ALK.7,5%. Kentauros to najnowsze dzieło Marcina
Ostajewskiego z Olimpu. Piwo było uwarzone już dość dawno temu, a jego
prapremiera odbyła się w czerwcu na Festiwalu Birofilia. Do normalnej sprzedaży
jednak piwo trafiło znacznie później, gdzieś na przełomie lipca i sierpnia.
Wszystko dlatego, że Kentauros to weizenbock, a mówiąc ściślej double
weizenbock. To zrozumiałe, że przy takich parametrach trunek musi
poleżakować trochę więcej niż leszek, czy tyskacz z KP. Piwo musi się ułożyć,
dojrzeć, wygładzić i jednocześnie nabrać charakteru odpowiedniego dla danego
stylu.
Osobiście bardzo lubię pszeniczne koźlaki, a podwójne
pszeniczne koźlaki lubię podwójnie ma się rozumieć ;> Toteż od dawna już
ostrzyłem sobie ząbki na to piwo. Poza tym, po spróbowaniu dwóch poprzednich
specjałów z Olimpu (Hadesa i Zeusa) moje pragnienie i ciekawość rosły w iście
astronomicznym tempie! No, ale przecież co się odwlecze, to nie uciecze...
Piwo budzi niemałe emocje już przy nalewaniu. Barwa jest
nadspodziewanie ciemna jak na ten styl. Mętna i nieprzejrzysta ciecz posiada
ciemno brunatny, niemal czarny odcień! Wystarczy sobie uświadomić, że niektóre
portery bałtyckie mają taki sam kolor!
Beżowej barwy piana jest dość obfita, gęsta i drobno
pęcherzykowa. Opada w średnim tempie i tworzy przeciętnej urody zacieki na
szkle.
Biorę pierwszy łyk i już wiem, że jest dobrze. Opiekane
słody i wyraźne klimaty tostowe z miejsca dają ogrom pracy moim kubkom
smakowym. Nieco dalej moje receptory smaku wyczuły subtelne akcenty suszonych
owoców i chleba razowego. Na obrzeżach języka zanotowałem natomiast całkiem
sporo karmelu oraz prażonego słonecznika. Początkowo było czuć także palący
posmak alkoholu etylowego, jednak po kilku minutach uczucie to zmieniło się w
dość przyjemne wrażenie picia półsłodkiego wina wiśniowo-winogronowego. Na
finiszu pojawia się coś na kształt palono-alkoholowej goryczki, która na
szczęście nie jest zbyt intensywna.
W aromacie pierwsze skrzypce stanowią solidne tony ciemnych
słodów, wspierane przez wyraźną tostowość i mnóstwo karmelu. Suszone śliwki,
rodzynki, wiśnie, czarne porzeczki oraz ciemne winogrona również mają tutaj coś
do powiedzenia. W tle majaczy całkiem sporo alkoholi wyższych (fuzli), trochę
nut winnych (sherry i porto) oraz szczypta rumu i orzechów włoskich. Całkiem
fajny i urozmaicony to zapach, ale wydaje mi się, że nut alkoholowych jest
troszkę za dużo. Najwidoczniej leżakowanie było jeszcze zbyt krótkie.
Piwo jest bardzo treściwe, a pełnia niemal zakleja nam usta.
Pijalność jest stosunkowo niska, ale to głównie ze względu na wysoki ekstrakt i
wyraźne naleciałości pochodzące od alkoholi wyższych.
Zdaje sobie sprawę, że jest to imperialny weizenbock,
w którym wszystko jest more i harder, ale mimo wszystko 7,5%
alkoholu to nie 9, czy 10. Moim zdaniem poziom doznań winno-alkoholowych jest
troszeczkę zbyt duży. Na szczęście taki stan rzeczy tylko nieznacznie ujmuje
punktów temu znakomitemu specjałowi (gdyby nie to, byłoby oczko więcej). Piwo
jest mocne, wyraziste, bardzo solidne w smaku i aromacie.
OCENA: 8/10
CENA: ok. 7,50ZŁ
BROWA OLIMP// BROWAR ZODIAK
Komentarze
Prześlij komentarz