Przejdź do głównej zawartości

LODZIARZ - Wymrażany Wheat Wine z Browaru Spółdzielczego



Równo dwa dni temu zawitał do mnie Lodziarz. Szkoda, że nie lodziara…, ale darowanemu koniowi sami wiecie czego się nie robi ;) Poza tym, ciekawe co by na to powiedziała moja żona?
Lodziarz to kolejne, trzecie już wymrażane piwo z Browaru Spółdzielczego (pierwsze dwa to Lodołamacz oraz Królowa Lodu). Widać, że w Pucku pokochali ten „sport” na dobre, a ich cechą rozpoznawczą ma być właśnie seria piw wymrażanych. Po pierwszych dwóch sądzę, iż bez obaw można sobie zęby ostrzyć na każde kolejne piwo z tego cyklu.
Lodziarz to wymrażane Wheat Wine, czyli takie Barley Wine, tylko że z dodatkiem słodu pszenicznego. Oczywiście nie jest to pierwsze tego typu piwo w Polsce, ale trzeba przyznać, że jak dotąd bardzo mało browarów zdecydowało się na taki krok. No, a Browar Spółdzielczy może pochwalić się obecnie już drugim ‘winem pszenicznym’! (pamiętacie Kotwiczne?). Barli łajnów jest u nas od cholery, a łit łajnów wciąż nieproporcjonalnie mało. Zdecydowanie zbyt mało.
Butelka ma inny kształt niż poprzednio, ale etykieta na szczęście została utrzymana w dotychczasowej, super ekstra odlotowej konwencji. Sztosik jak się patrzy :D Ten oczojebny różowy kolor może nie za specjalnie tu pasuje, ale pal licho. Niech im będzie… Etykieta zrobiona z materiału i wyhaftowana srebrną nicią – to info dla sklerotyków lub zupełnie świeżutkich kraftopijców, co dopiero wczoraj przestali żłopać Tyskie ;) 


Piwo jest wyraźnie mętne, ciemno miedziane, w zasadzie to chyba nawet takie brunatne poniekąd. Piany brak, podobnie jak wysycenia.
W smaku czuć, że to prawdziwy mocarz, nielichy zawodnik. Ciecz jest gęsta i lepka jak Lotos Mineralny, czy inny Castrol. Tego się nie pije – to się sączy! Płyn leniwie przeciska się między zębami, by z wolna sączyć się w dół przełyku. Totalnie oblepia wszystko co napotka na swojej drodze. Coś niesamowitego. Istny syrop. Likier jakiś. Czuć opiekaną słodowość, ogrom karmelu i cukru kandyzowanego. Tłem suną tosty, przypieczona skórka chleba, zioła oraz przyjemnie rozgrzewające akcenty miodowe. Początkowo sądziłem, że będzie strasznie słodko, lecz finisz nie jest jednak zbyt słodki za sprawą ziołowo-chmielowej goryczki, która dosyć nieźle wywiązuje się ze swej roli. Goryczka wchodzi z buta – nagle i niespodziewanie, w zasadzie nie zalega. Jest krótka i całkiem przyjemna. Alkohol jest świetnie ułożony, szlachetny. Nic nas tu nie gryzie, nie piecze, nie pali. Co jedynie lekko grzeje od środka. Smaczne to jest. Idealne na długie zimowe wieczory przy kominku i fajnym filmie (ale to dopiero za minimum pół roku).

Czas na małe wąchanko. Aromat jakoś strasznie nie bucha ze szkła, z drugiej jednak strony nie trzeba się jakoś specjalnie wysilać, by go poczuć. W tym elemencie jest bardzo podobnie co w smaku. Jest słodko, miodowo, karmelowo, wybitnie słodowo z lekką dozą opiekanych klimatów. Jest jasne pieczywo, skórka chleba, subtelne muśnięcie tostem oraz chmielem. Uwaga, uwaga! Z tła wyłapałem jakieś suszone owoce. Stawiam na suszone daktyle, rodzynki i morele. Całkiem miły akcent muszę przyznać. Zawsze to jakieś urozmaicenie, bo trzeba sumiennie skonstatować, że całość jest dosyć jednostajna. Niewiele się tu dzieje, ale po wymrażaniu niektóre aspekty zostają po prostu wykastrowane. To normalne. Mimo stosunkowo prostego profilu zapachowego piwo pachnie nader przyjemnie :) Alko jest świetnie ukryte i ułożone. W ciemno stawiałbym na jakieś 8%, a tu jest grubo ponad 12…
Pełnia smaku Lodziarza rozrywa kubki smakowe na strzępy. Piwo jest okrutnie treściwe, likierowe, słodkawe, lecz finiszuje całkiem fajną i szlachetną goryczką. Tak więc balans można uznać za udany. Gęstość oraz lepkość tegoż napitku to jego niepowtarzalne walory. Nie wiem ile jest tu ballingów, ale piwo wydaje się być jeszcze bardziej gęste niż Kotwiczne. Naprawdę jest syropowate, oleiste, bardzo esencjonalne, ulepkowate. Jego smak czuć nawet 10 minut po przełknięciu! Piwo pije się wolno, ale to zrozumiałe. Przy niemal trzynastu voltach pośpiech jest niewskazany ;p
Kolejny udany eksperyment w wykonaniu Browaru Spółdzielczego. Do wymrożenia bez wątpienia został jeszcze Doppelbock i porter bałtycki, może jeszcze Wee Heavy, Old Ale, ale co dalej? Czym ekipa z Pucka zaskoczy nas za rok lub dwa? Wymrażanym Witbierem?
OCENA: 8/10
CENA: nieznana
ALK. 12,7%
TERMIN WAŻNOŚCI: 28.02.2018
BROWAR SPÓŁDZIELCZY

Komentarze

  1. cena w ich pubie w Gdańsku to 30zł za butelkę 0,33l
    tak z ciekawości ocena 8/10 - można jakoś uzasadnić, bo nie znalazłem w tekscie żadnych ważnych spostrzeżeń obniżajacych ocene. takie - wszystko dobrze 3+ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zapoznać się z zakładką "Skala Ocen" :)

      Usuń
    2. 9 jest oceną dyskusyjną, bo niektórych piw się nie da pić ile wlezie albo wlezie bardzo mało :)

      Usuń
  2. a i zabutelkowano 250 butelek, nie ma wersji beczkowej. ogolnie uwarzono 100L tego trunku. t. stały bywalec spółdzielczego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Warka Classic vs Warka Złoty Pils

Zamarłem. Grupa Żywiec wypuściła pilsa! Ponoć prawdziwego pilsa, z goryczką i konkretną słodowością. Okazją jest pięćdziesięciolecie Browaru Warka. To najmłodszy i najnowocześniejszy browar w strukturach GŻ. Warka Złoty Pils się zowie ta nowość. Na razie do kupienia tylko w ‘biedrze’, ale później będzie wszędzie. Piwo ma 12,5° Blg i 5% alko. To bardzo dobre parametry, takie kraftowe wręcz. Nachmielono je Lubelskim, Marynką oraz Magnum. Do tego podano pełny skład! Czaicie to? Bo ja wciąż nie dowierzam. Oczywiście nie ma tu żadnych niesłodowanych dodatków. Można? Można. Żeby było trochę ciekawiej postanowiłem zestawić tą świeżynkę z Warką Classic, aby zobaczyć różnice. Lecimy z tym koksem.  Warka Classic Złociste piwo z obfitą, drobną i zwartą czapą białej piany, która opada w średnim tempie. Smak jest nieco wodnisty, typowo słodowy. Jest jakiś tam chlebek i trochę herbatników. Chmielu jak na lekarstwo. Goryczki dokładnie tyle samo. Nawet kot by więcej napłakał. No szału ni...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...