Przejdź do głównej zawartości

WIELKI TEST PIW TYPU DESPERADOS



Wielki Test Piw Typu Desperados, Wielki Test Piw Aromatyzowanych Tequilą, Wielki Test Piw o Smaku Tequili. To chyba wystarczające zajawki, by każdy piwny Janusz się pokapował o co mi chodzi. Wspólną ich cechą jest dodany aromat tequili, a przy okazji cały szereg różnych substancji chemicznych. Bazą jak sądzę jest tu zwykły jasny lager, który i tak finalnie nie odgrywa praktycznie żadnej roli.
Tequila to słynna meksykańska wódka produkowana ze sfermentowanego soku agawy niebieskiej. Istnieje wiele jej odmian, a niektóre z nich są nawet przez kilka lat leżakowane w dębowych beczkach po bourbonie, whisky, sherry, czy koniaku.
Przymierzałem się do tego tematu jak pies do jeża, czy saper do bomby. Plan był prosty, ale z wykonaniem jak zwykle spore problemy. Główny problem jak zwykle tkwił w zapewnieniu sobie odpowiedniego materiału do testu. Zebranie wszystkich tego typu piw jakie przyszły mi do głowy, okazało się oczywiście niewykonalne z bardzo prostego powodu – niektóre po prostu przestały być produkowane. Mam tu na myśli na przykład takie wynalazki jak Sombreros, czy Pedritos. Z aktualnie dostępnych natomiast nie udało mi się zdobyć Salitosa. No, ale rzecz jasna co jakiś czas pojawia się na rynku kolejna podróbka Desperadosa, więc pustka zawsze jest wypełniania czymś innym. To zupełnie jak w życiu, można by rzec. 


Drugim moim dylematem było pytanie, jak mam te piwa w ogóle oceniać? Bo jak większość z Was wie, nie jestem smakoszem piw aromatyzowanych. Tym bardziej, że czytając skład takiego Desperadosa odniosłem wrażenie, że przy jego produkcji zatrudniono nie piwowara, lecz chemika. Kolejna kwestia to dosyć jednowątkowy smak, który sprawia, że poszczególne piwa różnią się od siebie bardzo nieznacznie, co oczywiście utrudnia ocenę. Finalnie skupiałem się głównie na pijalności i jako takim balansie. Starałem się doceniać piwa, które są mniej słodkie, bardziej kwaskowe i jak najmniej zdominowane przez aromaty tequili, czy jakiekolwiek inne dodatki. Bo jak wiecie, typowych smaków piwnych w tych napitkach bardzo ciężko się doszukać. W zasadzie to one nie smakują wcale jak piwo, które znamy na co dzień. Bardziej przypominają jakiś napój, czy soczek cytrusowy. Co też jest rzeczą mogącą budzić zdziwienie, bowiem przecież słynny meksykański destylat wcale nie smakuje cytrynowo. Oczywiście istnieje powszechnie znany rytuał spożywania tequili, w którym pojawia się plasterek limonki, czy cytryny i to zapewne do tego nawiązuje smak wszystkich piw o smaku tequili.
Zwykłego Desperadosa i jego dwa kolejne wcielenia znają chyba wszyscy. Od wszelakiej gimbazy i piwnych hipsterów poczynając, na stałych bywalcach osiedlowej monopolki kończąc. To od niego wszystko się zaczęło, już dość dawno temu, bo w 2004 roku. Tak więc określenie, że wszystkie inne piwa o smaku tequili są podróbkami Desperadosa, jest jak najbardziej zasadne. Jego historia sięga 1995 roku i francuskiego Browaru Fischer, należącego podobnie jak Grupa Żywiec do Heinekena. Warto tutaj podkreślić, że jest to pierwsze na świecie piwo o smaku tequili! Oczywiście to, co kupujemy w polskich sklepach jest warzone nigdzie indziej jak w Żywcu. Ciekawostką jest, że obok francuskiego Fischera to jedyne obecnie miejsce, gdzie warzony jest Desperados.
To tyle tytułem wstępu. Pora zakasać rękawy i przejść do meritum :)

DESPERADOS


Zaczniemy od klasyka, co by wyrobić sobie kubki smakowe i mieć jakiś wzorzec do ich kalibracji.
Zwykły Desperados operuje rześkim, słodkim i cytrynowym aromatem ze skórką pomarańczy, tequili i bergamotki w tle. Skojarzyło mi się to bardzo z herbatą Earl Grey, co w sumie nie jest takie złe. Pachnie nader intensywnie, ale jak dla mnie zbyt sztucznie.
Jest to raczej słodkie w smaku piwo, zaledwie minimalnie słodowe, mocno wysycone CO2. Cytrusów jest tutaj bardzo dużo, a na finiszu pojawia się też lekka cytrusowa goryczka o cechach skórkowego albedo. Gdzieś pomiędzy to wszystko sprytnie został wpleciony dosyć przyjemny kwasek, który poniekąd balansuje ów napitek.
Sumarycznie jest tak sobie, choć nie powiem, bo pijalności nie można temu odmówić.

OCENA: 4/10
CENA: ok 4ZŁ
ALK. 6%
GRUPA ŻYWIEC


TEQUILER


Tequiler kojarzy mi się trochę ze słowem killer i w sumie być może jest to nawet zabieg celowy. Jest to piwo warzone specjalnie dla sieci sklepów Żabka przez grupę Sulimar.
W aromacie jest bardzo podobne do Desperadosa, a więc jest cytrynowo, rześko, kwaskowato. W tle homeopatyczne ilości bergamotki, herbaty oraz tequili.
Smakuje trochę inaczej niż pierwowzór, ale niestety wcale nie lepiej. Są oczywiście cytrusy, kwasek cytrynowy, czuć też sztuczne słodziki oraz cukier. Całość mniej kwaskowa niż oryginał, ale też nieco mniej sztuczna. W posmaku na wierzch wychodzi bardzo delikatna goryczka, która jednak nie ratuje piwa od wyraźnej słodyczy.

OCENA: 4/10
CENA: 2.79ZŁ (Żabka)
ALK. 6%
BROWAR CORNELIUS/SULIMAR


DESPERADOS NOCTURNO


Czym różni się od wersji klasycznej? Dodatkiem aromatu ciemnego rumu, a reszta w zasadzie pozostaje bez. Aha – podniesiono tutaj woltaż o jedno oczko ;)
Czy Nocturno jest lepsze niż zwykły Desperados ciężko jest mi powiedzieć. Piwo jest z lekka ciemniejsze, ale pachnie wciąż jebitnie cytrusowo, kwaskowo z subtelnym tłem w postaci lekkiej słodowości, tequili oraz rumu. No chyba, że to tylko moja autosugestia… Zapaszek jest bardzo wyrazisty i sprawia takie delikatnie opiekane wrażenie.
W smaku atakuje nas wysokie wysycenie, ale też i przyjemny kwasek, skórka pomarańczy, nuty tequili i bergamotki. Na horyzoncie majaczy lekka słodowość, a w tle pojawia się niewielka doza skórkowej goryczki. Całość rześka, ale niestety wciąż wyraźnie sztuczna.

OCENA: 5/10
CENA: ok 4ZŁ
ALK. 7%
GRUPA ŻYWIEC



CORTES


Cortes to wyrób grupy Van Pur, ale nie wiem gdzie jest dokładnie warzony. Może być nawet w kilku browarach jednocześnie.
Już na wstępie powiem, że piwo to w miarę znacząco różni się od pozostałych. Wciąż jest bardzo owocowe, ale w zapachu przeważają w nim akcenty jabłkowe nad cytrusowymi. Tequili natomiast nie odnotowałem wcale. Całość pachnie dosyć naturalnie, w sumie nawet całkiem nieźle.
W smaku mamy średni poziom wysycenia okraszony w głównej mierze skórką pomarańczy. Mimo wszystko jednak piwo smakuje dosyć słodko i jest póki co najmniej kwaskowe ze wszystkich czterech dotąd konsumowanych. Na finiszu majaczy delikatna cytrusowa goryczka, więc z balansem strasznej tragedii nie ma.

OCENA: 6/10
CENA: 2.69ZŁ (Auchan)
ALK. 6%
VAN PUR


DESPERADOS RED


To trzecie już w tym zestawieniu wcielenie słynnego Desperadosa. Tym razem dostajemy czerwonawe piwo o smaku tequili, guarany i cachaça. Klimaty guarany pochodzić mają z ekstraktu, reszta to oczywiście aromaty. Guarana to roślina pnąca rosnąca w Brazylii, której ekstrakt często spotykamy też w napojach energetyzujących. Zawiera w sobie cztery razy więcej kofeiny niż ziarna kawowca! Cachaça natomiast to podobny w smaku do tequili i rumu, popularny w Brazylii alkohol, destylowany z fermentowanego soku trzcinowego.
Piwo niezbyt intensywne w zapachu, ale jakże rześkie i przyjemnie kwaskowe. Dominują  w nim akcenty czerwonej porzeczki i guarany. W tle mamy nuty granatu oraz żurawiny. Całość pachnie dosyć naturalnie i totalnie odmiennie od wersji klasycznej. Podoba mi się.
W smaku obserwujemy bardzo wysokie wysycenie. Czuć czerwone owoce, guaranę i kwasek cytrynowy. Piwo nie jest słodkie, lecz przyjemnie kwaskowe oraz rześkie. W sumie to smakuje jak oranżada Hellena! Tequili nie czuć wcale. Goryczki praktycznie nie ma, ale piwo jest bardzo pijalne. Zdecydowanie różni się od pozostałych. Smakuje mi :)

OCENA: 7/10
CENA: ok 4ZŁ
ALK. 6%
GRUPA ŻYWIEC


ARGUS EL BRAVOS


Warzony przez nie wiadomo kogo dla sieci sklepów Lidl.
W aromacie jest wyraziście, cytrusowo, skórkowo. W oddali majaczą echa tequili i mandarynki. Chemiczność na niskim poziomie. Tutaj też mam skojarzenia z herbatą Earl Grey. Piwo pachnie bardzo rześko i przyjemnie kwaskowo. Podoba mi się taki obrót sprawy.
Mamy tu średnie wysycenie bąbelkami, co w moim odczuciu wydaje się być optymalne. Piwo jest lekko słodkie w smaku, ale też lekko kwaskowe zarazem. Są subtelne cytrusy, ale samej tequili raczej nie odnotowałem. Czuć też dość wyraźnie słodową podstawę, a to znak, że nie przegięli tutaj z dodatkami. Goryczka jest symboliczna, taka skórkowa. Mimo to stwierdzam, że jest to najbardziej zbalansowane piwo ze wszystkich dotychczasowych. Smakuje całkiem nieźle, w miarę naturalnie, jest dosyć pijalne, ale wciąż żadnego szału nie robi. 

OCENA: 6/10
CENA: 2.79ZŁ (Lidl)
ALK. 6%
BROWAR: ?


KUSTOSZ O SMAKU TEQUILI


Stosunkowo nowy napitek do kupienia oczywiście tylko w Biedrze, bo to Kustosz. Tu sprawę rozwiązano nieco inaczej – 96% zawartości puszki to piwo o smaku tequili (już z aromatem), a 4% to napój o smaku cytrynowym (rzecz jasna także z aromatem, słodzikiem i innymi pierdołami). Dziwne podejście, ale przecież finalnie to ten sam *uj, tylko w innym opakowaniu ;)
Kustosz kusi limonkowo-cytrynowym zapachem ze wstawkami dojrzałych mandarynek. Pachnie to bardzo intensywnie, ale dość monotonnie. Tequili zero. Nadmierny kwasek cytrynowy oraz duża nienaturalność to jego główne wady. Poza tym jest ok.
W smaku jest bardzo kwaskowo, rześko i mocno limonkowo. W tle cichutko siedzą echa mandarynek oraz jasnych słodów. Mamy tu wysokie wysycenie i dość wyraźną sztuczność. Goryczki zero, podobnie jak klimatów tequili. Całość jest taka sobie. Nie ma się czym zachwycać.

OCENA: 5/10
CENA: 1,99ZŁ (Biedronka)
ALK. 6%
BROWARY ŁÓDZKIE


TEQUILA BEER


Tu również jest problem z namierzeniem producenta, a ja nie zamierzam się bawić w detektywa.
Piwo oferuje znany już aromat skórek cytrusowych. Słodu brak, podobnie jak skojarzeń z tequilą. Pachnie to dosyć intensywnie i w miarę naturalnie. Zapach jest wyraźnie kwaskowy, mało słodki. W tle majaczą minimalne cienie bergamotki. W sumie pachnie to jak jakaś lemoniada.
W ustach czujemy wysokie wysycenie. Dominują cytrusy o skórkowych klimatach. Jest silny kwasek, albedo skórkowe i nieco słodu w tle. Akcenty tequili są bardzo nieznaczne. Goryczka nieduża, ale zauważalna, dzięki temu balans jest całkiem niezły. Piwo sprawia przeciętnie sztuczne wrażenie, a pijalność nie jest wcale taka najgorsza. Mimo wszystko trunek z Tesco nie wyróżnia się na tle pozostałych oponentów.

OCENA: 5/10
CENA: 1,99ZŁ (Tesco)
ALK. 6%
BROWAR: ?


PODSUMOWANIE

No jak już mówiłem nie jestem smakoszem tego typu piw, czy raczej pseudopiw. Co zresztą widać jak dłoni po moich ocenach. Znamiennie jest to, że zwykły Desperados, który uchodzi wręcz za napitek kultowy w niektórych kręgach, u mnie dostał najsłabszą notę. Co więcej najbardziej podeszły mi te piwa, które najbardziej różnią się od niego. He he. To już samo mówi za siebie…
Ze spraw ogólnikowych należy jeszcze wspomnieć, że tak naprawdę te napitki są do siebie cholernie podobne. Różnią się tylko niuansami. Oczywiście wyjątkiem jest mój faworyt tegoż zestawienia, czyli Desperados Red, który znacząco odbiega od reszty tej hołoty ;) I to właśnie dzięki temu dostał wg mnie zasłużoną, dość wysoką notę.
Kolejną rzeczą, którą warto zauważyć jest fakt, że nie zawsze piwo najdroższe będzie smakować nam najlepiej. Skoro za mniejsze piniondze możemy kupić coś bardzo podobnego, czy jak w tym wypadku nawet lepszego, to po co przepłacać? A tak generalnie to stwierdzam, że te wszystkie Desperadosy to piwa dla… desperatów! :p

Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe Wielkie Testy – zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Komentarze

  1. ARGUS EL BRAVOS - PIŁEM i ŻYJĘ ..., tak z Lidla, uważam to za bardzo dobry wybór na grilla, na mecze itd..., zarówno na ciepło jak i na zimno, ...i przynajmniej czuć smak , nie tak jak w zwykłych nudnych piwo-sikaczach smakujących jakby się zmęczony pracą pracownik odlewał do butelki przed zamknięciem, ...więc nie jest to piwo dla desperatów szukających piwopodobnych trunków z promocji za 1,49 do 1,99 w plastikowych butelkach TYLKO DLA PRAWDZIWYCH SMAKOSZY PIWNYCH tj. DLA LUDZI Z KLASĄ, KASĄ I GUSTEM! TEQUILA CZŁOWIEKU ..:) ...nie przegiąłem z opisem ? jak tak to sorry ale po kliku ARGUS EL BRAVOS nieźle KOPIE w sumie podobno napięcia się sumują więc 6x 6vol = 36Vol a to już spora różnica potencjałów

    OdpowiedzUsuń
  2. Browar Amigo z holenderskiego Aldika smakuje lepiej od Desperadosa i jest tanszy o polowe.... Adios amigos

    OdpowiedzUsuń
  3. Delikatne, łagodne jak "nie-piwo", można wypić i na ciepło do grila, ale za tą cenę to tylko dla Desperatów!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz