Kuźwa to już jest jakieś fatum normalnie! Ktoś mi
zaczarował piwnicę! Trafiło mi się kolejne piwo po terminie i wiem, że mam co
najmniej jeszcze jedno do wypicia z tym mankamentem…. ;p
No dobra, teraz już bez ‘jajec’. Lata mi to koła
wacka, czy porter bałtycki jest tydzień, miesiąc, czy nawet pół roku po dacie
ważności. Przynajmniej będzie pewność, że się ułożył, tak więc nie ma co płakać
nad rozlanym mlekiem (nad rozlanym porterem i owszem!).
Piłem już jednego „bałtyka” z Widawy i była to
wersja podstawowa sztandarowego mocarza Wojtka Frączyka. Podstawowa, czyli
leżakowana w stalowym tanku, czyli w sumie to nigdzie, znaczy się w niczym
szczególnym. Dzisiaj jednak mam przed sobą prawdziwy rarytas, prawdziwą perełkę,
cymes przez wszystkich zgodnie uważany za jednego z najlepszych krajowych
przedstawicieli gatunku. Porter Bałtycki Wędzony 24° Bourbon Barrel Aged –
zdobywca między innymi tytułu Kraft Roku 2015 oraz brązu w stylu porter
bałtycki w KPR 2016. Na popularnym rejtbirze
zajmuje obecnie wysokie siódme miejsce wśród Baltic Porter, a był czas, gdy był na piątym…
Specjał z Widawy ma iście królewską prezencję. Piwo
jest prawie zupełnie czarne i nieprzejrzyste. Ale najlepsza jest tu piana –
bardzo obfita, drobna, cholernie trwała i puszysta o pięknej beżowej barwie.
Opada długo, lekko znacząc szkło.
Smak to prawdziwa poezja. Uczta dla zmysłów. Uczta
dla całego ciała. Piwo jest przyjemnie gładkie, miękkie w odbiorze, dość gęste,
zaokrąglone i lekko oleiste. Fajnie oblepia błony śluzowe w ustach i przełyku.
Jest raczej bardziej słodkie, aniżeli gorzkie, ale to przecież porter bałtycki,
a nie RIS. Łagodna, acz wyczuwalna kawa ze śmietanką, mlecza czekolada, wanilia
(od beczki), drogie pralinki, umiarkowanie palone słody, przypalony karmel,
toffi, cukier kandyzowany…, no jest tego w pytę! Z tła mrugają delikatne nuty
suszonych owoców, głównie rodzynek, daktyli oraz fig (figów?). Akcenty beczkowe
– poza wyraźną wanilią – są niezbyt wyostrzone. Dębina i Bourbon zostały zepchnięte do głębokiej defensywy, co jednak nie
oznacza, że ich tu nie ma. Całość oczywiście spięta jest subtelną wędzonką typu
ogniskowego, bo to przecież jest wędzony porterek :D Alkohol zupełnie
nieobecny! Totalnie go nie czuć. Okropelnie pięknie to smakuje. Cudownie,
bosko, niepowtarzalnie. Kuboty same spadają z nóg ;)
Jeden orgazm zaliczony, czas na drugi, czyli wąchanko.
Tu również wiele się dzieje. Zapach jest bardzo wyrazisty, strasznie ułożony,
taki kompletny. Wędzonka jest w miarę wyraźna, przyjemna, ogniskowo-szynkowa.
Podoba mi się niemiłosiernie! W zasadzie mamy tu powtórkę z wrażeń smakowych –
wanilia, mleczna czekolada, lekka kawa z mlekiem, słodkie pralinki, lekko
palone słody, karmel, toffi, cukier kandyzowany, suszone owoce, itepe, itede. Jest
pewna różnica w odczuciu „łiskacza” amerykańskiego – w zapachu „łycha” jest trochę
bardziej wyraźna. Z tła dobija się lekkie alko na modłę burbonu, ale absolutnie
to nie przeszkadza. Etanol jest zajebiście szlachetny i ułożony. Coś pięknego.
Takie piwo to można wąchać do usranej śmierci ;p Po prostu cudo!
Ach ten Wojtek…. Wie, co tygrysy lubią najbardziej.
Tygrysy takie jak ja rzecz jasna ;) Piwo powala głębią smaku, treściwością,
złożonością oraz ułożeniem. Jest słodkie, to fakt. Balans mógłby być nieco
przesunięty w stronę goryczki, choć to nie jest dla mnie jakiś wielki problem.
Wpływ beczki może nie powala intensywnością, ale jej obecność jest
bezsprzeczna. Wanilia robi robotę, troszkę gorzej wypada dębina, ale to może
zależy od tego, kto czego oczekuje.
Co tu dużo mówić – piwo jest prawie, że genialne,
bliskie ideału. Nie spróbować go, to tak samo, jak nigdy nie kochać się z
kobietą. Tego piwa po prostu nie możesz ominąć. Koniecznie trzeba je „zaliczyć”
;D
OCENA: 9/10
CENA: ok 23ZŁ
ALK. 10,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.04.2017
BROWAR WIDAWA
Komentarze
Prześlij komentarz