Przejdź do głównej zawartości

GERDA z BROWARU SPÓŁDZIELCZEGO. Wymrażane czarne złoto...



Ponownie Browar Spółdzielczy na tapecie, a wraz z nim kolejne dary losu… Dziękuję ekipo z Pucka! Jesteście niesamowici.
Wiem co myślicie – jak piwo za free, to od razu będzie wysoka nota. Bo przecież jak się wykosztowali, to nie wypada zbesztać napitku. Otóż wypada o ile będzie ciulowy. Miałbym sam przed sobą kłamać? Bez sensu.
Dobra, do rzeczy. Właśnie mam na stole kolejne wymrażane piwo z Browaru Spółdzielczego! Rozsmakowali się w tym na dobre. Udoskonalili cały proces, a skoro tak często „piwo lodowe” trafia do sklepów, to znaczy po prostu, że chce im się w to bawić (drogocenna to zabawa i bardzo czasochłonna). Gerda to drugi już wymrażany RIS!! Potężne 12% woltażu skrywa w sobie dodatek w postaci wanilii madagaskarskiej. Nie mam pojęcia, czy zasyp jest taki sam jak w Królowej Lodu. Mam nadzieję, że nie i że obydwa piwa różnią się czymś więcej niż tylko leżakowaniem z laskami wanilii. Czek dis ałt!


Opakowanie to dobrze nam już znana mała butelka z długą szyjką. Fajnie, że wciąż utrzymywana jest koncepcja materiałowej, wyszywanej (i w cholerę drogiej) etykiety. Tym razem w kolorze turkusowym, czy coś w ten deseń. Ręki se nie dam udziabać, bo w końcu jestem mężczyzną i nie muszę się znać na kolorach ;)
Piwo jest gęste, ale do rekordzistów trochę brakuje. W sumie przelewa się jak zwykły RIS o porządnym ekstrakcie. W ustach jednak ciecz solidnie oblepia ścianki. Piwo jest strasznie gładkie, śliskie, aksamitne, no i jednak gęste. Przyjemna czekolada deserowa rozlewa się po podniebieniu… To lubię! Mniam, mniam. Wtóruje jej rozpuszczalne kakao oraz pralinki z wyższej półki. Palone słody nie łechtają tak mocno kubków smakowych, jak można by się spodziewać po ruskim Stoucie. Paloność reprezentuje raczej umiarkowane pierdolnięcie. Ale za to jak dzielnie radzi sobie wanilia! Strasznie waniliowe piwo, przez to też po części słodkie. Kawowa goryczka jest naprawdę niewielka. Zdecydowanie nie radzi sobie z balansem, który jest skierowany w tę słodszą mańkę. W tle harcują dość wyraźne suszone owoce – rodzynki, śliwka, figi. Cudownie to smakuje, mimo wyraźnej słodyczy na podniebieniu. Alkohol jest bardzo dobrze ułożony. Piwo grzeje od środka, dając efekt szlachetnego likieru, tudzież nalewki owocowo-czekoladowej. Naprawdę świetny efekt :) Zajefajny Ice RIS!!!

Smak z pewnością zadowoli każdego, jest po prostu nieziemski. A co tam Panie piszczy w aromacie? Wsadzam nos do firmowego szkła (tumbler) i od razu wiem, że bez rzucenia mięsem na dzień dobry się nie obejdzie. Fuck! Jak to elegancko pachnie! Jak słodko, jak waniliowo, jak czekoladowo, jak kakaowo! Pralinki w najlepszym wydaniu buchają na lewo i prawo. Piwo nie jest zadziorne, o nie. Ono jest wręcz grzeczne, okrutnie ułożone, ale też niebywale wyraziste. Tłem sunę echa kawy zbożowej, prażonego słodu oraz suszonych owoców, które tak bardzo lubię i cenię. Genialnie to pachnie :D Alkohol ponownie jest ledwo zauważalny. Coś tam z lekka smyra po kinolu, ale całość sprawia wrażenie trunku szlachetnego. No kuźwa likier jakiś, a nie piwo. Tyle powiem.
Cholernie porządne piwo z tej Gerdy. Pełnia smaku rozwala kubki smakowe na strzępy, a wanilia po prostu niszczy system. O ile ktoś lubi wanilię, ja lubię. Treściwość daje niezłego kopa, choć ta słodycz z biegiem czasu może dawać się we znaki. Piwo jest naprawdę słodkie, na szczęście to tylko 0,33 litra, więc nie ma wielkich problemów ze zmęczeniem zawartości. Chyba jedynym mankamentem jest trochę zbyt słaba goryczka, a co za idzie również balans. Wrażenia są jednak niedoścignione! Ta wanilia, ta czekolada, te suszone owoce. Wszystko do siebie pasuje jak w szwajcarskim zegarku, tworząc niebywale przemyślane i dopracowane piwo. Jestem pod ogromnym wrażeniem!
OCENA: 9/10
CENA: nieznana
ALK. 12%
TERMIN WAŻNOŚCI: 14.12.2018
BROWAR SPÓŁDZIELCZY

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...