Po raz trzeci w ostatnim czasie sięgam po przeterminowane
piwo… Nie celowo oczywiście. Po prostu nie zawsze zwracam uwagę na datę
ważności, choć zazwyczaj staram się jej pilnować. Tym razem jednak nie wyszło.
Zonk.
Całe szczęście, że nie są to jakieś rześkie Pilsy, czy inne Witbiery. Mocarnym trunkom kilka tygodni/miesięcy dłuższego pobytu
w zimnej piwnicy z pewnością nie zaszkodzi (a wręcz pomoże). Nie inaczej jest z
dzisiejszym trunkiem. Słynnym Grabarzem z Brokreacji w wersji Blend. Tych wersji było już całkiem
sporo… The Gravedigger leżakowany w beczce po Whisky, po Brandy, po czerwonym winie, leżakowany z płatkami dębowymi i pewnie jeszcze coś, co mi
umknęło. Blend tak dla formalności
jest mieszanką trzech pierwszych wymienionych. Przyznacie, że w teorii brzmi to
cholernie intrygująco i ciekawie.
Wersję podstawową już piłem jakiś czas temu. Piwo urwało
mi wówczas wszystko, co było do urwania. Piwo ideał… 10/10! Od tamtej pory
zamiast papy, mam blachodachówkę na chałupie. Taka sytuacja ;p
Otwieram i przelewam. O wyglądzie nie ma co
rozpisywać, bo nie po to wydałem tyle hajsu, żeby gapić się na piwo. Jest
totalna czerń, jest ładna beżowa i dość wysoka piana. Tyle Wam wystarczy.
Smakujemy. Piwo jest niesamowicie gęste, gładkie i
treściwe. Mocna kawa bez cukru i sowita paloność atakują nas znienacka, by po
dłuższej chwili płynnie przeistoczyć się w konkretnie palone słody, gorzkie
kakao i prawdziwą gorzką czekoladę, którą czuć w nieskończoność. Bardzo
esencjonalny jest to trunek. Szalenie wyrazisty i dobrze ułożony. Z tła
dobiegają do mnie odgłosy suszonej śliwki, czarnej porzeczki i rodzynek.
Pychotka! Chyba czuję także nieśmiałe akcenty czerwonego wina, choć jest to
poziom naprawdę iluzoryczny. Ale to jeszcze nie wszystko. Znajdzie się tu
również chmiel, ślady dębiny i waniliny w posmaku. Beczki zrobiły robotę. W to
wszystko swoje trzy grosze (a może nawet pięć) wtrąca mocna i bardzo wyrazista
goryczka o nieco taninicznym zacięciu. Jak Cię już dopadnie, to trzyma za
gardło do samego końca. Posiada ona chmielowo-ziołowo-palony profil. Trochę zalega,
ale nie jest najgorzej w tej kwestii. Alkohol został bardzo dobrze ukryty. Nic
nie piecze, nie pali, nie drażni. Lekko grzeje w przełyku i nic ponadto. Kurde wszystko
jest tu takie konkretne (poza tym czerwonym winem), takie mocarne, charakterne.
Nie jest zrobione na pół gwizdka, na odwal się. Każdy nawet najmniejszy łyk, to
olbrzymia garść smaków. Piękna sprawa :)
W zapachu także poezja. Różnorodność, bogactwo i
przepych. Szalenie wyrazisty aromat przywodzi na myśl czekoladki z owocem i
likierem w środku. Śliwka w czekoladzie! Ba, nawet wiśnia w czekoladzie bym
powiedział. Taaaa.. czerwone owoce. Tu dużo bardziej niż w smaku czuć akcenty
czerwonego wina, co mnie bardzo cieszy. Ogrom czekoladowych klimatów fajnie
komponuje się z niuansami kakao, palonych słodów oraz kawy. Ogółem jednak w
zapachu paloność jest niższa niż podpowiadają nam kubki smakowe. Chmiel także
na niższym poziomie. Wychodzą za to mega przyjemne likierowe tony o super
szlachetnym i ułożonym charakterze. Jest to likier owocowy oczywiście. Beczkowe
naleciałości majaczą gdzieś hen daleko. Jest słaba nutka drewna i licha
wanilia. Całość jednak pachnie nader zgrabnie, po prostu pięknie.
The Gravedigger Blend to piwo na wskroś
wielowątkowe, niezwykle wytworne i złożone. Cholernie pełne w smaku, gęste, treściwe z raczej wytrawnym finiszem i bardzo wyraźną
goryczką. Wielkie brawa za świetnie ukryty i ułożony alkohol oraz odpowiedni
balans. Naprawdę nie czuć, że tak wielki z niego mocarz.
Fajne jest to, że smak nie jest kalką aromatu i
odwrotnie. Niby składowe są te same, ale występują w trochę innych proporcjach.
Wpływ beczek jest zauważalny, choć nie jakoś strasznie intensywny. Mimo to
sumarycznie wyszło z tego piwo bardzo wysokich lotów, które z czystym sercem
można polecać wszystkim birgikom. Co
prawda nie olśniło mnie, aż tak bardzo jak wersja regularna (która była
ideałem), ale z pewnością oba kciuki w górę się należą. Może nawet całe dłonie…
OCENA: 9/10
CENA: 14.55ZŁ (Lewiatan)
ALK. 10,3%
TERMIN WAŻNOŚCI: 20.04.2017
BROWAR BROKREACJA//BROWAR „MARYSIA”
Grabarz w Lewiatanie? Coś czuję że to będzie moja ulubiona sieciówka jak tam zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńTak! Był w dwóch wersjach i to w cenie jaką spotkamy w sklepach specjalistycznych :)Lilith od Golema stał tuż obok :D
Usuń