Wchodzę ja dzisiaj do mojej świątyni… znaczy się do piwnicy
pogłaskać swoje piwerka. Patrzę, a tam Lato Czeka! Myślę sobie: przecież lato
już jest, już trwa. Póki co jest kapryśne jak pięcioletnie dziecko, no ale
dobrze, że w ogóle jest. Więc wyciągnąłem Lato Czeka! z piwnicy i czytam: Piwo American Wheat z mango i marakują. Kurde
przecież mango i marakuja to moje ulubione owoce tropikalne. Uwielbiam je!
Amerykańską Pszenicę też uwielbiam. Piwa z Widawy też uwielbiam. Gdybym znał
osobiście Wojtka Frączyka też pewnie bym go uwielbiał.
On naprawdę do tego piwa dodał tych owoców. Nie
jakieś tam skórki, soki, nektary, czy broń Boże aromaty. To jest piwo z
prawdziwymi owocami! Mango i marakuja, czaicie?!
Na początek tradycyjnie kilka słów o wyglądzie.
Trunek z Widawy wcale nie wygląda jak piwo. Raczej jak świeżo wyciśnięty sok.
Jest totalnie mętny i nieprzejrzysty, mimo że nie wstrząsałem przed przelaniem,
a większość osadów została na dnie butelki. Ciecz trąca pomarańczowo-złocistą
barwą. Generuje sporą pianę, która jednak urodziwa nie jest. Zbudowana z grubych i brzydkich pęcherzy czapa bardzo
szybko się redukuje, więc po kilku minutach jest już po ptokach…
Smakujemy. Już pierwszy łyk dał mi do zrozumienia,
że nie jest to jakieś tam liche piwko. To znaczy się jest lekkie, ale też kurna
zadziorne. Wojtek nieźle musiał sypnąć chmielu na goryczkę, bo skubana
porządnie ciora mnie za mordę. Goryczka jest długa, bardzo mocna, lekko
ściągająca i niestety też zalegająca. Posiada czysty cytrusowo-pestkowy profil.
Jest naprawdę konkret! A cała reszta? No jest pszeniczna słodowość, iglaki,
żywica i są owoce. Głównie cytrusy z zielonym grejpfrutem i limonką na czele.
Nieco dalej majaczy skórka cytryny oraz wspomniane mango i marakuja. Jestem
jednak nieco zawiedziony, bo liczyłem na większy udział tych ostatnich.
Tymczasem piwo chłosta mnie cholernie mocną grejpfrutową goryczką, a słodkie
tropiki są tylko ulotnym tłem. Nie tak się umawialiśmy, nie tak…
Aromat natomiast jest zgoła odmienny i z pewnością
nie zdradza typowo zadziornego charakteru tegoż napitku. Tutaj dominują owoce i
to raczej te słodsze z mango i marakują na przedzie. W końcu! Zielony grejpfrut
i inne cytrusy jakby się gdzieś pochowały lub nawet uciekły w popłochu. Nie no
żartuję – są, ale mocno wycofane do tyłu. Dalej mamy jeszcze akcenty sosnowe
oraz lekką i zwiewną słodową nutę o fajnym chlebowo-pszenicznym profilu. Całość
umiarkowanie intensywna, ale będzie się podobać. Piwo pachnie naprawdę spoko.
Lato Czeka! od Widawy to piwo o dwóch twarzach.
Jedną jest smak, a drugą aromat. Jak już wiecie smak zdecydowanie odstaje od
kanonu stylu. Kto widział w American
Wheat taką goryczkę?! Nie mówię, że to jakiś wielki minus, ale piwni
puryści z pewnością będą zawiedzeni. Ja nie mam nic przeciwko niej, poza tym,
że zbytnio zalega i ma delikatnie taninowy charakter
Piwo jest dość lekkie w smaku, wytrawne, przyjemnie
mętne i takie soczyste, że się tak wyrażę. Sprawia rześkie wrażenie, a piję się
je umiarkowanie szybko. Gdyby nie ta zalegająca goryczka znikłoby w oka
mgnieniu. Tymczasem trochę trzeba nad nim posiedzieć i to przy małej butelce
przypomnę.
Podsumowując jest to dobre piwo, ale szału na mnie
nie zrobiło. No i te dodatki w postaci owoców wyszły poniżej moich oczekiwań.
OCENA: 7/10
CENA: 8.50ZŁ (Skład Piwa)
ALK. 4,9%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.08.2017
BROWAR WIDAWA
Komentarze
Prześlij komentarz