Pod koniec czerwca na półki sklepowe trafił nowy
Żywiec, o którym dowiedziałem się zupełnie przypadkiem. Po prostu na niego
trafiłem (w Tesco bodajże). Wytrzeszczyłem lekko prawą gałkę oczną, po czym wzruszyłem
ramionami i poszedłem dalej, myśląc sobie, że nie będzie to nic wartego uwagi
prawdziwego beer geeka.
Mijały dni, a
może nawet tygodnie, gdy wtem Kopyr zrobił na swoim kanale drugi Wielki Test American Wheat. No i nowy Żywiec
pozamiatał! Niemalże zajął drugie miejsce, lecz ostatecznie było to trzecie
miejsce na podium! Wśród dziesięciu piw trzeba dodać. Reszta to oczywiście same
piwa craftowe z bardzo znanych
browarów. Można? Można.
Powoli, powoli również od innych blogerów (i nie
tylko) docierają sygnały, że nowy Żywiec Amerykańskie Pszeniczne to naprawdę zacny
napitek, w zasadzie trzymający poziom naszych rzemieślników. Tyle, że jest o
połowę tańszy :D No i jest z koncernu! Tego złego i niedobrego koncernu, co to
zamiast piwa produkuje rozwodnioną brzeczkę na wpół z pomyjami ;)
Wpierw rzut okiem na opakowanie. Etykieta jak to od
tych „lepszych” Żywców. Graficznie spoko, tylko ten kolor jakiś taki nijaki,
mdły. Nie wiem co to jest, jakiś beż? Zawartość goryczki przedstawiona jest w
formie szyszek (like), jest
temperatura serwowania (chyba ciut za niska), no i oczywiście szklanka zmieniająca
kolor, gdy piwo osiągnie pożądaną zimność, czy też lodowatość. Karny kutas z
pewnością należy się za brak pełnego składu! A wydaje mi się, że na niektórych
Żywcach jest pełny skład. Czy tylko mi się wydaje? Czekam na Wasze komentarze.
Nowość od Żywca wygląda całkiem spoko. Jasno złota,
wręcz blada barwa idealnie celuje w styl American
Wheat. Piwo jest oczywiście wyraźnie zmętnione, a pieni się jak szalone! Czapa
śnieżnobiałej piany rośnie jak głupia. Pierzynka jest średnio ziarnista i dość
trwała. Niespiesznie opadając solidnie koronkuje nam na szkle. Piwo punktuje
już na stracie. Wery najs.
Pijemy. Wysycenie umiarkowanie wysokie, drobne,
perliste. Piwo sprawia wrażenie lekkiego
i w sumie jest takie (11,5° Plato). Faktycznie cytrusy (cytryna,
limonka) są tutaj obecne, ale ich poziom nie jest jak dla mnie jakiś szalenie
wysoki. Chodzi tu bardziej o skórkowe klimaty niż o sam miąższ. Mimo to i tak
jest nieźle. W pierwszym akordzie na języku można wyczuć przyjemną
kwaskowatość, która po chwili ustępuje miejsca przyjemnym nutom słodowym, spod
znaku pszenicy oczywiście, ale też słodkawych biszkoptów i jasnego pieczywa. Rolę
tła pełni lekka chmielowość (taka wiecie, tradycyjna) oraz raczej niespotykana
w tym stylu przyprawowość o minimalnie pikantnym charakterze. Nie mam pojęcia,
czy to robota belgijskich drożdży, czy jakiegoś dodatku (np. aframonu), bo
jedno i drugie nie pasuje mi do koncernowego piwa. Przez tą przyprawową nutę
troszkę zalatuje to Saisonem, który
zresztą jest w ofercie Żywca. Całość smaczna, świeża i orzeźwiająca. Dobra
robota!
Teraz czas na małe wąchanko, a może nawet i duże
wąchanko. To, że aromat jest silny i wyrazisty, to wiedziałem już po
odkapslowaniu butelki. Niestety po dwudziestu minutach stwierdzam, że zapach
trochę stracił na sile, choć wciąż nie jest najgorzej. Chyba nie będzie zbyt
odkrywcze jeśli powiem, że pachnie mi to skórką cytryny, limonki i pomarańczy. A
nieco z tyłu trzymają się tony słodkawej pszenicy, chlebka oraz chmielu. Gdzieś
daleko w głębi majaczy subtelna trawiastość, zwiewna przyprawowość oraz niespodziewana
tutaj nutka igieł sosnowych - zupełnie jak w Miłosławiu APA.
Żywiec Amerykańskie Pszeniczne to lekkie, rześkie
piwo o stosunkowo niewielkiej pełni smaku (taki styl po prostu). Ciała nie ma
tu za wiele, lecz do wodnistości daleko mu, jak mnie do objęcia funkcji Prezesa
Rady Ministrów. Pije się to szybko i przyjemnie, bo smak i zapach naprawdę
dobrze się spisują. Co prawda można by się doczepić do paru niewielkich
mankamentów (między innymi do tej przyprawowej nuty niewiadomego pochodzenia),
lecz w sumie po co? Jak na koncernowe piwo, to naprawdę jest bardzo dobrze.
Cieszy mnie to, że nie zrobiono tego na pół gwizdka.
Widać, że się przyłożyli. Wyszło z tego całkiem dobre piwo. Może wielkiego
szaleństwa w nim nie ma, ale za te pieniądze jest naprawdę spox :)
OCENA: 7/10
CENA: 4ZŁ (monopolowy)
ALK. 4,9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 13.12.2017
GRUPA ŻYWIEC
pełne zaskoczenie
OdpowiedzUsuńnie przepadam za piwami pszenicznymi ,ale będąc na wakacjach zobaczyłem w jakiejś restauracji ,a ponieważ nie było na czym oko zawiesić spróbowałem czegoś co pierwszy raz widziałem
na wakacyjną posiadówkę gorąco polecam
generalnie rzadko piję piwa koncernowe/najwyżej właśnie z Żywca -porter ,apa,bock/
nadmieniam ,że racenzję Kopyra zobaczyłem dopiero po spożyciu ,i też byłem zaskoczony wynikami.
według mnie Żywiec zatrudnia paru ludzi którzy coś myślą i zmierzają w dobrym kierunku.
mimo mojego sceptycznego podejścia do koncernów-dobra robota
Hit, czy shit? To wzięte od Bartka Nowaka z MałegoPiwka i trochę mi to u Ciebie wygląda niezbyt ładnie :(
OdpowiedzUsuńNie troluj Tomek...
UsuńTo jest znane powiedzonko, które wiele osób używa. Z pewnością nie wymyślił go Bartek ;)
Pozdrawiam