uchwycić ten efekt obiektywem, dlatego polecam spuszczać się nad etykietą nie przed ekranem komputera, a trzymając piwo w ręce. Oczywiście w lewej, bo prawą będziecie mieć zajętą ;> No chyba, że ktoś jest leworęczny…
Jak to zwykle bywa – piwo po leżakowaniu w beczce jest nisko wysycone, tym samym pieni się bardzo słabo. Nie inaczej jest w tym przypadku, dlatego ten akapit pomijam i przechodzimy do konkretów.
Mniam, mniam, mniam. Ależ to smaczne. Prawilnie gęste i gładkie zarazem. Czekoladowo tu jak w fabryce Ferrero, czy innego Nestle. Troszkę kawusi też się tu znajdzie, ale nie należy ona do super mocnych i super gorzkich. Dalej mamy kakao, prażone słody, jakieś pralinki, ciemne pieczywo, karmel i ciasto brownie. Beczka objawia się delikatnymi nutami waniliny, starego dębowego drewna oraz whisky. Bourbonowe klimaty są jednak bardzo subtelne, ale tworzą z risową podstawą nader zgrany duecik. Palona goryczka sprawia raczej mizerne wrażenie, choć całość nie wypada jakoś bardzo słodko. Owszem jest deserowo, ale nieprzesadnie słodko. Alko siedzi sobie cichutko w kącie i zbytnio się nie udziela. Coś tam oczywiście nas smyrnie w podniebienie, ale jasno trzeba powiedzieć, że jest to piwo bardzo szlachetne i dobrze ułożone. No i przede wszystkim cholernie smaczne i wielowątkowe. Oba kciuki w górę! :D
W zapachu jest bardzo podobnie, więc chyba nie ma potrzeby wypisywania tego wszystkiego po raz drugi. Jest słodko, jest ciemno (ale nie czarno), jest deserowo. Tutaj wpływ dębowej beczułki po bourbonie jest nieco bardziej wyraźny. Wanilia głośniej krzyczy, podobnie jak akcenty mokrego dębu i słodkawej amerykańskiej whisky. Po całkowitym ogrzaniu pojawiają się nawet bardzo przyjemne tony suszonych ciemnych owoców! Reszta towarzystwa w zasadzie bez zmian. Całość pachnie intensywnie, bogato i szlachetnie. Alkoholu ponownie trzeba ze świecą szukać, a i ta może nawet nie pomóc. Cholernie dobrze ułożone jest to piwo. Jestem pod wielkim wrażeniem.
Spectrum BA to piwo złożone, bogate w doznania, bardzo pełne w smaku, treściwe, poniekąd też grzeczne i łaskawe dla naszych kubków smakowych. Próżno szukać tu zadziorności, wielkiej paloności, czy charakteru prawdziwego killera. Goryczka krzywdy nam nie wyrządzi, alkohol tym bardziej – ułożenie, to jedna z podstawowych zalet tegoż napitku. Wpływ kontaktu z drewnem nasączonym amerykańską łychą, nie jest może szalenie wyrazisty, ale jak najbardziej wystarczający. Nie zdominował on Spectrum, tak jak to niekiedy działo się z innymi piwami.
Końcowe orędzie brzmi – bardzo smaczne piwo. Złożone, wybitnie degustacyjne, deserowe. Takie do cmokania i kontemplowania nad niepewnymi losami tego świata. Gorąco polecam.
OCENA: 8/10
CENA: ok 25ZŁ
ALK. 9,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 15.03.2018
BROWAR SZPUNT//BYTÓW BROWAR KASZUBSKI

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak