Ponownie naszła mnie ochota na coś ciemnego, wręcz
coś czarnego. Myślimy czarne piwo – mówimy Stout!
Tak, ale tym razem to nie wszędobylski RIS, lecz jego słabszy, nieco lichszy brat – Foreign Extra Stout. W sumie FES to też
dość popularny skurczybyk, no ale dzisiaj zajmiemy się jego wędzona odmianą.
Konkretnie wędzoną dymem z torfu. Myślimy torf – mówimy słód whisky… mada faka! ;) To jest właśnie
to, co tygrysy lubią najbardziej. Tygrysy takie jak ja rzecz jasna, bo trzeba
wiedzieć, że na świecie istnieje zdecydowanie więcej przeciwników takowych
klimatów, aniżeli zwolenników.
Gehenna – bo o nim mowa – to nic innego jak Whisky Extra Stout. Uwarzyli to
Golemowie, a piwo zostało przyjęte bardzo ciepło i nad wyraz pozytywnie. Nie
mogłem go sobie odmówić, zwłaszcza, że wieść gminna głosi iż jest to jedno z
najbardziej torfowych polskich piw rzemieślniczych! Ja jako wielki fan i piewca
asfaltu w piwie, musiałem to sprawdzić :)
Golemowska Gehenna wygląda bardzo prawilnie, po
prostu książkowo – trunek jest czarny jak Bóg przykazał. Niestety mimo
agresywnego nalewania piana nie chciała się zbytnio tworzyć. Na powierzchni nie
pojawiło się nic prócz cienkiej warstewki drobnej, beżowej kołderki. Która
zresztą nie cieszyła się zbyt długo swoim żywotem…
Smakujemy, wąchamy… wszystko naraz. Szukamy tej
wymarzonej wędzonki torfowej! Nooo Panie jest wędzonka, nie tylko torfowa, ale
nawet i bardziej tradycyjna, czyli taka dymna, ogniskowa. W smaku torfowe
klimaty określiłbym jako wyraźne, ale raczej przeciętnie intensywne, no ale mówi
Wam to wielki wielbiciel słodu whisky.
Dla zwykłych śmiertelników taka ilość może stanowczo zniechęcać do konsumpcji. Jest
rozgrzany asfalt, są zjarane kable, jest kapka smoły i podkładów kolejowych.
Dalej mamy całkiem sporo czekolady deserowej, trochę palonych słodów, posłodzonej
kawy i palonego zboża. Tłem zasuwa odrobina karmelu, cukru trzcinowego i
słodkich pralinek. Jest gładko, może nawet
nieco ślisko. Wysycenie jest niskie, czyli jak najbardziej stylowe.
Finisz jest długi i esencjonalny (jak posmak ust ukochanej osoby), zakończony
lekką, ale bardzo sympatyczną goryczką o łagodnym kawowo-palonym profilu. Smaczne
to jest, nawet bardzo. Jest dosyć słodko, bardziej słodko niż się spodziewałem,
ale na szczęście obyło się bez przegięcia pały ;)
O ile w smaku rzeczona i wyczekiwana przeze mnie
wędzoność sprawiła mi umiarkowaną satysfakcję, o tyle w zapachu czekała już na
mnie prawdziwa uczta zmysłów! Klimaty peated
na całego! Świeżo położony asfalt miesza się tutaj z torfem, smołą, masą
bitumiczną i zjaraną serwerownią. Wszystko oczywiście w konkretnie wyrazistym
wydaniu. Tego właśnie oczekiwałem. Aromat ten zalicza się do krajowej czołówki
piw ze słodem whisky na pokładzie,
smak zaś jest gdzieś w połowie drogi. Prócz wiadomych akcentów mamy tu także
mnóstwo słodko-gorzkiej czekolady, sporo palonych słodów oraz kawy espresso. Z tła
wyciąga do nas rękę żarzące się drewno spowite dymem, przypalonym karmelem i
cukrem kandyzowanym. Hen, hen daleko chyba nawet pojawiają się subtelne echa
suszonych owoców. Kurde bardzo podoba mi się taki obrót sprawy. Piękny, bogaty
i strasznie złożony to aromat. Tak trzymać Browarze Golem!
Piwo posiada naprawdę niezmiernie gładką, aksamitną
fakturę. Jest przyjemnie pełne w smaku, treściwe oraz niestety dosyć słodkawe.
Balans dałbym do niewielkich poprawek lakierniczych, bo nie do końca sobie
radzi. W końcu jest to Stout, ale nie
jakiś Dunkel.
Sumarycznie rzecz ujmując torfowe naleciałości zdały
tutaj egzamin na czwórkę. Zapach wymiata, smak natomiast robi dobrze na pół
gwizdka jak na moje gusta ;p Piwo oczywiście polecam z czystym sumieniem. Jest
naprawdę bardzo dobre!
OCENA: 8/10
CENA: ok 7ZŁ
ALK. 7.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.03.2018
BROWAR GOLEM//BROWAR CZARNKÓW
Komentarze
Prześlij komentarz