ALK.5%. Dopiero kilka dni temu bramy Browarów Regionalnych
Wąsosz opuścił Sean, a już dzisiaj zagościł w mojej szklance. Kształt zarostu
oraz nazwa piwa symbolizują tutaj bardzo popularnego aktora, jakim jest Sean
Connery.
Trzecim piwem z wąsem z tego browaru jest dry stout –
klasyczny styl piwa, którego wyraźnie u nas brakuje. Owszem, mamy na rynku
całkiem sporo stoutów, ale w większości są to milk stouty, oatmeal stouty
albo udziwnione wynalazki typu rye, coffee, czy smoked stout.
O piwie za dużo nie mogę powiedzieć. Jak powinien smakować
prawdziwy, wytrawny stout chyba każdy wiec - wystarczy napić się
popularnego u nas, irlandzkiego Guinnessa.
Bond...., przepraszam Sean prezentuje się zacnie. Beżowa,
średnio ziarnista piana może nie jest jakoś strasznie wysoka, ale wystarczająco
długo utrzymuje się przy życiu. Opadając generuje wyraźne zacieki na szkle.
Piana jest całkiem sympatyczna, ale kolor robi jeszcze
większe wrażenie. Czarna jak smoła, kompletnie nieprzejrzysta i intensywna
barwa to stosunkowo rzadki widok w świecie piwa. Jest to bodajże najbardziej
czarne piwo, jakie w życiu piłem! Niemalże pochłania światło.
Jak przystało na styl wywodzący się z Wysp Brytyjskich
wysycenie jest niskie, wręcz symboliczne. W tym przypadku jest to akurat wielką
zaletą.
Aromat co prawda nie urywa nosa, ale i tak jest nieźle (w
końcu to nie AIPA na amerykańcach). Średnio intensywne akcenty palonych słodów
tworzą tutaj udane trio z chmielem Marynka oraz nutką łagodnej kawy z mlekiem.
Głęboko w tle można spotkać lekkie czekoladowe podbicie, a także subtelne
niuanse zbożowe. Zapach jest czysty i jak najbardziej poprawny.
W smaku jedwabista paloność otoczona jest przez przyjemne
kwaskowe klimaty, które dodają wytrawności i charakteru temu czarnemu
specjałowi. Nieco z boku obecna jest łagodna i niezbyt mocna kawa, ciemne słody
oraz ślady gorzkiej czekolady i szczypta chmielu. Na finiszu wegetuje sobie
szlachetna, nie zalegająca goryczka o chmielowo-palonym rodowodzie, jednak jej
moc jest wg mnie chyba odrobinę zbyt niska.
Piwo jest bardzo gładkie i śliskie, ale nie oleiste i gęste.
Wręcz przeciwnie – pełnia smaku oraz treściwość są na niskim poziomie. Może nie
wypada tu mówić o wodnistości, ale ciała słodowego faktycznie jest trochę za
mało (nawet jak na stouta).
Sean to bardzo pijalny i świetnie zbalansowany trunek o
wytrawnym, palonym finiszu. Piwo jest dobre, ale można jeszcze nad nim
popracować.
OCENA: 7/10
CENA: ok. 6.50 ZŁ
BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ
"Średnio intensywne akcenty palonych słodów"? Raczej zapach z worka zboża zaraz po młócce. Strasznie to piwo słodowe z lekka tylko palnością. Jak dla mnie, popiołu i wytrawności zdecydowanie za mało. Kwasek fajny, ale na dry stouta mi ten wywar nie pasuje. Chociaż z przyjemnością wypiłem, mimo, że spodziewałem się czegoś zgoła innego. Po fajnych poprzednich "brodaczach", tym razem Wąsosz stworzył jakiś nowy styl piwny. Podpiwek częstochowski alkoholowy. Jestem na tak, pod warunkiem zmiany etykiety
OdpowiedzUsuńDla mnie były średnio intensywne, aczkolwiek faktycznie mogłyby być większe.
OdpowiedzUsuń